Gdzie się Dawidowi najbardziej podobało?
? Każda góra ma swój urok, swoją specyfikę, historię, przygodę. Chyba nie mam swojej ulubionej, a może jeszcze na taką nie wszedłem ? odpowiada wspinacz. ? Bardzo przyjemna góra jest na Islandii, nazywa się Hvannadalshnúkur, to lodowiec. Ona nie jest duża, ma 2110 m n.p.m. Startujemy od zera i idziemy przez 12 godzin po białej pustyni. Islandia poza tym, że ma piękny lodowiec, jest bardzo niebezpieczna, są szczeliny, pęknięcia lodowca, są powiewy wiatru, które w jednej chwili mogą porwać człowieka, taką mają dziką siłę. Plus deszcz, grad, częste zmiany pogody. To chyba jest swoisty nieprzewidywalny urok Islandii. Wulkan wygląda niesamowicie kosmicznie w swojej strukturze... ? wspomina Dawid.
? Islandia jest pustą wyspą, zamieszkuje ją ok. 300 tys. osób, czyli trochę więcej niż w Radomiu jest na całej wyspie. Spotyka się ludzi tylko w miastach czy wioskach, a jedzie się i idzie przez pustkowia ? dodaje.
Gdzie się Dawidowi najbardziej podobało? - Każda góra ma swój urok, swoją specyfikę, historię, przygodę. Chyba nie mam swojej ulubionej, a może jeszcze na taką nie wszedłem - odpowiada wspinacz. - Bardzo przyjemna góra jest na Islandii, nazywa się Hvannadalshnúkur, to lodowiec. Ona nie jest duża, ma 2110 m n.p.m. Startujemy od zera i idziemy przez 12 godzin po białej pustyni. Islandia poza tym, że ma piękny lodowiec, jest bardzo niebezpieczna, są szczeliny, pęknięcia lodowca, są powiewy wiatru, które w jednej chwili mogą porwać człowieka, taką mają dziką siłę. Plus deszcz, grad, częste zmiany pogody. To chyba jest swoisty nieprzewidywalny urok Islandii. Wulkan wygląda niesamowicie kosmicznie w swojej strukturze... - wspomina Dawid. - Islandia jest pustą wyspą, zamieszkuje ją ok. 300 tys. osób, czyli trochę więcej niż w Radomiu jest na całej wyspie. Spotyka się ludzi tylko w miastach czy wioskach, a jedzie się i idzie przez pustkowia - dodaje.
Podczas wypraw wspinaczom towarzyszą także... zwierzęta.
- W Norwegii dopadły nas renifery, chciały skonsumować namiot. Przyszły, gdy zaczęliśmy rozstawiać obóz, zaczęły się tarmosić, interesowały się jedzeniem, dobierały się nam do plecaków i gasiły wielkimi zadami ognisko, wskakiwały na samochód. Nie bardzo nam się to podobało, przegonić udawało się je tylko na chwilę, w końcu przenieśliśmy nasz namiot za rzekę. Zwierzęta są wszechobecne, krowy, kruki, koziołki. Wilków i niedźwiedzi nie było, chyba na szczęście - śmieje się radomianin.
Wszystkie komentarze