Fot. Marcin Wołoszczak / Agencja Wyborcza.pl
Barabanienie
Tradycyjnie w Wielką Sobotę o północy w Iłży rozpocznie się obrzęd zwany barabanieniem. Ciekawy i niespotykany nigdzie indziej, liczy około 400 lat.
Baraban to wielki bęben o średnicy metra i półmetrowej wysokości, obciągnięty źrebięcą bądź cielęcą skórą. W nocy z Wielkiej Soboty na Niedzielę Wielkanocną barabaniarze wędrują przez miasto, uderzając w niego drewnianymi pałkami. Dwóch trzyma baraban, a pozostałych ośmiu uderza w niego w określonym rytmie. Nad ranem docierają na Rynek, a przed samą rezurekcją, czyli przed godz. 6, zabębnią przy wielkich drzwiach kościoła. W ten sposób przywitają zmartwychwstałego Jezusa.
Bębniarzom towarzyszyć będą mieszkańcy Iłży, młodzi ludzie rzucający petardy, a gospodarze przed domami, w których wypada postój, jak zwykle zaproszą muzyków do domu i poczęstują jedzeniem, a nawet mocniejszymi trunkami.
Iłżecki bęben pochodzi prawdopodobnie z XVII w. Dokładna data jego powstania nie jest znana. We wnętrzu instrumentu są cyfry, które wskazują rok 1638 lub 1683. Wykonany jest z miedzianej blachy. Ma metr średnicy, a jego wysokość to 70 centymetrów. Na co dzień instrument jest przechowywany w kościele Najświętszej Maryi Panny. Tradycja barabanienia liczy podobno prawie 400 lat.
Odgłos bębna ma oznajmiać mieszkańcom, że nadchodzi wielka chwila - Chrystus zmartwychwstaje. Iłżanie mówią, że gdy nie słychać bębna w Wielkanoc, to nie ma świąt.
Podobny obrzęd odbywa się również w odległym od Iłży o 20 kilometrów Kazanowie w powiecie zwoleńskim. Tam jednak w duży bęben wali młodzież, wołając przy tym do mieszkańców każdego z mijanych domów.
Wszystkie komentarze