Tradycją stały się koncerty Radomskiej Orkiestry Kameralnej z okazji Święta Niepodległości. Nie inaczej będzie i w tym roku. W piątek dla wszystkich melomanów prawdziwa gratka, recital fortepianowy z udziałem światowej sławy pianistki Rinko Kobayashi. Znawcy muzyki twierdzą, że jest jedną z niewielu charyzmatycznych solistek, demonstrujących podczas wszystkich swoich występów zdolność absolutnego władania fortepianem.
Artystka już jako kilkuletnia dziewczynka regularnie występowała w radiu i telewizji. Na międzynarodowe sukcesy nie trzeba było długo czekać. Jej pierwszy sukces miał miejsce w prestiżowym konkursie pianistycznym organizowanym przez japońskie radio publiczne NHK w 1973 r.
Kobayashi jest silnie związana z Polską - artystka przez długi czas była solistką Orkiestry Kameralnej Polskiego Radia i Telewizji, nagrała w Polsce wiele płyt, które były świetnie przyjmowane przez melomanów.
W 1999 r. za nagrania muzyki poważnej fortepianowej dostała "Złotą Płytę" za CD "Chopin Forever", rok później także "Platynową Płytę". Z kolei jej kolejny krążek - z nagraniami utworów Romana Maciejewskiego - był nominowany do "Fryderyka".
Zasługi Rinko Kobayashi dla wkładu dla kultury polskiej są tak duże, że w 2002 r. pianistka otrzymała Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi RP, a cztery lata wcześniej za popularyzację muzyki Fryderyka Chopina minister kultury wręczył jej medal "Za Zasługi dla Kultury Polskiej".
- Podczas piątkowego recitalu muzycy przypomną kompozycje dwóch wybitnych i niezwykle zasłużonych dla kultury polskiej postaci - Fryderyka Chopina, niezwykłego kompozytora, symbol polskości i miłości do ojczyzny, oraz Jana Ignacego Paderewskiego, kompozytora, pianisty i męża stanu będącego jedną z największych osobowości świata kultury i polityki pierwszej połowy ubiegłego wieku - mówi Agnieszka Stanicka, kierowniczka biura koncertowego ROK.
Oprócz wspaniałych nokturnów, walców, polonezów, scherza mistrza fortepianu Fryderyka Chopina, radomska publiczność wysłucha Sarabandy h-moll Op. 14 nr 2, Menueta G-dur Op. 14 nr 1, Krakowiaka fantastycznego H-dur Op. 14 nr 6 Jana Ignacego Paderewskiego, który życie i pasje poświęcił wirtuozowskiemu wykonaniu i popularyzowaniu muzyki Chopina. Kontynuował on styl romantyczny mistrza, wprowadzając nowe elementy zapożyczone z neoromantyzmu i modernizmu muzyki niemieckiej i francuskiej.
Koncert w piątek o godz. 18 w sali przy ul. Żeromskiego 53. Bilety w strefie I - 19 zł (normalny), 16 zł (ulgowy), w strefie II - 13 zł (normalny), 11 zł (ulgowy)
Kino Helios zaprasza w czwartek na ciekawy projekt "Dźwięki niemego kina" Coś dla siebie znajdą tu wszystkie osoby zainteresowanych muzyką i filmem.
Jaki cel przyświeca organizatorom? Chcą radomianom przybliżyć tradycje taperskie, a także współcześnie powstającą muzykę elektroniczną i improwizowaną.
Warto przypomnieć, że taperzy w czasach niemego kina grą na fortepianie tworzyli podkłady muzyczne do wyświetlanych scen. Samo słowo wywodzi się z języka francuskiego "taper" i oznaczało między innymi: pisanie na maszynie, stukanie, stukanie w klawisze.
W czwartkowy poranek dla młodzieży odbędą się warsztaty.
- Uczniowie będą analizować konkretne sceny, sekwencje, które stają się podstawą w pracy nad przygotowaniem muzyki i efektów dźwiękowych - opowiada Robert Kaczor, dyrektor Heliosa.
Następnie o godz. 11.45 i 20 odbędzie się już otwarta dla wszystkich projekcja filmu "Zmęczona śmierć" z 1921 r. Jeden z największych skarbów sztuki filmowej, arcydzieło kina metafizycznego w reżyserii Fritza Langa to obraz, który przyniósł mu międzynarodową sławę.
