Na ulicach Struga i Limanowskiego Wodociągi Miejskie rozpoczęły prace. Rozkopany jest odcinek na wysokości targowiska. Roboty trwają tylko na jednym pasie ulicy, ale drugi często blokują samochody i maszyny wykonawcy.
Przesunięty został znak zakazu ruchu. Jeśli wjedziemy w Struga od strony 25 Czerwca, zakaz ruchu zaczyna się tuż za mostem nad Potokiem Północnym. Bez przeszkód można dojechać m.in. do przychodni.
Mimo, że od mostu obowiązuje zakaz ruchu, to kierowcy nic sobie z tego nie robią. W ciągu kwadransa przejechało tamtędy kilkadziesiąt aut.
Problem zaczyna się wtedy, gdy drugi pas ul. Struga zostanie zastawiony przez wykonawcę. W poniedziałek duża wywrotka przywiozła piach i stanęła właśnie na pasie po stronie targu. Wtedy samochody omijają jezdnię po chodniku, dochodzi do niebezpiecznych sytuacji.
Na naszych oczach kobieta kierująca nissanem przejechała po chodniku ok. 100 m. Wjechała na chodnik na wysokości targowiska i jechała w kierunku Miłej. Na jezdnię zjechała dopiero kilkanaście metrów za skrzyżowaniem z Niedziałkowskiego.
Roboty drogowe rozpoczęły się również na Limanowskiego, na odcinku wzdłuż cmentarza. Zamknięty jest odcinek od Obrońców (wraz ze skrzyżowaniem z Obrońców) do Chopina. Otwarty jest jeden pas po stronie cmentarza, ale mogą po nim jeździć tylko autobusy.
Tymczasem kierowcy nic nie robią sobie z zakazu ruchu. Przejeżdża tędy nawet kilkanaście samochodów na minutę.
Autobusy często muszą czekać na zwolnienie pasa, po którym jadą samochody.
Nasz czytelnik opisywał sytuację z soboty, kiedy jechał przez Limanowskiego autobusem. Kierowca wjechał na wolny pas, ale z naprzeciwka na ten sam pas wjechał samochód. Kierowca auta na początku nie chciał ustąpić pierwszeństwa autobusowi, w końcu wycofał, ale autobus złapał kilka minut opóźnienia. Takie sytuacje zdarzają się niemal codziennie.
I na Struga i na Limanowskiego zaglądają policjanci i strażnicy miejscy. Ruch na obu ulicach jest jednak tak duży, że nie nadążają z wyłapywaniem łamiących przepisy. W poniedziałek mimo tego, że na Limanowskiego stał oznakowany radiowóz, kierowcy nadal jeździli po zamkniętej dla nich jezdni. W czasie, kiedy funkcjonariusze wypisywali mandat jednemu kierowcy, po zamkniętej jezdni przejechało kilkanaście innych aut.
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze