- Od 28 lutego piszemy, dzwonimy i apelujemy do wojewody, żeby przysłał obiecaną szpitalom pomoc, wysłaliśmy wykaz sprzętu, którego pilnie potrzebujemy. Niestety nie mamy żadnej odpowiedzi poza tą, że mamy czekać na decyzję Ministerstwa Zdrowia. Tylko że my już czekać nie możemy. Za chwilę staniemy pod ścianą - mówi Krzysztof Zając, wiceprezes Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu. Szpital nie ma w swoich strukturach oddziału zakaźnego. Taki oddział ma druga lecznica - Radomski Szpital Specjalistyczny i to tam leczeni są i obserwowani pacjenci z podejrzeniem koronawirusa. Ale 28 lutego zarząd szpitala na Józefowie otrzymał pismo od wojewody z informacją, że ma być gotowy do utworzenia pododdziału zakaźnego, zapasowego dla tego w miejskim szpitalu.
- W tej chwili jesteśmy na to zupełnie nieprzygotowani. Chodzi głównie o maseczki, rękawiczki i fartuchy, których drastycznie zaczyna brakować, ale i o personel, który musimy zapewnić na tym pododdziale. Rozesłaliśmy zamówienia do firm, które nas zaopatrują w ramach umowy w sprzęt ochrony osobistej i dostaliśmy odpowiedź, że ich magazyny są puste. Jedna z firm odpowiedziała, że powodem braku dostaw jest zakaz wydany przez niemiecki rząd, aby eksportować za granicę tego rodzaju sprzęt, druga, że oni zaopatrują się w Chinach, a tam fabryki stoją. I choć mamy obowiązujące umowy, to według firm doszło do nieprzewidzianych w chwili ich zawierania okoliczności, które usprawiedliwiają niewywiązanie się - mówi Krzysztof Zając.
Szpital dostaje też oferty od innych dostawców, ale tu za maseczkę, za którą do tej pory płacił 18 groszy, dostawca zażądał 5 zł za sztukę.
Lecznica wystąpiła więc do wojewody mazowieckiego o deklarowane wsparcie z rezerwy strategicznej. Potrzebuje 3,5 mln złotych na sprzęt i uruchomienie pododdziału zakaźnego (w kwocie tej są płace personelu). Radomski Szpital Specjalistyczny taką pomoc już otrzymał. Mazowiecki nie może się dowiedzieć od urzędników czy i ewentualnie kiedy może je otrzymać.
- Może dlatego, że u nas nie ma oddziału zakaźnego. Ale w tej sytuacji będziemy zmuszeni ogłosić w ciągu kilku dni, że musimy odwołać zabiegi planowane. Bo maseczek chirurgicznych na tyle dni nam wystarczy, a musimy jeszcze mieć żelazną rezerwę na operacje pilne i nagłe - mówi Łukasz Skrzeczyński, wiceprezes Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu. Na razie szpital skorzystał z rozwiązania awaryjnego i zlecił szycie maseczek miejscowej szwalni. Zrobił to bez przetargu, na mocy nowej ustawy o zwalczaniu koronawirusa.
Co oznacza wstrzymanie operacji planowych? Że pacjenci, którzy mieli się zgłosić na zabieg do szpitala w końcu marca zostaną przesunięci na inne późniejsze terminy. To z kolei, jak podkreśla zarząd lecznicy, może wpłynąć na płynność finansową szpitala. Bo NFZ płaci za wykonane operacje, a tych będzie bardzo mało.
Dodatkowo cały czas szpital stara się jak najszybciej, zgodnie z zaleceniem wojewody, utworzyć pododdział zakaźny. Miałby on powstać w wydzielonej części pulmonologii, która funkcjonuje w osobnym od głównego budynku. Ma się tam znaleźć 15 łóżek dla pacjentów. Ale potrzebnych jest też trzech lekarzy, 15 pielęgniarek i trzy opiekunki. Osoby te muszą w dodatku być zatrudnione wyłącznie na tym pododdziale.
- Prowadzimy rozmowy z pracownikami, ale nie każdy się zgadza pracować w takich warunkach podwyższonego ryzyka. A musimy też cały czas pamiętać o zabezpieczeniu pozostałych pacjentów, leczonych obecnie w naszym szpitalu - mówi Krzysztof Zając.
Zapytaliśmy o brak wsparcia dla Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego biuro prasowe wojewody mazowieckiego. Na odpowiedź czekamy.
Koronawirus w Polsce. Zapisz się na specjalny newsletter, w którym zawsze znajdziesz sprawdzone informacje
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Trzeba ich jak najszybciej odsunąć od koryta!
Na mesz dać, to i miseczki się powiększą i członkom pisu przybędzie i...do kinszasy wiać z Radom International im Jadwigi u ronda.