"Rozstanie"
Paweł T.Felis
*****
Iran 2011 (Jodaeiye Nader az Simin). Reż. Asghar Farhadi. Aktorzy: Peyman Moaadi, Leila Hatami, Sareh Bayat, Sarina Farhadi
Moralitet, ale trzymający w napięciu jak pierwszorzędnie rozpisany thriller. Kapitalna przypowieść o Iranie, w którym zamazują się granice między prywatnym i publicznym, lecz niemożliwe staje się zasypanie przepaści między społecznymi klasami. Ale przede wszystkim zaprzeczenie (nie pierwsze oczywiście) wszystkiego, co składa się na stereotyp kina irańskiego: żadnej nudy, żadnej kontemplacji przyrody czy metafizycznych metafor. Bo w "Rozstaniu" - słusznie nagrodzonym w Berlinie Złotym Niedźwiedziem - wszystko rozgrywa się między ludźmi i w świecie urządzonym przez ludzi, tu i teraz.
Punktem wyjścia jest wniosek rozwodowy żony, która chce wyjechać z kraju, bo - argumentuje w sądzie - to miejsce nie nadaje się do życia. Mąż wyjechać nie chce, bo jak twierdzi, musi opiekować się chorym na alzheimera ojcem. Zaczyna więc mieszkać z 11-letnią córką, zatrudnia opiekunkę, która w sytuacji sam na sam ze starym schorowanym mężczyzną okazuje się coraz bardziej bezradna. A małżonkowie? On, Nader (Moadi) - i ona, Simin (Hatami) - choć wyraziści, pozostają właściwie nieuchwytni. Bo ciągle gdzieś biegną, dają się wciągnąć w wir wydarzeń, na które mają wpływ, chociaż sami pewnie uważają inaczej.
Za chwilę wszyscy nawzajem zaczną się oskarżać: o pobicie i wywołanie poronienia (u opiekunki), o zaniedbywanie staruszka z alzheimerem, kradzież, mniejsze i większe kłamstwa. W dyskusjach bohaterowie zaczną powoływać się na honor i religię, ale Farhadi pokazuje przede wszystkim ich bezradność: liberalni inteligenci tak samo jak głęboko religijne kobiety w czadorze pozbawieni są punktu oparcia. Rzeczywistość jest tak skomplikowana, że w prostych kategoriach dobre - złe, dobry uczynek i grzech niczego już oceniać nie sposób.
Najbardziej przejmujący u Farhadiego jest stosunek do bohaterów: reżyser ani przez chwilę nie wchodzi w rolę sędziego, a jednocześnie okazuje się wobec swoich postaci w pewnym sensie bezlitosny. Każda z nich szuka bowiem wytłumaczeń i usprawiedliwień, każda przed czymś ucieka, coś chowa i w jakiejś sprawie oszukuje. Co widać również w przypadku kobiet - cienka jest, sugeruje reżyser, granica między zewnętrznym "zniewoleniem" czy "zakneblowaniem" a własną niemocą, niedojrzałością albo wręcz głupotą. Tyle że w filmie nikt sam siebie oskarżyć nie ma odwagi.
Córka Farhadiego gra w filmie dziecko będących w separacji małżonków. I właśnie perspektywa nastoletniej Termeh jest w "Rozstaniu" najważniejsza: w przeciwieństwie do dorosłych dziewczynka nie broni szczeniacko swojego ego, nie wpada w spiralę kłamstw i oszustw, za wszelką cenę chce coś zbudować, a nie zniszczyć. To ona widzi najlepiej, jak smutnie błahe powody stoją za rozstaniem rodziców. Jest dojrzalsza niż matka i ojciec, ale musi pozostać "przezroczysta". Może tylko patrzeć, jak na jej oczach rozpada się świat, który wcale nie musiał się rozpaść.
Obraz można obejrzeć w Klubie Dobrego Filmu w Resursie w środę o godz. 12 i 18. Bilety po 12 zł.
Wszystkie komentarze