– Nazwę wymyśliła moja siostra. Uznałyśmy, że musi być prosta, wpadająca w ucho i chwytliwa. Gdzie to kupiłaś? W Polce – opowiada Anna Małecka, właścicielka butiku Polka Ubiory. – Zrobiłam rekonesans wśród znajomych, odzew był bardzo pozytywny. I jest Polka oraz ubiory jako rodzaj oferowanego asortymentu.
Butik Polka Ubiory działa od lipca ubiegłego roku w Pawilonach Rosa od strony ul. Witolda. W jasnym wnętrzu uwagę przyciągają barwne ubrania i wiszące nad nimi równie kolorowe obrazy. Ich autorką jest absolwentka radomskiego plastyka, a teraz studentka warszawskiej ASP Zosia Klamka. Stojąca w kącie PRL-owska biblioteczka i dwa współczesne, ale nie nowoczesne fotele dodają pomieszczeniu ciepła.
– Przez 16 lat pracowałam w korporacji, ale postanowiłam coś zmienić. Zawsze lubiłam modę i od lat robiłam odzież – na drutach i na szydełku. Czas na rękodzieło miałam po pracy, wieczorami, ale gdy urodziłam syna, było go coraz mniej – mówi Anna. – Uznałam, że muszę mieć pracę, która połączy pasję tworzenia rękodzieła, chęć realizowania własnych projektów i zamiłowanie do mody. A że z samego rękodzieła trudno się utrzymać, przynajmniej na początku, to postanowiłam połączyć wyroby własne z odzieżą innych marek.
W butiku są ubrania, jakich nie znajdziemy w sieciówkach w galeriach handlowych.
– Stawiam na rzeczy, które mi się podobają – kolorowe, trochę szalone i w każdym rozmiarze – mówi. By móc doradzić swoim klientom, skończyła kurs personal shoppera.
– To osoba, która pomaga się ubrać i odnaleźć własny styl, zrobić porządek w szafie. Pokaże, w jakich kolorach jest ci dobrze, jakich unikać, co podkreśla twoją urodę, a co może ją zgasić – wyjaśnia. – Kolory mają ogromną moc w tym względzie. Tak lubiany przez wiele osób czarny może u niektórych podkreślać zmęczenie, worki pod oczami. Ale są osoby i typy urody, którym w czerni jest bardzo dobrze. To samo jest z innymi kolorami. Barwa jest kluczem do wyeksponowania urody. Widzę to w przymierzalni mojego butiku. Klientka wkłada ubranie w kolorze odpowiednim dla typu urody i od razu jej oczy się śmieją, cera staje się promienna. Wszystko świetnie ze sobą współgra.
Na otwarcie butiku Anna dostała dotację z funduszy unijnych.
– To dofinansowanie na podstawowe wyposażenie niezbędne w prowadzonej działalności gospodarczej – mówi. – Ja kupiłam regały, lustra, wieszaki, ladę, manekiny oraz sprzęt biurowy: komputer, telefon, drukarkę i aparat fotograficzny – wszystko wykorzystuję do pracy. Dofinansowania, z którego korzystałam, nie można było przeznaczyć na remont lokalu, reklamę i towar handlowy.
Anna dodaje, że przy pisaniu wniosku przyda się pomoc kogoś, kto już przez to przechodził, lub księgowej, która pomagała rozliczać podobne projekty.
– Trzeba przygotować biznesplan, określić, jakie będą miesięczne koszty i jakie dochody. Wszystko musi się zgadzać co do złotówki i to może być wyzwanie dla osoby, która nigdy takiego wniosku nie składała – uważa. – Ja korzystałam z dotacji przyznawanej przez Powiatowy Urząd Pracy w Radomiu i mogę jak najlepiej mówić o jego pracownikach. Osoby, które zajmowały się moim wnioskiem, były kompetentne i pomocne, a sam regulamin i umowa są czytelnie skonstruowane.
Praca na swoim wymaga ciągłego uczenia się.
– Gdy pracowałam w korporacji, dostawałam zadania, które miałam wykonać. Teraz wiele decyzji podejmuję sama, muszę się więc doszkalać, szukać rozwiązań, rozwijać się – podkreśla Anna.
14 lat temu w podobnej sytuacji były Eunika Kaczmarczyk i Ewelina Chamska, prywatnie siostry bliźniaczki, zawodowo fryzjerki (Eunika jest też stylistką paznokci), współwłaścicielki studia urody E-studio.
– Klient, który wchodzi do salonu fryzjerskiego czy kosmetycznego, widzi meble, suszarki, nożyczki i często nie zastanawia się, że to nie jest taki sprzęt, jaki może mieć w domu – mówi Eunika. – A to meble często robione na zamówienie, a przez to drogie. Muszą być wygodne dla klienta i dla nas, bo przy fotelach fryzjerskich stoimy po kilka godzin dziennie.
– Profesjonalne nożyczki fryzjerskie potrafią kosztować kilka tysięcy złotych. Możesz kupić takie za 200–300 zł, ale po ostrzyżeniu kilku głów będą tępe – dodaje Ewelina. – Na tym nie mogłyśmy oszczędzać.
Siostry sięgnęły po unijną dotację tak jak Anna za pośrednictwem PUP, gdy otwierały własny salon przy ul. Witolda.
– Kupiłyśmy za nią całe wyposażenie: myjki, fotele, lustra, suszarki, prostownice czy nożyczki – opowiada Eunika. – Mogłyśmy kupić tylko środki trwałe, te, które na stałe będą na wyposażeniu salonu. Zainwestowałyśmy też w reklamę – to było dozwolone, a bardzo się przydaje, gdy dopiero rozkręcasz działalność. Nie mogłyśmy natomiast kupić farb, szamponów czy innych kosmetyków do pielęgnacji włosów.
Środki trwałe okazały się jednak nietrwałe. Gdy fryzjerki przeprowadzały się z jednego lokalu do drugiego, zostały okradzione.
– Musiałyśmy już opuścić stary lokal, w nowym jeszcze kończył się remont – opowiada Eunika. – Wchodzę do salonu któregoś dnia rano, na podłodze są białe ślady, a nie ma suszarek, lokówek…
– Ocalały nożyczki, które zabrałyśmy wtedy do domów. Strzygłyśmy wtedy jaguarami – dodaje Ewelina. Dziewczyny zgłosiły sprawę na policję, a skradzione sprzęty musiały odkupić już za własne pieniądze. W regulaminie dotacji miały zapis, że muszą się liczyć z kontrolą, która sprawdzi, czy zakupiony przy unijnym wsparciu sprzęt jest na miejscu.
– Kontroli nie było, ale ten sprzęt i tak był nam potrzebny do pracy – mówi Eunika.
Wkrótce znów się przeprowadzają. Od maja ich salon będzie działał przy ul. Górnej na Glinicach.
– Unijna dotacja pomogła nam rozwinąć biznes, zdobyć odpowiednią liczbę klientek i klientów. Po prostu mocno stanąć na własnych nogach – uważa Ewelina. – Dziś nie boimy się dość radykalnie zmienić miejsca prowadzenia działalności, bo klientki dobrze nas znają i wiemy, że znaczna część zechce przejść z nami do nowej siedziby.
Teraz fryzjerki nie mogą skorzystać z unijnej dotacji. Można ją dostać tylko raz.
– Ale jeśli ktoś ma dobry pomysł na biznes, powinien skorzystać. To wydatna pomoc – podkreślają.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze