Fot. MARIAN STRUDZIŃSKI
"Szalone nożyczki"
Sztuka bardzo mocno nawiązuje do rzeczywistości i aktualnych wydarzeń...
- Autorzy tej sztuki przed wielu laty postawili taki warunek, że jak ktoś chce ją wyreżyserować musi odbyć kurs w Stanach Zjednoczonych jak to powinno wyglądać. I przez wiele lat jedyną osobą do tego uprawnioną w naszym kraju był Marcin Sławiński. Kurs służył temu, aby dokładnie wytłumaczyć istotę i założenia tego przedsięwzięcia. Jedną z pierwszych rzeczy jest to, że spektakl umiejscowiony jest w konkretnym mieście, w którym jest grany. Np. mówi się, że zakład fryzjerski ?Szalone nożyczki? mieści się w Radomiu na Placu Jagiellońskim 15, że obok jest Galeria Słoneczna, że niedaleko jest ul. Żeromskiego, że są miejscowości okoliczne. Gdy radomski teatr grałby sztukę w Zawierciu, należałoby natychmiast przystosować ją do tego miejsca. W związku z tym również rzeczy, które ?dziś? się zadziały są wprowadzane w tekst przez aktorów. Aktorzy muszą być bardzo skupieni i zorientowani w sytuacji. Wszystko musi być niezwykle prawdopodobne. Telefon stojący na scenie ma wyjście na miasto. Widz może z niego zadzwonić. Może sprawdzić np. czy jedna z bohaterek, która wykonuje telefon do domu, rzeczywiście to robi. Wchodząc na scenę dostaje numer i dzwoni. Po drugiej stronie odbiera ktoś, kto potwierdza lub zaprzecza temu co powiedziała bohaterka sztuki.
Wszystkie komentarze