Czy w 1983 roku tajna agentka SB otruła Jacka Jerza, jednego z założycieli radomskiej "Solidarności", podobnie jak wcześniej chciała otruć Annę Walentynowicz? Odpowiedź na to pytanie poznamy po badaniach próbek pobranych ze szczątków opozycjonisty.
Jacek Jerz zmarł w 1983 roku, krótko po wyjściu z internowania, w efekcie, jak uważają prokuratorzy IPN operacji specjalnej Służby Bezpieczeństwa. Podejrzewają, że tajny współpracownik SB, ten sam, który uczestniczył w próbie otrucia Anny Walentynowicz, miał podać Jerzowi truciznę. W tym przypadku skutecznie.
Radni z komisji kultury głosami członków PiS pozytywnie zaopiniowali wniosek, aby powstającemu przy rynku Instytutowi Miejskiemu przypisać patrona - Annę Walentynowicz - i jednocześnie z nazwy wykreślić kamienicę Deskurów.
Sąd Apelacyjny w Lublinie utrzymał w mocy wyrok Sądu Okręgowego w Radomiu, który uniewinnił trzech byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa od zarzutu próby otrucia Anny Walentynowicz podczas jej pobytu w Radomiu w 1981 r.
Błędy w ustaleniach faktycznych przy rozstrzyganiu sprawy SB-ków oskarżonych o próbę otrucia Anny Walentynowicz zarzucił Sądowi Okręgowemu w Radomiu Instytut Pamięci Narodowej. Radomski sąd oskarżonych uniewinnił, IPN z wyrokiem się nie zgadza.
- Ewa S. zaprosiła mnie na spotkanie z Anną Walentynowicz. Nie pojechałem, nie chciałem się wikłać w dziwne sytuacje. Już wtedy podejrzewałem, że Ewa S. jest tajnym współpracownikiem SB - mówił przed sądem Jacek F. były działacz radomskiej Solidarności
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.