Produkcja jest monumentalną przypowieścią o ludzkim losie i nieuchronności przeznaczenia, o zakładzie śmiertelniczki z personifikacją śmierci, w konsekwencji której odbywamy niesamowitą podróż przez czas i przestrzeń. Przez świat i krainę umarłych, z całym ekspresjonistycznym bogactwem efektów i wrażeń, od zamierzonego komizmu i groteski do głębokiej powagi, a nawet grozy. Fabuła rozwija się w czterech urozmaiconych epizodach ? niemieckim, arabskim, weneckim i chińskim. Utrzymane w konwencji ballady i przepojone fatalizmem typowym dla ekspresjonizmu nawiązuje do tradycji romantycznych. Scenariusz jest owocem współpracy z Theą von Harbou, przyszłą żoną Langa.
Atrakcją seansu będzie muzyka grana na żywo przez "Emitera", czyli Marcina Dymitera.
Artysta porusza się w obszarze elektroniki, muzyki improwizowanej. Eksperymentuje z brzmieniem, przetwarzaniem dźwięków towarzyszących naszemu życiu. Tworzy instalacje, słuchowiska radiowe, muzykę do filmów, spektakli i przestrzeni publicznych.
Na swoim koncie Dymiter ma współpracę z artystami wizualnymi i tancerzami, m.in.: Anną Baumgart, Joanną Rajkowską, Adamem Witkowskim, Ludomirem Franczakiem, Risą Takitą, Jackiem Krawczykiem oraz poetą Marcinem Świetlickim i pisarzem Danielem Odiją, z którym tworzy literacko-muzyczną formację Linie Północne oraz projekt "Słuchaj uchem - cykl słuchowisk na żywo".
Bilety są już w sprzedaży po 16 zł. W dniu projekcji po 20 zł.
Tego zespołu nie można zaszufladkować do jakiejś kategorii muzycznej. Po prostu się nie da. L.Stadt - jeden z najoryginalniejszych zespołów na polskiej scenie rockowej - pojawi się w sobotę w kawiarni artystycznej Czytelnia Kawy.
Kapelę tworzą czterej młodzi, profesjonalni muzycy: wokalista, gitarzysta i pianista Łukasz Lach, basista Adam Lewartowski i dwóch perkusistów: Andrzej Sieczkowski i Piotr Gwadera. Każdy z nich ma za sobą doświadczenie w innych grupach i udział w różnorodnych projektach muzycznych. Spontaniczność i wrodzony talent - oto, co wyróżnia ich na polskiej scenie.
Odmienność tej łódzkiej grupy od innych alternatywnych czy też rockowych kapel, które działają w naszym kraju, nie sprowadza się tylko do nowatorskich rozwiązań brzmieniowych, ale przede wszystkim opiera się na muzycznych fascynacjach i inspiracjach tego kwartetu. Bo w ich piosenkach można znaleźć coś, co było wizytówką amerykańskiego rocka sprzed 20 czy też 30 lat. Wytrawny słuchacz odnajdzie tam inspirację surf rockiem granym przed laty przez Beach Boysów oraz ostre, wręcz garażowe brzmienia, które charakterystyczne były kiedyś dla kultowej formacji Velvet Underground.
Zadebiutowali w 2008 r. albumem nazwanym tak jak zespół "L.Stadt". Płyta została bardzo ciepło przyjęta. Dwa lata po wydaniu debiutanckiego albumu światło dzienne ujrzał drugi ich krążek - "El.P". I jest to także płyta kompletna, która potrafi wprowadzić słuchacza w euforię.
Po wiosennych i letnich występach na dużych scenach (zagrali m.in.: SXSW w Austin, Indie Week w Toronto, Afisha Piknic w Moskwie, BeerFest w Belgradzie, Seven Festiwal w Węgorzewie czy OffFestiwal w Katowicach) formacja postanowiła zaprosić fanów na spotkania w bardziej kameralnej atmosferze stąd sobotni koncert w Czytelni Kawy przy ul. Marii Skłodowskiej-Curie.
Początek o godz. 21, bilety po 10 zł.
