Ustawowa stawka za dostawy prądu do jednostek samorządów spowodowała, że dostawcy energii nie kwapią się, aby z gminami zawierać umowy kompleksowe. Radom z braku ofert musiał już po raz kolejny unieważnić przetarg, fiaskiem zakończyła się też próba zamówienia z wolnej ręki
Prawie złotówkę za każdą kilowatogodzinę energii elektrycznej będzie płacić Radom spółce energetycznej PGE. Ta stawka będzie obowiązywać, póki miasto nie znajdzie chętnego do podpisania nowej umowy na dostawę prądu. Obecna umowa z dotychczasowym dostawcą skończy się 31 grudnia. Ale żaden koncern nie chce podpisać nowej.
Ani jedna oferta nie wpłynęła w drugim przetargu na wspólny zakup energii elektrycznej dla Radomia, miejskich instytucji i spółek oraz dla UTH i gminy Wolanów. Co to oznacza?
W Grójcu na ulicach świecić się będzie co druga latarnia, Szydłowiec wyłącza oświetlenie skwerów, placów i elewacji budynków. "Nie wpłynie to na bezpieczeństwo mieszkańców, ale poprawi finanse gminy".
Awantura na sesji rady miejskiej, jakiej już dawno nie było. A może nigdy. Temat podwyżek cen prądu i łupieżczej oferty złożonej miastu przez Eneę tak rozgrzał radnych, że jeden z nich wypomniał posłowi przewiny ojca, a radnemu opozycji, że się tuczy na pensji... w teatrze.
- Zdecydowałem, że unieważnimy przetarg na dostawę energii elektrycznej. Oferta spółki Enea była nie do przyjęcia - przekazał Radosław Witkowski, prezydent Radomia.
W ciągu ostatnich dwóch lat Radom zapłacił prawie 43 mln zł za dostawę prądu do miejskich instytucji. Teraz spodziewa się, że ta opłata wzrośnie czterokrotnie. Gmina właśnie ogłosiła przetarg na usługę dostawy prądu na kolejne dwa lata
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.