Zakażenie 60 pensjonariuszy i pracowników Domu Pomocy Społecznej w Nidabylu w powiecie białobrzeskim na Mazowszu zostało potwierdzone 28 marca. Wojewoda zdecydował wtedy, żeby nie przenosić mieszkańców domu do szpitali, a poddać ich kwarantannie na miejscu. 3 kwietnia na COVID-19 zmarł 68-letni mieszkaniec domu.
Kilka dni temu pozostali pracownicy i pensjonariusze mieli przeprowadzone ponowne testy.
- 62 osoby mają wynik ujemny, a 19 osób wynik pozytywny – to 16 pensjonariuszy i trzech pracowników - mówił wtedy Sylwester Korgul, starosta powiatu białobrzeskiego.
Żeby potwierdzić, że osoba zakażona koronawirusem wyzdrowiała, trzeba przeprowadzić jej badanie dwa razy i dopiero oba wyniki negatywne są podstawą do uznania zakażonego za zdrowego.
W Niedabylu właśnie otrzymali wyniki ponownych testów wszystkich mieszkańców i pracowników. Testy nie wykazały obecności koronawirusa w organizmie u nikogo z 65 pensjonariuszy i 16 pracowników obsługi.
- To bardzo dobra wiadomość. Zwłaszcza w okresie świątecznym. Dziękuję załodze i personelowi, którzy byli w obiekcie, opiekując się potrzebującymi. Ich heroiczna postawa zasługuje na wielkie uznanie. Dziękuję także Dyrektorowi Domu Pomocy Społecznej, który na miejscu koordynuje wewnątrz trud organizacyjny - mówi Sylwester Korgul, który spotkał się w sobotę z pracownikami w Niedabylu.
Jeszcze w sobotę ośrodek opuści siedmioro pracowników, którzy przebywali w izolacji razem z mieszkańcami. Zastąpi ich pięcioro wolontariuszy, którzy zgłosili się do pomocy w DPS-ie.
Informacji o wyzdrowieniu mieszkańców Domu Pomocy Społecznej w Niedabylu nie potwierdził jeszcze białobrzeski sanepid.
Koronawirus. Stabilna sytuacja w Tomczycach
Stabilizuje się też sytuacja w DPS-ie w Tomaczycach w powiecie grójeckim, gdzie koronawirusem zakażonych zostało 70 osób.
- Większość personelu i pensjonariuszy czuje się dobrze. Codziennie lekarz sprawdza stan zdrowia chorych. W przypadku pogorszenia osoby będą kierowane do szpitali zakaźnych. Powoli zgłaszają się do pomocy wolontariusze - informuje Starostwo Powiatowe w Grójcu.
W okolicy 29 zakażonych jest jeszcze w domu opieki "Jaśmin" w Starym Goździe.
W powiatach grójeckim i białobrzeskim rozwinęło się ognisko koronawirusa w szpitalach i placówkach opiekuńczych. Łącznie w dwóch szpitalach i trzech DPS-ach zakażonych zostało ponad 200 osób.
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. Zrezygnować możesz w każdej chwili.
Kwarantanna jest wtedy, kiedy nie ma pewności, czy ktoś jest chory, czy nie. Trzymamy go w odosobnieniu, by się przekonać. Uwielbiam ten język subtelnych przeinaczeń, chorób współistniejących itp.
Jeżeli wiedzieli, że są zakażeni i pozostawili ich samych sobie, to był zwykły unik, zaniechanie leczenia. Zostawili ich, niech sobie radzą - przeżyją, to ich szczęście (dopiszą pewnie do statystyk ozdrowień), a gdyby pomarli to poza szpitalem, więc nie nasz problem - z pewnością nie byłoby w statystykach.
Tragiczne jest to, co się wyłania w trakcie tej epidemii...
No, bez przesady, nie każdy przechodzi Covid-19 ciężko i wymaga hospitalizacji. Byli na bieżąco monitorowani.
Fuczka
No to nie kwarantanna tylko izolacja, nie czepiajmy się słów. Nie każdy zakażony tym wirusem wymaga hospitalizacji. Zakładam, że gdyby ktoś z DPS-u tego wymagał, to by go do szpitala odwieziono. To jest racjonalne działanie, jeżeli ktoś nie wymaga opieki szpitalnej i może być izolowany gdzie indziej, to nie ma sensu pakować go do szpitala, gdzie będzie być może zajmował miejsce komuś bardziej potrzebującemu.
a to wszystko dzięki naszemu wodzowi ukochanemu, niech słońce nad żoliborzem nigdy nie zachodzi, i jego przenikliwemu spojrzeniu.
to za jego dobrą radą staruszków pozostawiono w miejscu zamieszkania by się przekonać czy pomrą czy nie
Nie znam dokładnie szczegółów "leczenia", bo przecież lekarstwa celowego jeszcze nie ma. Praktycznie wszystkie te osoby są z grupy największego ryzyka, czekanie aż im się pogorszy na tyle, by zasłużyły na miejsce w szpitalu jest okrutne i co gorsze - bezcelowe. Człowiek w tym wieku, w tym stanie jest już praktycznie niewyleczalny.
Pewność będzie za miesiąc, lub dwa, czy nabrali odporności. Oczywiście łatwo proponować przewiezienie 60 osób do szpitala, ale poza nazwą warunki podobne, ale dla tych ludzi wielokrotnie gorsze, a dla placówki szpitalnej ponad możliwości. Po jednej operacji przed laty, kiedy lekarz po kilku godzinach odsyłał mnie do domu i protestowałem , powiedział rzeczowo: 'masz pan swoje bakterie, a je swoje. moich w szpitalu możesz nie wytrzymać" Wyjechałem ze szpitala i żyję. Przypadek???
Wspaniale, że wyzdrowieli na złość statystykom i wszystkim trudnościom.