Pan Artur chorował przewlekle na serce. Ratunkiem miał być przeszczep serca, do którego, w trybie pilnym, był zakwalifikowany. Tyle że do kliniki w Aninie dotarł zakażony gronkowcem. Według żony zakaził się w szpitalu w Radomiu, który opuścił kilka dni wcześniej
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.