Zarówno Rosa Radom, czyli gospodarz czwartkowego spotkania, jak i GTK Gliwice w 12 dotychczasowych kolejkach wygrali cztery, a przegrali osiem meczów.
W związku z tym najbliższe starcie dla obu ekip będzie miało niemały ciężar gatunkowy. Triumfator przybliży się do zespołów środka tabeli, co w perspektywie czasu może dać prawo gry w play-offach.
Gospodarze po dwóch zwycięskich spotkaniach (domowych z Legią Warszawa i Miastem Szkła Krosno – przyp. red.) ulegli MKS-owi Dąbrowa Górnicza i Stelmetowi Zielona Góra. W obu przypadkach podopieczni Roberta Witki wystąpili w mocno uszczuplonym składzie. Z powodu kontuzji zabrakło bowiem: Artura Mielczarka i Filipa Zegzuły.
Tymczasem drużyna GTK w ostatnim meczu w 2018 roku do ostatnich sekund jak równy z równym walczyła z mistrzem Polski Anwilem Włocławek. Ostatecznie to goście okazali się lepsi, ale zawodnicy Pawła Turkiewicza napędzili im stracha.
O ile w meczach wyjazdowych w polskiej ekstraklasie gliwiczanie radzą sobie dość słabo (bilans 1–5), to na uwagę zasługują ich wyniki w europejskich rozgrywkach Alpe Adria Cup. Tam po rozegraniu sześciu kolejek zajęli pierwszą lokatę w grupie i uzyskali awans do play-offów.
Udział w dwóch równocześnie odbywających się ligach powoduje, że GTK rozegrało o wiele więcej spotkań od radomian, co może przełożyć się na dyspozycję, a zwłaszcza wytrzymałość meczową. Czy tak się stanie, przekonamy się już w czwartek.
Wszystkie komentarze