Pamiątkowe medale i uchwałę wręczyli córkom honorowego obywatela przewodniczący rady Dariusz Wójcik i prezydent Radosław Witkowski. Rada miejska uchwałę podjęła na początku lipca. Treść uchwały odczytał radny Jan Pszczoła. Przypomniał, że była to społeczna inicjatywa, pod którą podpisało się 1085 osób.
– Chciałam podziękować obywatelom Radomia i wszystkim tym, którzy przyczynili się do przyznania tego wyróżnienia, zwłaszcza młodej generacji, która przypominała o zasługach ojca. To bardzo chwalebna postawa. Cieszę się też, że ten zaszczyt przyznano ojcu w 100-lecie odzyskania niepodległości przez Polskę. To symboliczne, bo można powiedzieć, że wiąże się z losami mojego ojca, który przeszedł katorgę, walczył o niepodległość – mówiła Halina Szpilman, córka Józefa Grzecznarowskiego. Jak podkreślała, ojciec zawsze przedkładał Radom i radomian nad dobro rodziny.
– Radom zawsze był na pierwszym miejscu. Pamiętam, gdy powstała uczelnia w Kielcach. Ojciec był zmartwiony, że nie ma takiej uczelni w Radomiu. I od razu zaangażował się w ideę tworzenia szkoły wyższej w Radomiu – wspominała.
Jak zaznaczyła, ojciec był dumny ze wszystkiego, co robił w Radomiu. Przytoczyła też historię, gdy dostała wiadomość, że ojciec trafił do szpitala. – Wpadłam do sali, a tam puste łóżko. W głowie pojawiły się najgorsze myśli. Tymczasem mój ojciec sam wyszedł ze szpitala, bo był upał, a chwilę wcześniej na jego osiedlu posadzono róże. I on się martwił, czy te róże ktoś podlał, żeby się pieniądze wydane na nasadzenia nie zmarnowały – mówił Halina Szpilman.
Pytana, czego od Józefa Grzecznarowskiego mogliby się nauczyć współcześni politycy, odpowiedziała: – Wytrwałości. I żeby wyznaczyć sobie jakiś cel, który można osiągnąć. Tak jak ojciec walczył z bezrobociem przed wojną. I za symboliczną złotówkę sprzedał teren pod budowę zakładu Ericssona, zastrzegając, że firma ma zatrudnić ludzi do pracy z Radomia.
Wszystkie komentarze