Rok 2017 został ogłoszony przez Sejm Rokiem Rzeki Wisły. W ten sposób chciano upamiętnić 550. rocznicę pierwszego wolnego flisu.
– To oczywiście pojęcie umowne, ale faktem jest, że 1467 rok był pierwszym sezonem nawigacyjnym, kiedy Krzyżacy przestali gnębić swoimi cłami i innymi przeszkodami flisaków – mówi Robert Jankowski z fundacji Rok Rzeki Wisły, która od kilku lat zabiegała o podjęcie przez Sejm rocznicowej uchwały.
Pokój toruński, podpisany w 1466 roku, zakończył wojnę trzynastoletnią. Na jego mocy tereny tzw. Prus Królewskich wchodzą w skład Rzeczpospolitej, a cała żeglowna Wisła dostaje się pod polskie panowanie.
– Od tamtej pory flis budował potęgę naszego kraju – mówi Jankowski. – Kiedy uświadomiliśmy sobie, że zbliża się ta rocznica, uznaliśmy, że trzeba ją jakoś uczcić. Uznaliśmy, że można by jakąś imprezę zrobić, a potem, że mógłby to być np. flis zaproponowany większej liczbie osób, następnie pomyśleliśmy, że czemu tylko jedno święto, naszej królowej należy się cały rok święta, a w końcu: czemu tylko rok, niech ten rok będzie dopiero początkiem – opowiada Jankowski.
Dlatego Rok Rzeki Wisły ma być cyklem działań, które jedynie zapoczątkują zmiany w postrzeganiu Wisły. A możne nawet nie tyle zmiany w postrzeganiu, bo według Jankowskiego Polacy już teraz są emocjonalnie bardzo związani z Wisłą, ale niech dostrzegą, że oni sami sprawy rzeki mogą wziąć w swoje ręce, a Wisła należy do nas.
– Wisła jest dla Polaków ważna. Przykładem niech będzie sam Sejm. Chyba jeszcze nigdy tego typu oddolny ruch społeczny nie nabrał takiego rozpędu. Nasze działania prowadzone podczas dwóch ostatnich kadencji, za dwóch rządów, spotykały się z poparciem i podczas głosowania nie było ani jednego głosu sprzeciwu. Wisła łączy Polaków. Pierwszy raz zdarzyło się także, by jakieś pojęcie geograficzne, a nie bohater lub wydarzenie, miało swój rok. Ludzie faktycznie Wisłę kochają – zwraca uwagę Jankowski.
Na Rok Rzeki Wisły złożą się dziesiątki mniejszych i większych imprez. Zaplanowano np. Wielki Flis Wiślany.
– Będzie to nie jeden spływ, ale cały ich cykl. Na początek w maju popłyną tradycyjne łodzie wiślane podczas XII Królewskiego Flisu nad Wisłą, potem kajaki w ramach Vistuliady, żaglówki PTTK, potem łodzie tradycyjne naszej fundacji i przyjaciół, popłyną harcerze. Chcemy, by flis połączył miasta, a ludzie z tych miejscowości wsiedli na łodzie wiślane i oglądali je z innej perspektywy: od strony rzeki – mówi Jankowski.
Podczas flisu fundacji realizowany ma być program Obywatel Rzeki Wisły.
– Po drodze będziemy się zatrzymywali w nadrzecznych miejscowościach i prowadzili program spotkań i animacji społecznych, w jednej z miejscowości zamierzamy np. zbierać nadwiślańskie pamiątki w innej pomożemy zrobić plażę, w planach są także warsztaty szkutnicze. Chcemy budować dobrą markę Wisły – mówi.
Nie ukrywa, że inspiracją do budowania turystyki nad Wisłą jest to, co się wydarzyło nad Loarą.
– Loara to już nie tylko zamki, ale także programy edukacyjne, społeczne oraz turystyka rzeczna, tam można płynąć rzeką od jednego zamku do drugiego i tego byśmy sobie i my na Wiśle życzyli – opowiada. – Po Wiśle nie da się żeglować wielkimi statkami rzecznymi, te czasy już minęły, ale tradycyjne drewniane łodzie płaskodenne w turystyce wiślanej świetnie się sprawdzają, dlatego potrzebne są małe przystanie lokalne, takie minihuby turystyczne, ale też w ramach rozbudowy taboru – przydałby się program wspierania wiślanego szkutnictwa tradycyjnego, może Program Odrodzenia Szkutnictwa Tradycyjnego – taki jak nad wspomnianą Loarą – dodaje.
Na razie jednak Wisła choć bardziej czysta niż przed laty, wciąż boryka się z wieloma problemami.
– Wisła wciąż jest podzielona, jej dramat rozpoczął się w momencie rozbiorów, kiedy została podzielona między trzech zaborców i różne organizmy gospodarcze. Ale niekorzystne podziały istnieją też obecnie – na obszary administracyjne i kompetencyjne – pomiędzy samorządami, ministerstwami i urzędami, które często mają zupełnie inne interesy i wizje zarządzania rzeką. Ten niekorzystny podział ekonomicznie i kulturowo pokawałkował Wisłę – w sumie do tej pory Wisła – to trochę taki archipelag, zbiór społeczności i kulturalnych wysp na rzece, które naszym zadaniem trzeba połączyć – tłumaczy Jankowski. I zachęca do uczestnictwa w obchodach, a zwłaszcza do przygotowania własnych, choćby niewielkich imprez i angażowania innych. Działania można zgłaszać poprzez stronę rokwisly.pl. Organizatorzy informację o imprezie zamieszczą na stronie, udostępnią logo akcji, jeśli będzie taka możliwość – pomogą organizacyjnie.