Tego bandu już prawie nikomu nie trzeba przedstawiać. Elektryzujący wokal Piotra Roguckiego rozpoznają wszyscy, którzy interesują się rockową sceną. Coma wydała niedawno nową płytę i wyruszyła w trasę. W niedzielę zagra w klubie Strefa G2
Na koncercie w Radomiu zespół będzie promować czwarty studyjny krążek, który światło dzienne ujrzał 17 października. Nie posiada on tytułu. W zamian za to został opatrzony kolorem czerwonym. Dlaczego? Jak tłumaczy Rogucki: "Główną koncepcją i zasadniczym założeniem tego krążka jest konsekwentnie realizowana zasada braku koncepcji, nic nie sugerujemy, chcieliśmy stworzyć kompozycję otwartą, która ostateczny wyraz przyjmie dopiero w konfrontacji ze słuchaczami".
Nowy materiał zawiera dwanaście utworów. Oszczędnie jak na możliwości Comy, ale za to konkretnie. Nie ma tu przypadkowych dźwięków, wypełniaczy, każda kompozycja to skończona forma. Płyta jest bardzo zróżnicowana. Znaleźć można na niej oczywiście klimatyczne ballady, utwory, które prawdopodobnie świetnie sprawdzą się jako kawałki koncertowe, oraz potężną, uderzeniową dawkę agresywnej, rockowej mocy. Muzycy uważają, że ich nowe kompozycje trochę niesymetryczne, trochę ryzykowne, stoją w opozycji do poprzednich dokonań, ale są jednocześnie mocno powiązane z tym, co do tej pory stworzyli.
Coma powstała w czerwcu 1998 r. Założyli ją gitarzysta Dominik Witczak i perkusista Tomasz Stasiak. Jak twierdzą sami muzycy, "nazwa to zupełnie przypadkowe słowo. Zadecydował o tym rzut monetą". Od początku planowali grać muzykę wzorowaną na Illusion, Pearl Jam, Led Zeppelin. Ten zespół jeszcze przed wydaniem pierwszego albumu zyskał popularność, koncertując u boku Kazika, Sweet Noise i T.Love. Pod koniec 2003 r. łodzianom udało się podpisać kontrakt, co umożliwiło rozpoczęcie nagrań na debiutancką płytę - "Pierwsze Wyjście z Mroku".
Formacja swoją wyjątkowość zawdzięcza przede wszystkim Piotrowi Roguckiemu. Jego pełen ekspresji wokal często porównuje się do Eddiego Veddera, Bono Voxa czu Lipy z Illusion.
Ciekawostką w dorobku grupy jest zaskakujący muzycznie i mocno różniący się od oryginału cover hitu Perfectu "Nie płacz Ewka" zatytułowany "Evka".
Koncert Comy w niedzielę w klubie Strefa G2. Bilety po 40 zł. W dniu imprezy po 50 zł.
Teatr Powszechny im. Jana Kochanowskiego
plac Jagielloński 15
tel. 48 384 53 22
SK - Scena Kameralna
DS - Duża Scena
SF - Scena Fraszka
Piątek
Czego nie widać - g. 18, DS
Sobota
Czego nie widać - g. 18, DS
Kontrabasista - g. 18, SK
Niedziela
Tygrys Pietrek - g. 13, SF
Czego nie widać - g. 18, DS
Kontrabasista - g. 18, SK
Wtorek
Tygrys Pietrek - g. 10, 12, SF
Wujaszek Wania - g. 11, DS
Środa
Wujaszek Wania - g. 11, DS
Czwartek
Nieznośka i Kmieć - g. 10, 12, SF
Wujaszek Wania - g. 11, DS
Kino Helios zaprasza na "Filmowy Poranek". Jest to doskonała okazja, aby niedzielne przedpołudnie spędzić wspólnie z dzieckiem, oglądając bajki na dużym ekranie zamiast przed telewizorem.
Projekcje poprzedzi spotkanie z animatorem, który zorganizuje gry, zabawy i konkursy. Będzie też gość specjalny. Tym razem to Jacek Pastuszka, zastępca dowódcy Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej numer 1 w Radomiu. Maluchy dowiedzą się o trudnej i odpowiedzialnej pracy strażaka oraz zobaczą, jak wygląda prawdziwy strój bojowy.
Repertuar będzie specjalnie dobrany do wieku oraz percepcji młodych adeptów kina. Dodatkowo projekcja odbywa się w specjalnych warunkach - delikatnie przyciemnione światło i lekko wyciszony dźwięk.
Bilety dla dorosłych i ich podopiecznych tylko po 10 zł. Początek o godz. 10.30.
