Trzeba podnieść deskę klozetu. I co tam znajdujemy? Proszek o przedziwnej, szarobłękitnej barwie. Dla ciekawych: to oranżadka w proszku. Dla dociekliwych: cuchnie jak proszki do szorowania klozetów właśnie. Przeprowadzamy jeszcze próbę organoleptyczną: smakuje też koszmarnie. A teraz instrukcja obsługi smakołyku: lizaka - szczotkę sedesową liżemy (tak, tak!), a następnie wkładamy do sedesu, tak, aby obtoczyła się w uroczo błękitnym proszku. Pycha! Aż się niedobrze robi.
Wszystkie komentarze