Istnieją dobre małżeństwa, nie istnieją rozkoszne - powiedział kiedyś François de La Rochefoucauld, francuski pisarz i filozof. Na zdjęciu ślubnym, które zawiśnie na ścianie sypialni lub pokoju gościnnego wypada wyglądać dostojnie.
Tak zapewne powiedzieliby nasi dziadkowie czy nawet rodzice, którzy w albumach przechowują pozowane fotografie. Współcześnie sesja ślubna musi być oryginalna, wystrzałowa, rozkoszna właśnie. Nie ma mowy o nudzie czy wystudiowanych pozach. O najciekawszych ślubnych stylizacjach opowiada radomski fotograf Szymon Wykrota.
Katarzyna M. Wiśniewska: Młodzi mają swoje pomysły, czy podpowiadasz im, co mogłoby fajnie wyglądać?
Szymon Wykrota: - Do sesji ślubnych przekonywałem się dosyć długo. Zdaję sobie sprawę, że dla każdej pary ślub jest wydarzeniem wyjątkowym, więc i dla fotografa jest to spore wyzwanie. Te chwile są nie do powtórzenia i nieumiejętne uchwycenie tematu, może sprawić spory zawód. Wiadomo, że każda panna młoda chce wyglądać na zdjęciach wyjątkowo. Zazwyczaj sugeruję młodym, żeby przynajmniej część sesji była oryginalna i w jakiś sposób ich samych odzwierciedlała. Forma sesji plenerowej zależy od pary, jedni wolą klasykę, inni lubią odrobinę szaleństwa.
Są oryginalni, czy kopiują motywy podpatrzone choćby na amerykańskich filmach?
- Staram się namawiać pary na oryginalne pomysły. Myślę, że na pewno będą bardziej zadowoleni ze zdjęć, jeśli te będą robione w miejscach, z którymi para młoda jest jakoś związana. Przecież każdy człowiek ma jakieś zainteresowania. Pary mają wspólne wspomnienia co do ciekawych miejsc. Dobrze to przemycić do sesji, zamiast robić kolejne fotki w Muzeum Wsi Radomskiej czy w Orońsku, z którymi para młoda nie musi mieć nic wspólnego. Oczywiście staram się nie zapominać o klasyce, bo zdjęcia ślubne w pięknych okolicznościach przyrody zawsze będą się dobrze prezentowały. Ważne jednak jest, żeby każdą parę traktować indywidualnie i cały czas szukać oryginalnych miejsc.
Jakie najciekawsze, najzabawniejsze sesje zdarzyło ci robić?
- Parę, w której pan młody jest muzykiem, fotografowałem między innymi w klubie muzycznym i sali prób. Przedszkolanka lubiąca swój zawód pozowała w przedszkolu właśnie, na jedną z sesji udałem się do opuszczonej fabryki Pronit w Pionkach. Dosyć pokaźnych rozmiarów pana młodego upychaliśmy w małym fiacie. Jeśli ktoś jest fanem filmu, może liczyć na część sesji w kinie, kibica dobrze fotografować na stadionie, a fana motoryzacji w otoczeniu ciekawych motocykli. To będą zawsze miejsca czy przedmioty, z którymi te osoby czują się jakoś związane i na pewno będą odzwierciedlały ich charakter. Warto jednak pamiętać, że to państwo młodzi są głównymi bohaterami sesji i na nich trzeba skupić uwagę.
Pomysły na ślubne zdjęcia zmieniają się, ale czy można przewidzieć, w jakim to idzie kierunku?
- Fotografia ślubna bardzo się zmieniła na przestrzeni lat. Fotografia ślubna naszych rodziców czy dziadków to zazwyczaj poważny portret powieszony na honorowym miejscu lub typowe rodzinne zdjęcia. Także zdjęcia w studio nie są już tak popularne jak kiedyś. Studio nie daje dużego pola manewru. Dzisiaj młodożeńcy chcą czegoś nietypowego, chcą się wyróżniać i walczyć z tą klasyczną portretową konwencją. Jedni lepiej będą się czuli w miejskim zgiełku, inni w leśnej głuszy.
Czy można przesadzić z fantazją?
- Co raz popularniejsze stają się sesje narzeczeńskie, zdjęcia z przygotowań do ślubu. Na pewno jest więcej luzu, ale i większe wymagania. Można powiedzieć, że jedyną granicą jest w tej chwili wyobraźnia i poczucie estetyki zarówno fotografa jak i pary młodej. Teraz sesje ślubne robi się zazwyczaj w tygodniu tuż po ceremoniach. Dzięki temu unikamy wielu nerwów i stresu, który często był nie do opanowania, kiedy fotografie robiło się w pośpiechu w dniu ślubu.
Czy oglądasz zdjęcia sprzed wielu lat, na których młode pary były poważne, dostojne, prężyły się przed fotografem w wystudiowanych pozach?
- Oczywiście, że oglądam, w starszych zdjęciach widać pewnego rodzaju schemat. Tak jak mówiłem, zazwyczaj były to zdjęcia studyjne na sztucznym tle, zdjęcie pary młodej, świadków, wszystkich razem i na tym koniec. Dopiero kiedy zdjęcia plenerowe zaczęły być popularne, ta dziedzina fotografii mocno rozwinęła skrzydła.
Co widać na tych zdjęciach, czego brakuje dziś? A może jest odwrotnie?
Mam wrażenie, że kiedyś na zdjęciach ślubnych trudniej było pokazać parę młodą naturalnie i swobodnie. Same ramy studia tworzyły pewną sztuczność. W naturalnym otoczeniu łatwiej uniknąć wyuczonych gestów i sztampowych zachowań. Często też taka sesja jest po prostu dobrą zabawą.
Macie ciekawe zdjęcia ślubne, którymi chcielibyście się pochwalić? A może łzę wzruszenia wywołują blaknące fotografie ślubne waszych rodziców czy dziadków? Ślijcie je na nasz adres: listy@radom.agora.pl
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze