Wycieczka została urządzona, aby radni - jak to podkreślił prezes Portu Lotniczego Radom - mieli świadomość, na co zostały wydane pieniądze. I już podczas sesji ocenił, że 58 mln zł "wydano dobrze". Do tego trzeba doliczyć 11 mln zainwestowane przez miasto, m.in. na wykup ogródków działkowych, zamianę działek, budowę drogi dojazdowej. Ale zaznaczono, że to niewielkie pieniądze w porównaniu do innych portów w kraju. Wiceprezes PLR Adam Klinert wyliczał, że w Lublinie wydano na lotnisko 600 mln, w Modlinie - 420 mln, w Gdyni, gdzie port w końcu nie powstał, włożono w niego 100 mln, a krakowskie Balice mają wyemitować obligacje na 500 mln zł.
Prezes Siwak zaznaczył, że ochrona lotniska zgodziła się wyjątkowo, aby zwiedzający nie musieli zdejmować butów (jeśli mają cholewkę powyżej kostki). Ale paski od spodni owszem. Prezydent Andrzej Kosztowniak też się musiał dostosować.
Bo z ochroną na Sadkowie nie ma żartów. Można było mieć buty, ale jeśli bramka dzwoniła, przechodzący byli dodatkowo sprawdzani.
Kontrola zakończona. Czas na pokaz "narzędzi" do obezwładniania niesfornych, a może i niebezpiecznych pasażerów a także sprzętu do wykrywania nawet znikomych ilości materiałów wybuchowych i radioaktywnych. Także pałki typu tonfa, kamizelki kuloodporne i lornetki noktowizyjne. Radni dowiedzieli się też, że jedno z urządzeń jest tak czułe, że gdyby któraś z pań miała lakier do włosów, to też by sygnalizowało. Bo w lakierze jest odrobina niebezpiecznych gazów.
Wśród sprzętu ochrony jest tzw. elektroniczny pies, ale piękny Haro (mieszanka owczarka belgijskiego i niemieckiego) jest podobno w wykrywaniu materiałów wybuchowych także niezawodny.
Port dorobił się już wielu pojazdów specjalistycznych, niezbędnych do utrzymania pasów startowych i całej infrastruktury lotniskowej. Pracownicy ZUK mu pewnie zazdroszczą.
Potem wsiedliśmy do autobusu, który ruszył w kierunku nowej radiolatarni. Ale o dziwo się przy niej nie zatrzymał. Kołowaliśmy tak i za drugim razem się udało.
System DVOR/DME pomaga w lądowaniu w nocy i trudnych warunkach atmosferycznych. - W tej chwili to najnowocześniejsza radiolatarnia w Polsce - zachwalali pracownicy PLR.
W drodze powrotnej zepsuł się autokar. Wszyscy ruszyli więc pasem pieszo. Źle nie było, bo pogoda dopisała. Okazało się jednak, że usterkę udało się szybko naprawić. - Sprzęt może być zawodny, ale technicy dobrzy - z satysfakcją skomentował już w autobusie radny PiS Marek Szary.
I znów jesteśmy w terminalu. Przekraczamy granicę państwa, odbieramy walizki i możemy wracać na sesję.
Szef celników pracujących w terminalu podkreśla, że radomskie lotnisko nie różni się niczym od pozostałych 13 w Polsce. W terminalu będą zatrudnieni pracownicy Urzędu Celnego w Radomiu, nie będzie osobnej jednostki.
Osobna jednostkę stworzy natomiast w PLR Straż Graniczna. - Jesteśmy gotowi do odprawy, czekamy na sprzęt i pasażerów - mówił szef pograniczników.
Prezes PLR Tomasz Siwak zapewniał, że port funkcjonuje, a obsługa ma co robić. - Było już około 600 odpraw - przypomniał, szczególnie mediom. I zdradził, że nawet minister obrony Francji wylądował na Sadkowie Falconem, by udać się następnie na Targi Przemysłu Obronnego w Kielcach.
Do wycieczki radnych dołączył kandydat na prezydenta Robert Dębicki z Kongresu Nowej Prawicy, a obradom, już w terminalu, przysłuchiwał się poseł Radosław Witkowski, którego wystawia na prezydenta PO. Inni kandydaci pewnie żałują, że nie byli wczoraj na Sadkowie. W końcu prezydent, którego niedługo wybiorą radomianie, będzie musiał się nieźle nagimnastykować, by sfinansować kolejne potrzeby PLR.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze