Budowa nowego lotniska w Radomiu będzie kosztowała miasto ok. 350 mln zł. Czy warto wydać takie pieniądze?
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Od miesięcy słyszymy o planowanej przez Przedsiębiorstwo Państwowe „Porty Lotnicze” (PPL) inwestycji w lotnisko w Radomiu. Port ma stać się lotniskiem komplementarnym najpierw dla lotniska Chopina w Warszawie, a później dla planowanego Centralnego Portu Lotniczego. Do Radomia miałyby być przeniesione w pierwszej kolejności loty czarterowe, a także loty tanich linii. Po realizacji pierwszego etapu inwestycji z Radomia mogłoby latać ok. 6 mln pasażerów rocznie (600 razy więcej niż w ciągu roku generował Sprint Air wykonujący z Radomia kilka lotów tygodniowo małym samolotem Saab). Docelowo z Radomia wylatywać miałoby 10 mln pasażerów. To oznacza, że Radom mógłby szybko stać się jednym z największych lotnisk w Polsce. W 2017 roku port Chopina obsłużył 15,8 mln pasażerów, w Krakowie – 5,8 mln, w Gdańsku – 4,6 mln, Katowice – 3,9 mln, Modlin – 2,9 mln pasażerów. Lotniska w mniejszych miastach pasażerów miały znacznie mniej: Lublin – 430 tys., Rzeszów – 694 tys.. 207 tys. miała Łódź. Trzeba zaznaczyć, że na większości polskich lotnisk pasażerów przybywa (poza Łodzią i Bydgoszczą), od 2,5 proc. w Modlinie do blisko 23 proc. na Okęciu. I właśnie dlatego PPL-owi jest potrzebne lotnisko w Radomiu. Okęcie jest na granicy przepustowości, a od niedawna ma dodatkowe ograniczenia w ruchu nocnym, co w sytuacji tego lotniska utrudnia operacje czarterowe, startujące najczęściej bardzo późnym wieczorem.

Dwóch przeciwko

PPL zadeklarował, że na pierwszy etap wyda ponad 400 mln zł i jeszcze do niedawna nie mówiło się o tym, że znaczną część tych kosztów będzie musiało pokryć miasto. W poniedziałek na nadzwyczajnej sesji radni przegłosowali zmianę Wieloletniej Prognozy Finansowej, która zakłada, że w latach 2020-2040 z budżetu miasta do PPL-u trafi ok. 352 mln zł. Będziemy te pieniądze spłacać w ratach, po ok. 17-18 mln zł rocznie. Jak mówił skarbnik miasta Sławomir Szlachetka, to jest na razie kwota szacunkowa.

– Zgodnie z przepisami musimy zwrócić PPL-owi poniesione nakłady, pomniejszone o koszt amortyzacji. Dzierżawa gruntów będzie kończyła się w 2040 roku, wtedy zostanie powołany rzeczoznawca, który te nakłady wyceni – tłumaczył skarbnik.

Spłacać zaczniemy już za trzy lata bo, jak mówił Szlachetka, taka płatność w ratach będzie łatwiejsza do udźwignięcia przez budżet miasta. 350 mln zł to ok. 1/3 dzisiejszego budżetu Radomia.

Radni w trakcie sesji zwracali uwagę na ryzyko i wielkość kwoty, którą trzeba będzie spłacić, ale ostatecznie przeciwnych było tylko dwóch: Ryszard Fałek i Kazimierz Wośniak, obaj wystartują z komitetu Bezpartyjni Radomianie. Fałek jest kandydatem na prezydenta Radomia.

Fałek postulował odtajnienie dokumentów o rozbudowie i przedstawienie ich radnym.

– Prowadzenie portu lotniczego nie jest zadaniem własnym, obowiązkiem gminy. Jeżeli to robimy, ma dawać efekt ekonomiczny, ma przynieść zysk – podkreśla dziś Fałek i wylicza, że za już wydane w lotnisko pieniądze (ok. 160 mln zł) można było postawić dziesięć wiaduktów nad rondami w mieście.

Zarzuca też PO i PiS, że partie wprowadziły dyscyplinę partyjną pod groźbą wyrzucenia z klubu.

– To bzdura – odpowiada Dariusz Wójcik, przewodniczący Rady Miejskiej (PiS). I podkreśla: – Mamy gwaranta w postaci państwowej firmy a pieniądze nie przepadną, bo po zakończeniu umowy będziemy mogli dalej wydzierżawić lotnisko albo sprzedać z zyskiem. To będzie okno na świat, nie możemy tylko remontować chodników, bo miasto nie będzie się rozwijało. A trudno sobie wyobrazić bardziej prorozwojową inwestycję – mówi przewodniczący i porównuje: – Tak, jak kiedyś podjęto decyzję o budowie Centralnego Okręgu Przemysłowego, tak teraz Radom dostaje kolejną szansę.

Dostaniemy rekompensatę?

Radosław Witkowski, prezydent Radomia, przypomina o warunkach, które PPL musi spełnić, żeby zwrot poniesionych nakładów dostać. Z lotniska muszą latać pasażerowie, PPL musi też ponieść deklarowane koszty. – Jeśli PPL zrealizuje swoje założenia, to będzie dla Radomia biegun wzrostu gospodarczego. Nie ma co krytykować tej inwestycji, ale przyglądać się, jak państwo polskie realizuje inwestycje – mówi prezydent.

W kuluarach mówi się, że Radomiowi nieplanowany wcześniej wydatek może zostać zrekompensowany w postaci realizacji czy dofinansowań innych inwestycji. Za realny już przykład można podać 93 mln zł dofinansowania przebudowy al. Wojska Polskiego, o czym mówił wicemarszałek Senatu Adam Bielan.

– Z analizy firmy ARUP wynika, że potencjał lotniska w Radomiu na kilka milionów pasażerów jest zależny od lepszego skomunikowania miasta. To ma zostać poprawione modernizacją linii kolejowej do Warszawy, budową pozostałego odcinka S7 do Warszawy, S12 między Łodzią a Lublinem czy nowego wylotu „dziewiątki” w stronę Rzeszowa – wylicza Witkowski. – Dla przykładu, jeśli nie powstanie S12, to czas dojazdu z Łodzi do Radomia wyniesie nie półtorej godziny, ale trzy. To znaczy, że lotnisko w Radomiu dla mieszkańców Łodzi nie będzie dostępne – tłumaczy prezydent i zaznacza, że w kontekście budowy lotniska liczy na wykonanie tych inwestycji w najbliższych latach.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Monika Tutak-Goll poleca
Czytaj teraz
Więcej
    Komentarze
    ide5zd5YTRsWT2KndXoSg8/lJrYWxppSNV4bZjo6IHY=