Choć formalnie obchody trwają rok, inicjatorzy liczą na efekt długofalowy.
– By coś zostało w głowach i sercach, abyśmy powrócili nad Wisłę i tu zostali, aby weszła nam w nawyk, o to nam chodzi – mówi Jankowski.
– Nie muszą to być od razu jakieś wielkie imprezy – tłumaczy Jacek Witkowski, członek Fundacji Roku Wisły i Stowarzyszenia Przyjaciół Solca nad Wisłą. – By zainteresować rzeką, wystarczą najprostsze działania. Można ogłosić w szkole konkurs plastyczny, zabrać dzieci na wycieczkę nad rzekę, pokazać im Wisłę z bliska, porozmawiać o nadwiślańskiej przyrodzie – dodaje. – Mnie wzruszają te najmłodsze dzieci, przedszkolaki, które idą nad Wisłę a potem rysują, co widziały. Nie chcemy, by ta idea tak sobie wisiała w powietrzu, chcielibyśmy, by była wypełniona działaniami, treścią. Na szczęście oddolnych inicjatyw powstaje bardzo dużo – mówi Witkowski.
Na razie w kalendarium na stronie rokwisly.pl imprez z regionu radomskiego znajdziemy niewiele, ale nie wszystkie zostały już zgłoszone. Informacje na temat planowanych działań zbiera także Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego. W sumie lokalne samorządy, szkoły, biblioteki, koła wędkarskie, stowarzyszenia czy fundacje zaplanowały kilkadziesiąt imprez. Wiele się będzie działo w Solcu nad Wisłą, Magnuszewie, Chotczy, Kozienicach, Gniewoszowie czy Sieciechowie, w imprezę włączyła się nawet grupa mieszkańcu nieco bardziej oddalonego od Wisły Zwolenia. Grupa Rowerowa Zwoleń chce pokonać łącznie ponad tysiąc kilometrów wzdłuż Wisły.
– Będziemy jechali jak najspokojniejszym drogami biegnącymi jak najbliżej rzeki – mówi Czesław Nowakowski z Grupy Rowerowej Zwoleń. Tam, gdzie będzie to możliwe, cykliści ze Zwolenia pojadą nad samą Wisłą. – Uda się we Włocławku, Ciechocinku, Toruniu czy Warszawie – wymienia.
To będzie trudna wyprawa?
– Dla nas żadna trasa nie jest trudna – śmieje się Czesław Nowakowski. I przypomina, że Grupa ma swoim koncie wiele ciekawych i wymagających kondycji rajdów. Tym razem wybrali trasę wzdłuż Wisły właśnie z powodu obchodzonego roku tej rzeki.
To nie będzie w tym roku jedyna wyprawa rowerowa nad Wisłą w naszym regionie. Planowane są także rajdy piesze, spływy kajakowe. W szkołach na terenach wymienionych gmin organizowane mają być konkursy plastyczne i fotograficzne. Zaplanowano także zawody wędkarskie, festyny czy koncerty. Wiele z tych imprez organizowanych jest corocznie, ale tym razem motywem przewodnim ma być Wisła. Inne, jak wystawa przygotowywana przez Muzeum Regionalne im. prof. Tomasza Mikockiego w Kozienicach powstają specjalnie z okazji Roku Rzeki Wisły.
– Chcemy pokazać zwiedzającym, jak łowiono ryby w naszym regionie. Będzie można zobaczyć u nas sprzęt używany do połowu ryb – mówi Dorota Pogodzińska z Muzeum Regionalnego w Kozienicach.
W Solcu nad Wisłą jak co roku będzie można zobaczyć ścigające się po rzece tradycyjne łodzie wiślane – baty. Wioślarze będą walczyć o puchar sołtysa Kłudzia. Motywy wiślane będzie można odnaleźć także w organizowanym już po raz dwunasty Festiwalu Muzyki Klasycznej w Solcu nad Wisłą. Ta cykliczna kilkudniowa impreza przyciąga do Solca nie tylko melomanów, ale także właśnie miłośników nadwiślańskiej przyrody. Sporo będzie się działo także w leżących pod drugiej stronie Wisły Puławach czy Kazimierzu Dolnym.
– A w Basoni odbędą się warsztaty szkutnicze. Będzie więc okazja, by zobaczyć, jak robiono tradycyjne wiślane łodzie – mówi Witkowski.
Dlaczego ludzie kochają Wisłę?
– Kocha się, bo się kocha. Może trafić to kogoś jak piorun, ale może być inaczej. W moim przypadku był to proces. To było jak mżawka, niby nie pada, a po godzinie człowiek cały mokry – mówi Jacek Witkowski. – Każdy człowiek szuka swojego miejsca, miejsca, gdzie chciałby żyć, do którego chciałby wracać, gdzie byłby u siebie. Ja mam takie miejsce znalazłem tu nad Wisłą. Tu jest dobrze.
Stwórzmy razem wiślaną galerię
Zrobiłeś pocztówkowe zdjęcie Wisły podczas ostatnich wakacji albo masz starą fotografię swojego dziadka rybaka zarzucającego sieci? A może fotografujesz nadwiślańską przyrodę lub chcesz się podzielić z nami swoim pamiątkowym zdjęciem z kolonii nad rzeką? Prześlij fotografie na adres: listy@radom.agora.pl. Razem stwórzmy na wyborcza.pl „Nadwiślańską galerię", ukazującą urok królowej polskich rzek. Dla autorów mamy drobne upominki.
Wszystkie komentarze