Limanowskiego 48
Karszówka przy Limanowskiego to budynek, który stanął w 2008 r. Został zbudowany w miejsce XIX-wiecznego pałacu Karschów - bogatej rodziny radomskich przemysłowców. Oryginalny pałac nie został nigdy uznany za zabytek, dlatego zezwolono właścicielowi na jego rozbiórkę, pod warunkiem jednak, że odbuduje wierną kopię oryginału, z zachowaniem architektonicznych detali. Tak się jednak nie stało.
MARTA DUDZINSKA
Inwestor postawił budynek w zmienionym kształcie, zmienił m.in. wysokość dachu, główne wejście, zastosował inne gzymsy. Mazowiecki wojewódzki konserwator zabytków skierował wtedy sprawę do Inspekcji Nadzoru Budowlanego. Ta, mimo protestów, uznała zmieniony projekt budynku. W nowo powstałym budynku otworzono lokal gastronomiczny. Przez kilkanaście miesięcy działał on bez potrzebnych pozwoleń. Organizowano tam między innymi przyjęcia weselne oraz studniówki. Właściciele zostali ukarani między innymi mandatem za organizowanie imprez bez wymaganych zezwoleń.
MARTA DUDZINSKA
W czerwcu 2012 roku wybuchł pierwszy pożar. Płomienie uszkodziły fragment konstrukcji oraz poszycia dachu. Właściciele zawiesili działalność. Wkrótce sąd na wniosek banku, który właścicielom udzielał kredytu pod zastaw nieruchomości, ustanowił zarząd nad nieruchomością na rzecz jednej z kancelarii majątkowych w Radomiu. Właścicielka nieruchomości, wspierana przez detektywa Krzysztofa Rutkowskiego, na konferencji prasowej ogłosiła, że to, co się dzieje wokół Karszówki, miało być dowodem na zmowę biznesowo-urzędową, która ma na celu przejęcie jej majątku po zaniżonej cenie. W 2013 r. obiekt płonął jeszcze dwukrotnie. Według opinii biegłych z zakresu pożarnictwa najprawdopodobniej było to podpalenie, gdyż zarzewie ognia wykryto w kilku różnych miejscach.
Fot. Anna Jarecka / Agencja Gazeta
W sierpniu 2013 roku odbyła się licytacja Karszówki. Oszacowaną wówczas na prawie 3 mln zł nieruchomość wystawiono za 2,25 mln zł. Chętnych nie było. Obiekt niszczał. Dochodziło tam też do dewastacji i kradzieży. Złodzieje wypruli ze ścian instalacje elektryczne, ukradli kamienną okładzinę z baru na parterze, zerwali ozdobne kasetony z sufitów, wynieśli drzwi, potłukli balustrady na tarasie. Nie powstrzymało ich nawet zamurowanie okien i drzwi. Dziś śladu po tych zabezpieczeniach nie ma, budynek jest otwarty na przestrzał. Kolejna licytacja znów nie przyniosła efektu.
MARTA DUDZINSKA
Wszystkie komentarze