Czteroosiowy MAN przyjechał do Radomia w poniedziałek. I od poniedziałku obsługi wszystkich zamontowanych na nim systemów uczą się pracownicy spółki, którzy wyjeżdżają do usuwania awarii autobusów.
- To samowystarczalny, samojezdny warsztat, najnowocześniejszy w Polsce - mówi Krzysztof Zalibowski, prezes MPK. - Jego wartość to 1,6 mln zł. My kupiliśmy go za 15 proc. tej kwoty dzięki unijnemu dofinansowaniu.
MAN ma na pokładzie zestawy specjalistycznych elektronarzędzi, agregat prądotwórczy i sprężarkę, słupki do oznaczania miejsca kolizji czy wypadku, własne oświetlenie pola pracy, przenośną ładowarkę do ładowania baterii autobusu elektrycznego...
Największe wrażenie robi jednak część holownicza.
- Auto ma na wyposażeniu dwie wyciągarki, jest w stanie dzięki nim wyciągnąć z rowu autobus - mówi Robert Olszewski, kierownik działu napraw i kontroli pojazdów w MPK. - Ma też dwa systemy holowania. Jeden to typowy sztywny hol. Drugi to widelec. Stosuje się go, gdy nie pracuje silnik.
Pracownicy MPK pod okiem instruktorów z firmy Tevor rozkładali widelec. Można nim sterować z pulpitu zainstalowanego w jednym ze schowków albo zdalnie przy pomocy radia. Na widelcu zaczepiane są przednie koła autobusu, tak może być on odholowany do bazy. Przy pomocy nakładanego na widelec siodła podobnie można ściągnąć też naczepę do ciągnika siodłowego.
- Jeśli holowany będzie musiał być autobus elektryczny, to na krótkim odcinku będzie prowadzony za przednie koła, ale jeśli będzie trzeba go sprowadzić z drugiej części miasta, to będzie holowany za tylny most, tyłem do kierunku jazdy. Chodzi o to, by nie uszkodzić silnika - mówi Robert Olszewski.
Pogotowie techniczne MPK wyjeżdża średnio do ośmiu usterek dziennie. Średnio jedna z nich jest na tyle poważna, że autobus musi wrócić na bazę, w zamian podstawiany jest inny.
Wszystkie komentarze