Leszek Mazan, publicysta i pisarz - 2:1 dla Niemiec
To wersja pesymistyczna. W optymistycznej typuję 2:1 dla naszych. Aż chce się tu zacytować Władymira Wysockiego, który tłumaczył Marinie Vlady, swej żonie: "rozum mi mówi: >>nie pij<<, ale silna wola zwycięża". I tu podobnie: rozum mi mówi: "przegramy", ale wiara czyni cuda. Zawsze jestem pesymistą, bo najlepsze są miłe niespodzianki.
Boję się, że ten nadmuchany ogromnie balon zostanie nakłuty i zacznie z niego uchodzić powietrze.
To, co się dzieje wokół kadry, jest szczególnie odbierane w Krakowie, zwłaszcza w środowisku Cracovii. Jak widać po różnych recenzjach, do ogromnej puli nadziei narodu Bartosz Kapustka i Cracovia wnieśli najwięcej. Mamy więc szczególne powody do satysfakcji.
Są zresztą przesłanki do optymizmu. Połowa naszej drużyny to zawodnicy grający w zagranicznych klubach. To już prawdziwy futbol, a nie imitacja, którą widzimy na polskich boiskach. Mimo wszystko lepiej być ostrożnym. Wtedy, jeżeli wygramy, będziemy się bardziej cieszyć.
Szum, który towarzyszy mistrzostwom, pokazuje, jak bardzo jesteśmy spragnieni piłkarskiego sukcesu. Ostatnie lata przyniosły nam przecież tylko okrutne rozczarowania. Teraz atmosfera przypomina mi tę z mistrzostw świata w 1974 roku, kiedy od zwycięstwa do zwycięstwa szła drużyna Kazimierza Górskiego. Wtedy też - jak teraz - nie rozmawiało się o niczym innym. To był amok. Jeśli wyjdziemy z grupy, może być podobnie. Nawet porażka z Niemcami niczego jeszcze nie przekreśli.
Wszystkie komentarze