Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl
Crossfit - rekomenduje Katarzyna Ludwińska
Dwoje instruktorów przekrzykuje się nawzajem. - Start, dajesz, dajesz, jeszcze 20 sekund! - krzyczy Łukasz, co chwila zerkając na stoper. W tym samym czasie Justyna dopinguje: - Robisz to dla siebie, wytrzymasz, wytrzymasz! - Jeszcze 10 sekund, tempo, tempo, jeszcze tylko 5. Stop! - kończy Łukasz. Kilkanaście osób dyszy jak lokomotywy, starają się wyrównać tętno, złapać łyk wody, bo za chwilę znów usłyszą "start!". To właśnie jest crossfit.
O co w tym chodzi? O to, by w krótkim czasie, określonym przez instruktorów, zrobić maksymalną liczbę powtórzeń danego ćwiczenia. Na przykład przez 30 sekund robić pompki, po 15 sekundach przerwy przez 30 sekund skakać na skakance, po kolejnej przerwie przez pół minuty podnosić sztangę na biceps. Można też zasady odwrócić, wtedy w jak najkrótszym czasie trzeba zrobić określoną liczbę powtórzeń, np. 10 przysiadów z ciężarkami na barkach, 10 skoków dwiema stopami na step, 10 podniesień ciężarka na triceps. W drugim wariancie przerw pomiędzy ćwiczeniami nie ma. W klubie, w którym ja ćwiczę, instruktorzy przygotowują co najmniej 20 ćwiczeń do wykonania. Każde angażuje inną partię mięśni.
Wszystkie komentarze