Strażnicy dostali zgłoszenie w czwartek o godz. 20. - Brzmiało dramatycznie. Osoba dzwoniąca zgłosiła, że w okolicach ul. Radomskiego starsza kobieta weszła w krzaki z małym pieskiem, a po chwili było słychać stamtąd przeraźliwy skowyt - opowiada Piotr Stępień. Na miejsce pojechał ekopatrol straży miejskiej.
- Funkcjonariusze ustalili rysopis kobiety i przeszukali teren. W krzakach znaleźli 70-letnią kobietę oraz martwego psa w czarnym worku. Z relacji świadków wynika, że włożyła ona szczeniaka do worka i uderzała nim o drzewo, aż ten zmarł - relacjonuje Stępień.
Strażnicy zatrzymali kobietę i przewieźli na komisariat policji. - Policjanci prowadzą czynności wyjaśniające z zatrzymaną kobietą - mówi Alicja Śledziona, rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu. - Został jej przedstawiony zarzut znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem. Pies nie należał do kobiety, a do jej sąsiadów. Jeden z członków rodziny rozpoznał w piątek po południu trupa.
- To był czteroipółmiesięczny kundelek, był z nami od ponad dwóch miesięcy i był traktowany jak członek rodziny - mówi Anna Świerczyńska, właścicielka psa. - Nie był hałaśliwy, nie szczekał, zresztą większość czasu spędzał w domu, na podwórko wychodził tylko, by się załatwić.
Dodaje, że pies zniknął w środę rano, gdy właściciele wypuścili go właśnie po to, by się załatwił. Dwudniowe poszukiwania nie przyniosły rezultatu. - Jesteśmy wstrząśnięci, ta pani nigdy nie sygnalizowała nam, że pies w naszym domu jej przeszkadza - mówi Świerczyńska. - Mam nadzieję, że poniesie karę za to, co zrobiła.