fot. Shutterstock
Jerzy Edigey. ''Mister MacAreck i jego business''
Poleca Małgorzata Rusek:
Nie będzie to żadna nowość, żaden bestseller, ani klasyka literatury. Wręcz przeciwnie. Ponieważ jesień zawsze nastraja mnie nostalgicznie, żeby nie powiedzieć depresyjnie, polecam do poduszki przezabawną książkę z targu staroci: ''Mister MacAreck i jego business'' autorstwa Jerzego Edigeya. Akcja książki toczy się na dwóch płaszczyznach. Oto znany reporter jedzie do Szczecina, aby relacjonować - w czasach bez tabletów, internetu i szybkich łączy - poszlakowy proces o morderstwo na bulwarze Vasco Da Gamy. O zabicie kobiety, poćwiartowanie i utopienie szczątków w Odrze podejrzany jest jej mąż. Dziennikarz zaopatrzony przez redakcję w delegację i niewielką zaliczkę prawie ląduje na bruku, gdy okazuje się, że w szczecińskich hotelach nie ma miejsc. I oto, gdy grozi mu spanie na ławce w parku spotyka... Henia Makarka, dawnego szkolnego kolegę, a teraz znanego jako Henry MacAreck, bogaty amerykański biznesmen. A dla pana MacArcka nie ma rzeczy niemożliwych, miejsce w hotelu dla kolegi znajduje się błyskawicznie. Panowie idą do baru i tu zaczyna się długa opowieść o tym, jak Henryk Makarek doszedł do ogromnych pieniędzy. A zdradzę jedynie, że były to ''niezłe numery'' i wciąż jeszcze się dziwię, że nikt z filmowców nie sięgnął po tę książkę, aby na jej podstawie nakręcić filmowy hit. Końcówki książki też nie zdradzę, powiem jedynie, że w końcu trafia kosa na kamień, a pan Henry opuszcza Polskę znacznie uboższy, ze słowami: ''Co za kraj! Co za wspaniały kraj! Jakie ma cudowne kobiety!'' Miłej lektury życzę.
Wszystkie komentarze