Urban exploration to poszukiwanie, "zdobywanie" i fotogarficzne bądź filmowe dokumentowanie miejsc opuszczonych. Dla innych to po prostu rudery, nieużytki, straszące i szpecące okolicę. Dla miłośników "urbexu" to właśnie ich upiorna pustka, rdza, wiatr wyjący pomiędzy wybitymi oknami, stanowią wartość estetyczną i nierzadko historyczną, bo właśnie oni na zdjeciach i filmach utrwalają fragmenty historii.
N/z Zakłady Tworzyw Sztucznych - Pronit, Pionki
Niepisaną zasadą urban exploration jest "zabierz tylko zdjęcia, zostaw po sobie tylko odciski butów".
N/z Zakłady Tworzyw Sztucznych - Pronit, Pionki
Żądni mocnych wrażeń wybierają opuszczone i niszczejące fabryki, kamienice, obiekty wojskowe czy też inne budowle, które w przeszłości tętniły życiem. Na celownik swoich aparatów biorą malowniczo odrapane ściany, zniszczone przedmioty poniewierające się po pustych korytarzach, pamiętające jeszcze czasy, gdy były człowiekowi potrzebne, wybite szyby. Ciszę przerywa tylko wiatr, skrzypienie podłogi i przyspieszony oddech, jeśli prócz echa własnych kroków usłyszymy... coś jeszcze.
N/z Zakłady Tworzyw Sztucznych - Pronit, Pionki
- W urban exploration chodzi właśnie o to, żeby zobaczyć coś wyjątkowego, magicznego i niedostępnego dla innych. Najczęściej są to opuszczone fabryki, szpitale, kamienice czy kościoły. Już dotarcie do takich obiektów to niemała przygoda. Zazwyczaj są trudno dostępne, a przebywanie w nich wiąże się z wieloma niebezpieczeństwami - opowiada Grzegorz, autor setek zdjęć z magicznych, opuszczonych miejsc w całej Polsce.
N/z Zakłady Tworzyw Sztucznych - Pronit, Pionki
Grzesiek zdradza, że oryginalnymi zainteresowaniami zaraził go ojciec, który zawsze lubił ?zwiedzać? różne bunkry, forty, zapomniane cmentarze, czy też wykopywać z ziemi różne pamiątki z II wojny światowej.
N/z Zakłady Tworzyw Sztucznych - Pronit, Pionki
Jak wybiera cele swojej kolejnej wyprawy? Czy zwiedza sam, czy są jakieś ?zasady bezpieczeństwa?, których trzeba przestrzegać?
- Zazwyczaj dzięki internetowi, ale często też uda się coś samemu wpatrzeć. Najbardziej lubię zwiedzać sam lub w maks dwie osoby. Wyprawy większymi grupami całkowicie psują klimat danego miejsca, pozbawiając go tej niesamowitej ciszy i mrocznego uczucia pustki. W wielu przypadkach zmniejsza to też możliwość wykrycia przez np. ochronę, ponieważ do większości budynków tego typu wejście jest zabronione, a wejście niezauważonym na "nielegalu" daje dużo satysfakcji i podnosi adrenalinę - mówi Grzegorz.
N/z Zakłady Tworzyw Sztucznych - Pronit, Pionki
Eksploratorzy muszą być niezwykle ostrożni, uważać na zapadające się dachy i podłogi, stłuczone szkło, obecność chemikaliów i innych szkodliwych substancji, takich jak np. azbest. Dlatego dobrze nosić maskę ochronną i pochłaniacze, które ochronią drogi oddechowe.
N/z Zakłady Tworzyw Sztucznych - Pronit, Pionki
Strach? Mrożące krew w żyłach przygody? Grzegorz zdradza, że zawsze gdzieś w sobie ma odrobinę strachu, jednak jest to pozytywny bodziec tworzący dreszczyk emocji. Dużo do powiedzenia ma też własna wyobraźnia, która lubi płatać figle np. podczas nocnego zwiedzania szpitala psychiatrycznego. - Trzeba też pamiętać że ?urbex? to nie jest zabawa i niebezpieczne sytuacje zdarzają się na porządku dziennym. Najważniejszy jest zdrowy rozsądek i spora czujność, np. podczas wchodzenia po ledwo trzymającej się zardzewiałej drabinie na wysokość kilkunastu pięter i późniejsze chodzenie po dachu pełnym dziur - ostrzega eksplorator.
N/z Zakłady Tworzyw Sztucznych - Pronit, Pionki
Dla eksploratora każde miejsce jest wyjątkowe na swój niepowtarzalny sposób, trudno wybrać ulubione, gdyż każda wyprawa to inna, bardzo długa i niezwykle ciekawa historia. - Mi najbardziej utkwiły w pamięci Zakłady Róży Luksemburg produkujące żarówki i fabryka traktorów w Ursusie.
N/z Zakłady Tworzyw Sztucznych - Pronit, Pionki
Warto też wspomnieć Zakłady Chemiczne w Jeleniej Górze, Papiernie w Kaletach czy Fabrykę w Pionkach. Gdyby tak zebrać wszystkie wspomnienia w całość, to powstałaby naprawdę długa i wciągająca książka, udoskonalona wieloma klimatycznymi zdjęciami przenoszącymi nas w całkiem inny świat - podsumowuje Grzesiek.
N/z Zakłady Tworzyw Sztucznych - Pronit, Pionki
Grzegorz na swojej stronie opuszczone.net ma galerie zdjęć z takich miejsc. Dwa lata temu był w Zakładach Tworzyw Sztucznych Pronit w Pionkach. Zakłady wywodzą się z powstałej w 1923 r. Państwowej Wytwórni Prochu i Materiałów Kruszących, ulokowanej w Puszczy Kozienickiej.
N/z Zakłady Tworzyw Sztucznych - Pronit, Pionki
Ich położenie nie było przypadkowe. Wśród lasów i mokradeł, z dala od większych miast, warunki sprzyjały tajnej produkcji, gdyż do rozpoczęcia wojny zakłady produkowały głównie materiały wybuchowe na potrzeby wojska. W czasach powojennych rozszerzono asortyment, rozpoczęto produkcję tworzyw sztucznych, klejów itp. Zakład posiadał wtedy już kilka wydziałów.
N/z Zakłady Tworzyw Sztucznych - Pronit, Pionki
W galerii Grzegorza można obejrzeć wydział "Zakład PA", czyli produkujący nitrocelulozę oraz tworzywa melaminowe. Z czasem postanowiono rozpocząć produkcję polichlorku winylu oraz utworzono tłocznię płyt gramofonowych, która pracowała do początku lat 90. Wczesne lata 90. to początek upadku ogromnych zakładów, rozpoczęły się grupowe zwolnienia, redukcje produkcji, firmę podzielono na kilka spółek, aż w końcu nastąpiła upadłość pierwotnego zakładu oraz większości spółek.
N/z Zakłady Tworzyw Sztucznych - Pronit, Pionki
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze