Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wraz z czytelnikami „Gazety Wyborczej" chcemy znaleźć w Radomiu i na Mazowszu nasze najpiękniejsze zielone skarby. Miejsca, do których lubimy chodzić, które chcemy chronić i które warto pokazywać innym. W plebiscycie na ulubiony zielony zakątek w Radomiu na pierwszy plan wysunęło się na razie Muzeum Wsi Radomskiej, jednak to, czy skansen pokona innych kandydatów, jest jeszcze sprawą otwartą, bo do końca głosowania zostało kilka dni, na głosy czekamy do niedzieli, 29 maja, wyniki plebiscytu ogłosimy 3 czerwca w „Tygodniku Radom". Listę miejsc, które biorą udział w naszym plebiscycie, układaliśmy razem z czytelnikami.
Muzeum na malowniczym terenie
To, że Muzeum Wsi Radomskiej jest na razie liderem, nie może dziwić. To 32 hektary wspaniałego otoczenia chętnie odwiedzanego przez mieszkańców miasta. Jednych przyciągają stare chałupy, drewniane wiatraki albo część dworska, innych fakt, że to miejsce, w którym czas płynie wolniej, a między starymi drzewami można spotkać ciekawe zwierzęta, poobserwować ptaki. Na tym terenie zadomowiły się też bobry. Samo muzeum leży zresztą na terenie obszaru chronionego krajobrazu „Dolina Kosówki", która aż zachęca, żeby wybrać się kawałek dalej, poza teren placówki. W dolinie można znaleźć wiele chronionych gatunków roślin i zwierząt, a ona sama jest ważnym korytarzem ekologicznym Radomia. Dla jednych zielonym skarbem będzie więc muzeum, gdzie można posiedzieć w cieniu starego dębu, dla innych przygodą życia będzie poszukiwanie tygrzyka, rzekotek, nasłuchiwanie żab czy obserwowanie czapli, błotniaków, perkozów, tropienie wydr, bobrów czy lisów. To jeden z ciekawszych zielonych zakątków, który mieszkańcy Radomia mają na wyciągnięcie ręki.
Po piętach muzeum depczą jednak Piotrówka ze swoją dziką przestrzenią i sąsiadujące z nią bulwary nad Mleczną. To pokazuje, jak bardzo doceniamy enklawy zieleni w środku miasta. Dziś wiele europejskich miast wręcz liczy odległość, jaką mieszkańcy muszą pokonać do najbliższego parku czy skweru, bo to jest jednym z tych elementów, które wyznaczają poziom satysfakcji z tego, gdzie się mieszka.
Dwa rezerwaty, dwa światy
Z kolei zakątki Mazowsza, które znalazły się w plebiscycie, to już w zdecydowanej mierze tereny niezurbanizowane. Część to miejsca pierwszego wyboru, jeśli chodzi o krótki wypad za miasto, inne dopiero czekają na odkrycie. Najbliżej serca radomian leżą na tej liście dwa rezerwaty Puszczy Kozienickiej - Źródło Królewskie oraz Ługi Helenowskie. Pierwszy, turystycznie zagospodarowany i promowany legendą o królu Władysławie Jagielle, który tam ponoć zaspokajał pragnienie (a wiadomo, że w Puszczy Kozienickiej lubił polować). To miejsce znane powszechnie jako Królewskie Źródła, bo tak nazywa się popularna ścieżka edukacyjna przygotowana przez Lasy Państwowe. Drugi rezerwat jest szerzej niemal nieznany, choć szkoda. Ługi Helenowskie to rezerwat, który ma chronić siedliska bagienne. Największe z bagien zajmuje aż 25 ha. Rosną tam m.in. wąkroty zwyczajne czy rosiczki okrągłolistne, ale tak naprawdę to nie pojedyncze rośliny, a całe mokradła na tym terenie są wartością, którą można i powinno się pielęgnować. A trudno przecież chronić miejsca, które choć wartościowe, umykają szerszej uwadze. Obecność w plebiscycie może więc cieszyć. Oczywiście pytanie, czy w głosowaniu weźmie górę lokalny patriotyzm, czy sentyment do innych zakątków Mazowsza, bo radomskie rezerwaty walczą w jednej stawce z zielonymi skarbami warszawiaków i płocczan. Okaże się niebawem.
Wszystkie komentarze