Zespoły ratownictwa medycznego są wysyłane do udzielania porad, zamiast do ratowania ludzkiego życia, słyszą, że mają nie dyskutować, tylko jeździć. "Nie zgadzamy się na takie traktowanie" - piszą do wojewody mazowieckiego ratownicy medyczni z Radomia
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

"Od czasu przejęcia Centrum Powiadamiania Ratunkowego przez wojewodę w zespole dyspozytorskim pojawiło się wiele nowych osób, których praca pozostawia wiele do życzenia. Dyspozytorzy nie przestrzegają kolejkowania zespołów, system elektroniczny wielokrotnie szwankuje, a dyspozytorzy nie potrafią czy nie chcą przestrzegać ustalonych od lat reguł, wysyłania zespołów wg kolejności „gotowy w bazie" - tak zaczyna się pismo, jakie ratownicy medyczni z Radomia wystosowali do wojewody mazowieckiego. Zwracają w nim uwagę, że po przeprowadzonych zmianach organizacyjnych w zarządzaniu ratownictwem medycznym, praca dyspozytorów z CPR odbierających zgłoszenia i dysponujących załogi ratownictwa medycznego znacznie się pogorszyła, a każda próba wyjaśnienia sprawy powoduje, że ratownicy słyszą ze strony dyspozytorów aroganckie, a czasem chamskie odpowiedzi: „proszę jechać i nie dyskutować", „jesteśmy od tego, żeby jeździć". Jak zwracają uwagę ratownicy, dyspozytorzy wskazując konkretny zespół do podjęcia interwencji nie zawsze kierują się wskazaniem systemu, czasem prywatnymi sympatiami i antypatiami, w wyniku czego jedne zespoły jeżdżą do wezwań bez przerwy, inne spędzają po kilka godzin w oczekiwaniu na wezwanie.

"Przez wiele lat pracy pogotowia ratunkowego, nigdy jeszcze takiej sytuacji nie było. Nie było też tak aroganckiego traktowania nas, którzy tak naprawdę jesteśmy podmiotem systemu ratownictwa. To my pracujemy bezpośrednio na pierwszej linii, ratujemy życie ludzkie, my musimy rozwiązywać różne sytuacje często z narażaniem własnego życia z uwagi na agresję czy niebezpieczne sytuacje, w których zawodowo bierzemy udział jako ratownicy" - piszą do wojewody ratownicy medyczni i podają kolejne przykłady nieprawidłowych działań dyspozytorów: złe dysponowanie zespołów do spraw, które nie są w kompetencji pogotowia ratunkowego, jak udzielanie porad medycznych, które można uzyskać w przychodni, braki w przekazywanych danych dotyczących pacjenta: wieku, płci, dolegliwości, oznaczenie jako pilne wyjazdów, które dotyczą chorób przewlekłych, drobnych urazów czy po prostu porad czy awantur rodzinnych i innych błahostek. "Kolejną sprawą jest też dysponowanie zespołu „S", gdzie czasem jeździ taki zespół, z lekarzem, do wezwań typu stłuczka komunikacyjna, a do ostrej duszności np. z powodu zaostrzenia POChP jedzie zespół podstawowy, gdy stoi wolny zespół z lekarzem lub go brak bo załatwia błahe wezwania z powodu błędnego czy niedbałego wywiadu. A lekarz może podać silniej działające leki i szybciej zapobiec pogorszeniu stanu pacjenta, gdy czasem kilka minut decyduje o życiu lub śmierci pacjenta" - piszą ratownicy.

Wnioskują do wojewody o przeszkolenie dyspozytorów w zakresie prawidłowego dysponowania zespołów i według kolejności i rodzaju zgłaszanych spraw, a także o interwencję specjalistów dotyczącą systemu informatycznego, który w ich ocenie jest niedoskonały, podobnie jak i tablety i drukarki, którymi się posługują.

"Generalnie błędy czy lekceważenie przyjętych od lat norm i brak zdrowego rozsądku niektórych dyspozytorów, nakładające się na to niezgłaszane błędy systemu elektronicznego dysponującego zespoły ratownictwa, wpłynęły ostatnimi czasy na znaczne wydłużenie czasu „załatwienia" pojedynczego wezwania, obciążenia wyjazdami całości systemu, a szczególnie niektórych podstacji, pogłębiają naszą frustrację i nadmiernie obciążają psychikę ratowników co powoduje niechęć do pracy i pacjentów oraz odchodzenie wielu fachowych osób do innej pracy. Oceniamy, że każdy wyjazd to minimum 20 minut wydłużenia czasu zlecenia z powodu zawodnego sprzętu i systemu" - alarmują ratownicy medyczni z Radomia.

Przypomnijmy, zmiany w zarządzaniu systemem ratownictwa medycznego weszły w życie 1 stycznia tego roku. Oddzielono dyspozytornie od stacji pogotowia i przekazano je wojewodom. To efekt zmian wprowadzonych w Ustawie o Państwowym Ratownictwie Medycznym dwa i pół roku temu. W województwie mazowieckim 1 stycznia przestały działać dyspozytornie w Płocku i Ostrołęce. Teren całego województwa podzielono pomiędzy dyspozytornie w Warszawie, Siedlcach i Radomiu. Odbierający telefony w naszym mieście przejmą też zgłoszenia z regionu płockiego. Teraz obsługują teren, na którym mieszka prawie 993 tys. osób. Wraz z powiększeniem rejonu operacyjnego o Płock i okolice przejęli też obsługę 782 tys. mieszkańców tego regionu.

O komentarz do wystąpienia radomskich ratowników poprosiliśmy więc służby prasowe wojewody mazowieckiego. Na odpowiedź czekamy.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Komentarze
Jaki wojewoda, tacy dyspozytorzy.
@zygmuntradom1@gmail.com
Cebuli na ich pensjach, to trudno oczekiwać, że znajdą się kompetentni chętni do pracy.
już oceniałe(a)ś
1
0
hTE4YWwhc+0Ra4M0g+Z+WxsC/ReqFp7TuwZ3XCMrzBc=