Obie drużyny do meczu przystąpiły w zupełnie odwrotnych nastrojach. Radomianie w siedmiu ostatnich meczach przegrali tylko raz, zaś ich przeciwnicy z czterech ostatnich pojedynków trzy kończyli porażkami. Mimo to Start wciąż miał szansę na grę w play-off, ale musiał spełnić warunek - nie przegrać w Radomiu. Zanim rozpoczął się mecz, miejscowa publiczność zgotowała owacje na stojąco Kimowi Adamsowi, który z wysokości trybun dopingował swoich nie tak dawnych kolegów z Rosy. Ponadto brawa otrzymali także: Jakub Zalewski i Uros Mirković, którzy reprezentowali w przeszłości barwy uczestnika Ligi Mistrzów.
W pojedynek lepiej weszli gospodarze i po pięciu kolejnych punktach A.J Englisha uzyskali prowadzenie. Po wsadzie piłki do kosza Michaela Frasera Rosa prowadziła 7:0, a o czas poprosił David Dedek. Ten przyniósł efekt, bo w szóstej minucie goście przegrywali tylko jednym punktem. W połowie kwarty otwarcia lublinianie wyszli na jednopunktowe prowadzenie, ale dość spokojny w tym czasie był trener Kamiński. Szkoleniowiec nie brał przysługującej mu przerwy, a jedynie dokonał kilku zmian w składzie. Kwarta zakończyła się remisem, bo pojedynek „jeden na jeden” z Danielem Szymkiewiczem wygrał James Washington i równo z końcową syreną trafił za trzy oczka.
Kolejna część od samego początku należała do przyjezdnych. To mający „nóż przy gardle” zawodnicy Startu wypracowali kilkupunktowe prowadzenie i utrzymywali je do 17 min. Wówczas trzy kolejne akcje Rosy zakończone zdobyczą punktową dały radomianom remis, a po rzucie Igora Zajcewa miejscowi prowadzili 37:35.
Tymczasem niezwykle skutecznie drugą połowę rozpoczęli lublinianie. w ciągu zaledwie (2:30) zdobyli 10 punktów i prowadzili 48:42. Taki obrót wydarzeń mocno zdenerwował trenera Kamińskiego, który szybko wziął czas. Ten nie przyniósł efektów, bo w połowie kwarty napędzający się koszykarze Startu wygrywali różnicą dziewięciu punktów. Choć gospodarze starali się odrobić straty, to w ataku zupełnie sobie nie radzili i na ostatnią kwartę wychodzili, przegrywając 48:57.
Nadzieje w szeregi gospodarzy na doścignięcie Startu wlał Michał Sokołowski, trafiając za trzy punkty. Kilkadziesiąt sekund później piłkę w koszu rywali umieścił English i czas wziął Dedek. Wówczas a więc w 32 minucie było 53:57. Tuż po przerwie Fraser zablokował Lewisa a z dystansu trafił Sokołowski i emocje w hali MOSiR-u zaczęły sięgać zenitu. W końcu po trafionym rzucie wolnym Filipa Zegzuły na świetlnej tablicy wyników był remis po 57. Dopiero wtedy akcję trzypunktową przeprowadził Lewis, zdobywając pierwsze punkty w tej kwarcie. Szybko odpowiedział Sokołowski, ponownie doprowadzając do remisu, a w następnej ofensywnej akcji wyprowadzając drużynę na dwupunktowe prowadzenie. Kapitan Rosy w ciągu pięciu minut ostatniej kwarty zanotował 11 oczek. W 37 minucie nieco ocknęli się goście, doprowadzając do remisu po 63. Wówczas kibice przypominali sobie pierwszy pojedynek obu zespołów, który w Lublinie zakończył się dogrywką. Kolejne oczka za sprawą Lewisa uzyskali przyjezdni i to oni wyszli na prowadzenie. Na szczęście dla Rosy, ta w swoich szeregach miała Sokołowskiego. Reprezentant kraju najpierw trafił za trzy, a później wykorzystał dwa wolne. Na 70 sekund przed końcem meczu dwa wolne wykorzystał Washington i Start nadal był w grze. Radomianie dwukrotnie nie wykorzystali akcji ofensywnych, a Lewis, ku uciesze swoich fanów na 10 sekund przed końcową syreną trafił zza linii 6.75 m. To spowodowało, że czas wziął Kamiński, bo jego zespół przegrywał 68:70. Rywale postanowili faulować, ale zrobili to na tyle niefortunnie, że sfaulowali Ryana Harrowa, a ten raczej na linii rzutów wolnych się nie myli. Tak też było w niedzielny wieczór i Harrow doprowadził do remisu. Start miał na swoją akcję siedem sekund i wtedy przerwy zażądał Dedek. Lewis wpadł w Sokołowskiego i arbitrzy odgwizdali faul ofensywny. Piłka była więc w posiadaniu Rosy, ale ci na jej rozegranie mieli jedynie 1,9 sekundy. Piłkę do Sokołowskiego wyrzucił Szymkiewicz, a bohater meczu zdobył dwa punkty równo z końcem gry!
Rosa Radom - Start Lublin 72:70
Kwarty: 20:20, 19:18, 9:19, 24:13.
Rosa: Auda 6, English 11, Piechowicz 2, Bojanowski 0, Zegzuła 1, Szymański 0, Zajcew 8, Fraser 9, Szymkiewicz 5, Sokołowski 28, Harrow 2.
Wszystkie komentarze