Dwa śluby
- W podróżach najważniejsze dla mnie jest to, by obserwować, zapamiętywać, opowiadać, niekoniecznie obiektywnie, bo nie jestem encyklopedią, ale autorem, który przez pewien pryzmat swoich poglądów opowiada historie czytelnikom, którzy najczęściej te poglądy w jakiś sposób podzielają. O ile niewiele mnie już dziwi czy przeraża, o tyle bardzo dużo rzeczy mnie urzeka - wyznaje. - W ogóle jestem raczej osobą pozytywnie nastawioną do rzeczywistości i chodząc po nowych miejscach, raczej co chwila uśmiecham się z zachwytu, niż przerażam. Zdecydowanie uśmiecham się na każde wspomnienie naszych dwóch ślubów, które wzięliśmy z Magdaleną, moją żoną. Pierwszy, cywilny, w 2012 roku na Mauritiusie w Afryce był dla nas czymś zupełnie bajkowym. Drugi, kościelny, w minionym 2015 roku w Jerozolimie był dla nas tylko utwierdzeniem się w tym, czego chcemy. Poza tym zachwycałem się wieloma rzeczami- wizytą w Nowym Jorku, wejściem na Mur Chiński, odwiedzinami w Angor Wat, ostatnio zaś najbardziej zachwycałem się podczas pobytu na arktycznym archipelagu Svalbard czy w otwierającym się na świat Iranie - opowiada Marcin Wesołowski.
Materiały z bloga wesolowski.co
- Ważne w tym wszystkim jest dla mnie to, że nie uważam się przez te podróże za kogoś wyjątkowego. Jestem niczym innym, jak tylko częścią największej gałęzi światowej gospodarki - turystyki. Jedyne, co sprawia, że pojawiam się tutaj, na łamach tej gazety, to fakt, iż o tych podróżach od czasu do czasu piszę, zaś poza pisaniem od czasu do czasu zorganizuję jakąś akcję. Poza tym jestem jak każdy inny - najnormalniejszym człowiekiem na świecie - mówi skromnie globtroter.
Materiały z bloga wesolowski.co
Wszystkie komentarze