Czerwiec '76 według I sekretarza
Stałem sam wobec groźnego, złego tłumu - taką wersję wydarzeń czerwcowych w 1976 roku przedstawił Janusz Prokopiak, ówczesny I sekretarz KW PZPR, podczas promocji swojej książki "Radomski czerwiec 1976".
Prezentacja odbyła się we wtorkowy wieczór w Miejskim Centrum Kultury i Informacji. Wprawdzie Prokopiak nie pełni już żadnych funkcji publicznych, ale najwyraźniej byłym I sekretarzom nawet na emeryturze przysługuje szczególna ochrona. Przez całe spotkanie przed wejściem do MCKiM stało dwóch, a momentami trzech strażników miejskich.
Natomiast wewnątrz panowała bardzo familijna atmosfera. Wspomnieniom autora książki przysłuchiwała się grupka w dużej mierze starszych osób. Mogli usłyszeć, jakim szokiem dla Prokopiaka była informacja o tym, że ma zostać I sekretarzem PZPR w Radomiu. - Ręce mi opadły - wyznał. Mimo wszystko postanowił podjąć wyzwanie. Niestety, okazało się, że rok później robotnicy, którzy wyszli na ulicę protestować przeciwko podwyżkom, nie wiedzieć czemu za wroga numer jeden uznali właśnie Prokopiaka. - Ludzie mieli do mnie pretensje, bo byłem chyba synonimem władzy - przypuszcza I sekretarz. Jak twierdzi, bardzo chciał rozmawiać z manifestantami, ale przestraszył się agresji.
Dziś, po 25 latach od tamtych wydarzeń, Prokopiak wciąż zastanawia się, dlaczego wydarzenia czerwcowe rozpoczęły się na wydziale P6 Zakładów Metalowych "Łucznik". - Przecież był on pod opieką służb specjalnych, a jego pracownicy zarabiali więcej niż inni - podkreśla. Według niego protest był zbyt dobrze zorganizowany, żeby uznać go za spontaniczny. - To wyglądało tak, jakby działała tutaj jakaś organizacja. Te flagi, transparenty, wózki akumulatorowe, forpoczty do innych zakładów - snuje przypuszczenia Prokopiak. Kto za tym wszystkim stał? Tego były sekretarz nie chciał zdradzić.
Rafał Natorski
Wszystkie komentarze