- Ledwo zakończyła się rewitalizacja Starego Ogrodu, a już park niszczeje. Na początku aż miło było przejść się alejkami, teraz z chodników wyrasta trawa, a skwerki wysypane korą są zarośnięte chwastami. Poza tym są pourywane kosze na śmieci oraz zniszczone oświetlenie mostku - mówi pan Tomasz, który często chodzi z rodziną do parku.
Jego zdaniem, w Starym Ogrodzie najzwyczajniej brakuje nadzoru. - Wandali się niestety nigdy nie pozbędziemy, ale dziwi mnie taka skala dewastacji, gdy w parku są przecież zamontowane kamery. Chyba nikt przy nich nie czuwa i nie przegląda nagrań - uważa nasz czytelnik.
Jak kilka dni temu pisała "Wyborcza", że problem z wandalizmem obserwuje się także w drugim zrewitalizowanym parku - Leśniczówka. Tam najwięcej zgłoszeń dotyczy spożywania alkoholu i niszczenia mienia. - Kiedyś chcieliśmy z kolegami sprawdzić, jak szybko działają tam służby, i centralnie przed kamerą wymachiwaliśmy piwem do kamer. Nikt nie przyjechał. A trochę tam siedzieliśmy. Tak tam działa monitoring - mówi Piotr, młody radomianin.
Obsługą parkowego monitoringu w Starym Ogrodzie i w Leśniczówce, zajmuje się prywatna firma ochroniarska, z którą zawarł umowę Zakład Usług Komunalnych.
Jak informuje Marcin Gutkowski, rzecznik ZUK, w Starym Ogrodzie zamontowane sa trzy kamery. - Jedna w pobliżu toalet, druga przy placu zabaw - wyjaśnia i dodaje, że w rozmowie z pracownikami ZUK-u nikt nie potwierdził, że w parku jest sporo zniszczeń.
Według Gutkowskiego od początku roku w Starym Ogrodzie było 10 interwencji od agencji ochroniarskiej, w Leśniczówce - 23.
- Pięć dotyczyło spożywania alkoholu, jedna niszczenia mienia, sześć związanych było z tzw. nieobyczajnym wybrykiem. Osiem razy została natomiast powiadomiona policja - wylicza Gutkowski.
Do patroli w Leśniczówce zobowiązana jest straż miejska. To w ramach kontroli miejsc zagrożonych, do których należy skatepark przy ul. Kolberga. Tu interwencje najczęściej zgłaszają sami mieszkańcy.
Inaczej jest w parku Kościuszki, gdzie w ubiegłym roku do monitoringu miejskiego zostały podpięte trzy kamery wokół muszli koncertowej. - Mamy stamtąd bardzo dużo interwencji, w pierwszej połowie roku było aż 308, najwięcej z nich dotyczy spożywania alkoholu - mówi Piotr Stępień, rzecznik straży miejskiej. Jak wyjaśnia, pracownicy monitoringu miejskiego na bieżąco śledzą obraz z kamer i w momencie, kiedy zauważą akty wandalizmu, przekazują je dyżurnemu straży, który natychmiast wysyła partol.
Czy nie da się podpiąć kamer ze Starego Ogrodu i Leśniczówki do systemu monitoringu miejskiego?
- Jesteśmy obłożeni, jeżeli chodzi o warunki lokalowe i liczbę pracowników monitoringu w 100 procentach. Nie bylibyśmy w stanie w tych pomieszczeniach rozbudowywać systemu, bo nie ma gdzie postawić dodatkowych stanowisk. To też wiąże się z zatrudnieniem kolejnych pracowników i na to również nie ma pieniędzy w budżecie miasta. Ja się cieszę, że monitoring jest tak postrzegany i mieszkańcy chcą więcej kamer, ale na to trzeba znaleźć pieniądze - tłumaczy sekretarz miasta Rafał Czajkowski. Jak dodaje, w monitoringu jest 70 kamer i pracuje ok. 50 osób, łącznie z kadrą zarządzającą.
Jest jeszcze jeden problem: włączenie kamer z parku do miejskiego monitoringu wymaga integracji systemów, a to również spore koszty. Nie wiadomo też, czy nie trzeba by wymienić samych kamer.
- Kluczem w walce z wandalizmem nie jest ciągłe rozbudowywanie monitoringu, ale to, abyśmy sami, radomianie, bo przecież nikt z innego miasta nie przyjeżdża, żeby wyłamać jakiś słupek, dbali o nasze wspólne mienie. Byśmy zwracali uwagę na akty dewastacji, informowali o nich służby i aby nie było społecznego przyzwolenia na wandalizm - słyszymy od sekretarza.
Wszystkie komentarze