Monika i Roman Pawelcowie, utytułowani tancerze i instruktorzy.
Połączył nas taniec towarzyski. Najpierw były wspólne kroki na parkiecie, a potem tzw. "chodzenie", spotykanie się już na gruncie prywatnym. Można zatem powiedzieć, że przetańczyliśmy już wspólnie ćwierć wieku.
(Poniżej aktualne zdjęcie państwa Pawelców)
Mirosław Luft, rektor Politechniki Radomskiej
Jak mówi nie grał o 33 mln zł. w totka, bo szczęście już osiągnął w postaci małżonki. Żartuje, że to szczęście z odzysku. On po rozwodzie, ona po rozwodzie. Razem pracowali aż pewnego dnia coś zaiskrzyło. - Nieraz tak się zdarza, że mija się z kimś codziennie, a potem jest ten błysk sympatii - mówi rektor. I tak państwo Luftowie są już 20 lat po ślubie. - Walentynki? Oboje mamy pracowite tygodnie, ale jakoś postaram się zauważyć ten dzień - mówi tajemniczo rektor.
(Dlaczego państwo Luftowie są na dwóch oddzielnych zdjęciach? Bynajmniej nie jest to sygnał, że w ich małżeństwie źle się dzieje. Po prostu ktoś musi być fotografem)
Aleksander Sawicki ze Społecznego Komitetu Ratowania Zabytku Radomia
"W grudniu ubiegłego roku obchodził 60. rocznicę ślubu. Ślubu kościelnego, bo cywilny wziął trzy miesiące wcześniej. Dlaczego? Żeby mieć większe mieszkanie! Dostał wtedy nakaz pracy w Kielcach. Musiał się stawić w ciągu trzech miesięcy. Jako kawalerowi zaproponowano mu mieszkanie jak sam mówi "na facjatce u jakiejś staruszki". - Powiedziałem, ale ja się żenię! Usłyszałem: to niech pan przyniesie akt ślubu - opowiada. Ślub, by można było liczyć na większe mieszkanie, musiał się więc odbyć zanim upłynie ten trzymiesięczny termin. Świadkami byli koleżanka żony i jej wujek."
(Na zdjęciu u góry Aleksander Sawicki z żoną Krystyną na wycieczce w Zakopanym)
Piotr Stępień, rzecznik Straży Miejskiej
"Poznaliśmy się z żoną na białym marszu po śmieci Jana Pawła II. Na początku nie pałaliśmy do siebie przyjaźnią i radością, wręcz się nie lubiliśmy. Pół roku później, z paczką znajomych wyjechaliśmy w góry. Po tygodniu wspólnego przebywania dogadaliśmy się (można tak powiedzieć). Po przyjeździe było już tylko lepiej i tak jest do dziś."
Paulina Makowiecka, kierownik działu komunikacji zewnętrznej Wyższej Szkoły Handlowej
"Paulina i Robert - szkolna miłość :-) Poznaliśmy się w szkole podstawowej, na zorganizowanym seansie filmowym w dawnym kinie "Hel". Wyświetlano wtedy amerykański film pt.>>Miłość, szmaragd i krokodyl<<. Podczas projekcji obowiązkowej >>Kroniki Filmowej<< częstowałam chłopców z sąsiedniego rzędu cukierkami i... tak się poznaliśmy. Szkolna, platoniczna miłość trwała przez okres szkoły podstawowej. Liceum również spędziliśmy zauroczeni swoim towarzystwem. Potem poszło już z górki, wyposażeni we własne dowody tożsamości dalej byliśmy zakochani. Aż przyszedł właściwy czas na związek małżeński, wspólne auto i własne "m". Ale najpiękniejsze przyszło 24 lutego 2012 r., kiedy urodziła się Kornelka - swoją drogą spóźniła się nieco, bo miała urodzić się właśnie w walentynki 14 lutego."
(Na zdjęciu u góry zakochana para w 1994 r., w tle "Parkowa". - Wtedy na randki wychodziłam z psem do parku. Pies był bardzo wybiegany i dotleniony, to były zawsze długie spacery - żartuje Paulina. Poniżej jej aktualne zdjęcie).
Z prezydentem Andrzejem Kosztowniakiem nie udało się nam porozmawiać o tym jak poznał swoją żonę i kiedy zrodziło się uczucie. Ale trochę tajemnic ze swojego prywatnego życia zdradził na swojej stronie internetowej kosztowniak.radom.pl.
"To właśnie w podstawówce - w 34. poznałem Małgosię i już wtedy postanowiłem, że się z nią ożenię. Była wzorową uczennicą - świadectwo zawsze z czerwonym paskiem i trudno było Jej dorównać. Mnie udało się zdobyć czerwony pasek w piątej czy szóstej klasie, dla Niej i dzięki Niej. Chociaż... z wuefu ja byłem lepszy."
(na zdjęciu prezydent z żoną Małgorzatą i dziećmi na wakacjach)
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze