W przedświąteczny czwartek (20 grudnia) siatkarze Cerrad Czarnych Radom rozegrają ostatni mecz I rundy sezonu zasadniczego PlusLigi. Podopieczni trenera Roberta Prygla zagrają przed własną widownią, a rywalem radomian będzie Asseco Resovia Rzeszów.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Mecz rozpocznie się w hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji przy ul. Narutowicza o godz. 20.30. Późna pora podyktowana jest bezpośrednią transmisją z tego wydarzenia w Polsacie Sport. Wielu kibiców tak jednej, jak i drugiej drużyny zasiądzie zatem przed telewizorami. Fani radomian z pewnością jednak wypełnią trybuny miejskiej hali, zagrzewając „Wojskowych” w drodze do dziewiątego zwycięstwa w rozgrywkach.

Zapowiadając to spotkanie, nie sposób uniknąć przebiegu tego sezonu. Cerrad Czarni zapracowali już na miano „czarnego konia”, zespołu, który w tych rozgrywkach może namieszać wśród najlepszych. Świadczą o tym choćby wyniki, bo ekipa trenera Prygla usadowiła się na pozycji wicelidera, mając na koncie osiem zwycięstw i tylko trzy porażki.

Tymczasem postawa drużyny z Rzeszowa to największa niespodzianka „in minus”. Przynajmniej po dotychczas rozegranych meczach. No bo jak inaczej nazwać sytuację, w której znaleźli się rzeszowianie. Klub celujący – jak zwykle zresztą – w najwyższe lokaty, na razie dołuje w klasyfikacji. Nie ma wątpliwości, że nawet najwierniejsi i optymistycznie nastawieni kibice „Pasów” nie przypuszczali, że ich ulubieńcy (po rozegraniu 11 meczów sezonu) będą zajmować dopiero jedenaste miejsce w PlusLidze. Zespół, w którym występują siatkarze o uznanej marce, umiejętnościach, zdołał wygrać tylko trzy spotkania i w aż ośmiu uznawał wyższość rywali.

Czy w tej sytuacji Cerrad Czarni wyrośli do miana faworyta czwartkowej konfrontacji? Patrząc na wyniki, miejsce w tabeli, jakość gry radomian, z pewnością tak. Ale Resovia to wciąż uznany zespół, który w dobrej formie jest w stanie wygrać z każdym w tej lidze.

Szkoleniowiec „Wojskowych” wierzy w swoją ekipę.

– Nie lubię stwierdzenia o byciu faworytem. Do każdego rywala podchodzimy z takim samym szacunkiem. Jednak rzeczywiście tym razem w starciu z Rzeszowem mamy chyba większe szanse na zwycięstwo. Jesteśmy w dobrej formie i jestem przekonany, że wynik będzie zależał przede wszystkim od nas. Liczę, że zagramy swoją siatkówkę, a wtedy o triumf będzie nam łatwiej – rozpoczął trener Prygiel.

Radomianie zagrają u siebie i niewątpliwie może to być ich dodatkowym atutem. – Kibice na pewno nas nie zawiodą. Liczymy na ich gorący doping. Oczywiście mamy świadomość klasy rywala, choć w tym sezonie im nie idzie tak, jakby chcieli. Po zmianach na ławce trenerskiej [Andrzeja Kowala zastąpił w Resovii Gheorghe Cretu – przyp. red.] grają trochę lepiej. Jednak powtórzę, to przede wszystkim od nas zależy, czy wywalczymy dziewiąte zwycięstwo w tej rundzie. Jeśli tak się stanie, będzie to ukoronowaniem udanej rundy – zakończył trener Prygiel.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Monika Tutak-Goll poleca
Czytaj teraz
Więcej
    Komentarze
    q45KnfiSu1KLiW0ozXL17TROhxWFCjUFJxacb2xomRE=