Koszykarze Rosy Radom sprawili swoim kibicom dużą niespodziankę i w meczu otwierającym 22. kolejkę Energa Basket Ligi pokonali na wyjeździe mistrza Polski - Stelmet Zielona Góra!
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Dość zaskakującą decyzję przed meczem ze Stelmetem podjął Wojciech Kamiński, trener Rosy. W wyjściowej piątce postawił na mało doświadczonego Szymona Szymańskiego. To jednak nie rosły 22-latek był kluczowym zawodnikiem pierwszych minut gry. Rolę egzekutora po stronie Rosy przyjął Michał Sokołowski, który w piątej minucie gry miał na koncie siedem punktów.

Jeszcze lepszym wynikiem punktowym w tej części popisał się Vladimir Dragicević, a zgodnie z przypuszczeniami gospodarze najczęściej punktów szukali pod strefą podkoszową. Właśnie z tych pozycji reprezentant Czarnogóry trafiał najczęściej.

W ósmej minucie Rosa legitymowała się niezwykle rzadko spotykanym jak na ten fragment gry bilansem – stuprocentową skutecznością (7/7), ale i tak remisowała – po 18. Ostatnie fragmenty kwarty otwarcia należały już do gości i to radomianie wygrywali ten fragment rywalizacji – 24:20.

Pierwsze punkty drugiej ćwiartki zanotował Patrik Auda, ale już siedem kolejnych padło łupem Stelmetu i to miejscowi wyszli na prowadzenie. Do końca pierwszej połowy wynik zmieniał się jak w kalejdoskopie, co tylko świadczyło o wyrównanej grze.

Tymczasem w 25. minucie Stelmet wyszedł na najwyższe, bo trzypunktowe prowadzenie, ale przez kolejne 180 sekund nie był w stanie zdobyć choćby oczka. To spowodowało, że inicjatywę przejęli goście, notując serię 10 punktów.

Tuż przed zakończeniem trzeciej kwarty radomianie prowadzili nawet 65:58, ale ostatnie słowo należało do Jarosława Mokrosa, który zdobył trzy punkty i zmniejszył straty przed kluczową kwartą. Po czterech minutach jej trwania o czas poprosił trener Kamińskim, choć jego podopieczni wciąż utrzymywali cztery oczka przewagi. Nie minęło następne 120 sekund, a przerwę wziął Andrej Urlep. To tylko świadczyło o tym, jak wyrównany przebieg miała piątkowa rywalizacja.

Gdy na 2 min 32 s przed końcem meczu trafił A.J. English i przyjezdni wygrywali 81:74, wydawało się, że nic złego już stać się radomianom nie może. Właśnie wtedy nastąpił zryw mistrzów kraju. Na parkiecie szalał James Florence i nic dziwnego, że ku uciesze miejscowych kibiców Stelmet odzyskał prowadzenie (83:81). W odpowiedzi zza linii 6,75 m wcelował Daniel Szymkiewicz i ponownie Rosa była lepsza o punkt. W kluczowych momentach sprawy w swoje dłonie wziął jednak Sokołowski. To reprezentant Polski uzyskał pięć kolejnych oczek i po tym ciosie Stelmet już się nie podniósł.

Stelmet Zielona Góra – Rosa Radom 88:91

Kwarty: 20:24, 22:16, 19:25, 27:26

Rosa: Szymański 4, Sokołowski 22, Harrow 8, Fraser 2, English 12, Szczypiński 0, Auda 24, Piechowicz 0, Szymkiewicz 7, Zegzuła 4, Zajcew 8

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Komentarze
qvZHJEgZR245b6EkIsnGGMcVmTtSvBuTfG+A1TwsC7k=