"Daas"
Jeden z najbardziej oryginalnych polskich debiutów ostatnich lat. I najbardziej odważnych: Adrian Panek nie idzie tropem łatwego realizmu, ale na pierwszy film wybiera historię z XVIII wieku. Nie szuka w przeszłości wielkich zwycięstw lub jeszcze większych cierpień, ale wyłuskuje mały znany epizod samozwańczego mesjasza, który skłaniał do porzucenia żydowskiej wiary i zapewniał o nieśmiertelności na ziemi. Przede wszystkim jednak Panka kompletnie nie interesuje dokumentowanie historii - owszem, aktorzy (i to znakomici) chodzą w kostiumach, noszą peruki i rajtuzy, ale jeśli rozgrywa się między nimi dramat, to zupełnie współczesny.
Główna siła sprawcza zamętu - kreujący się na zbawiciela Jakub Frank (mocna rola Olgierda Łukaszewicza), postać autentyczna - paradoksalnie pozostaje w filmie na drugim planie. Bo w "Daas" najważniejsi są ci, którzy z Frankiem po swojemu się mierzą: Frank Goliński (świetny Andrzej Chyra) i Henryk Klein (równie ciekawa, zniuansowana rola Mariusza Bonaszewskiego). Ten pierwszy sam był kiedyś wyznawcą nowego mesjasza, ale opuścił swojego guru i złożył na niego oficjalny donos do władz. Ten drugi jako cesarski radca ten właśnie donos otrzymuje i rozpoczyna w sprawie Franka śledztwo.
Goliński, który po odejściu z sekty wpada w długi, jest notorycznie upokarzany i traktowany jak odszczepieniec, szuka zemsty, ale też nieuchwytnej sprawiedliwości, która ukarać może żerującego na ludzkiej naiwności hochsztaplera. Klein wierzy w literę prawa, trzyma się biurokratycznego porządku, ale też konsekwentnie wierzy w swoich mocodawców: w działalności Franka widzi niebezpieczeństwo dla cesarza i przewiduje rychły zamach stanu. Obaj, jak się okaże, będą jednak musieli się z mrzonek wyleczyć. A może tylko znaleźć nowe?
Rewelacyjnie filmowany przez Arkadiusza Tomiaka "Daas" fascynująco obnaża splot religii i świeckiej władzy, erotyki i wiary, idealizmu i perfidii, zachłanności na pieniądze i rząd dusz. W tym brutalnie nieprzejrzystym świecie gubią się i Klein, i Goliński - a razem z nimi widz wrzucony w rzeczywistość, w której odpowiedzi zastępują niejasne, fabularne sygnały, symboliczne ślady i niespełnione sugestie. "Daas" - samo to tajemnicze pojęcie do końca nie zostanie wyjaśnione - przypomina więc film-sen, przerażającą i pełną smaczków fantazję o XVIII wieku, a w zasadzie o współczesności, do której nigdy już nie będzie jednego klucza.
Paweł T. Felis
Film można obejrzeć w środę o godz. 12 i 18 w Klubie Dobrego Filmu w Resursie. Bilety po 12 zł.
To film, w którym pogubieni życiowo bohaterowie odkryją, że to, co ich spotkało, to właśnie miłość. W jeden wyjątkowy dzień w roku, pięć kobiet i pięciu mężczyzn przekona się, że przed miłością i świętami nie da się uciec.
Helios i Multikino
Wiele lat po mitycznym zwycięstwie Bogów nad Tytanami na horyzoncie pojawia się nowe zagrożenie. Żądny władzy król Hyperion wypowiada wojnę ludzkości. Plądrując bezbronne, wobec jego brutalnej armii, ziemie Grecji poszukuje legendarnego Łuku - broni o niewyobrażalnej mocy, wykutej niegdyś w niebiosach przez Boga Wojny, Aresa. Ten kto posiądzie broń będzie dowodził czekającymi na uwolnienie Tytanami. Jedynym, który postanawia przeciwstawić się Hyperionowi jest wybrany przez bogów Tezeusz. W rękach tego prostego człowieka spoczywa teraz los ludzkości i tylko on może uratować ją przed całkowitą zagładą.
Helios i Multikino
Historia skoku na luksusowy apartamentowiec.Przepracowany menedżer luksusowego budynku traci swoje oszczędności w wyniku oszustwa. By odzyskać swoje pieniądze, menedżer wraz z czwórką innych osób postanawia zorganizować skok na apartament, w którym przebywa oszust.
Multikino
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze