Z praktyki miast Europy Zachodniej czy niektórych polskich, a także z badań zachowań komunikacyjnych, prowadzonych również w Radomiu, wynika, że wygodny tabor nie przyciągnie pasażerów, jeśli nie zostaną spełnione dwa inne kryteria.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Problem, z jakim borykają się polskie miasta, to odpowiedź na pytanie, jak zachęcić mieszkańców do tego, żeby jak najczęściej zostawiali swoje samochody przed domem, a do pracy, szkoły czy innych celów podróży dojeżdżali komunikacją miejską.

Z badań wynika, że są tu dwa decydujące czynniki. Pierwszy to cena, jaką płacimy za przejazd samochodem albo autobusem. Drugi, ważniejszy, to czas podróży. Przy czym należy porównywać nie tylko czas jazdy samochodem czy autobusem, ale czas liczony "od drzwi do drzwi", czyli od wyjścia z domu do wejścia do pracy czy szkoły.

Pod tym względem w Radomiu komunikacja miejska przegrywa z transportem indywidualnym. Widać to po spadającej od lat liczbie pasażerów i rosnącej liczbie zarejestrowanych samochodów. W Radomiu jest więcej zarejestrowanych samochodów na 1000 mieszkańców niż w Berlinie. Wynika to w dużej mierze z niewydolnego transportu publicznego.

Dziś codzienna jazda autobusem jest tańsza niż samochodem, po ubiegłorocznej obniżce to 80 zł miesięcznie. Do podróży samochodem do śródmieścia powinniśmy doliczyć poza kosztami paliwa i amortyzacji również opłatę za parkowanie. Ale wielu kierowców omija ten koszt, parkując poza strefą płatnego parkowanie nielegalnie. I choć w coraz większej liczbie miejsc Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji ustawia słupki, a straż miejska każdego dnia ma kilka patroli zajmujących się nieprawidłowym parkowaniem, to proceder urósł do takich rozmiarów, że walka z nim jest nie do końca skuteczna.

Wybór samochodu wynika także z tego, że nie dajemy mieszkańcom dobrej alternatywy. Bo, nawet, jeśli komunikacją miejską jest taniej, to znacznie dłużej. Trzeba dojść na przystanek, poczekać na autobus, jazda jest wolniejsza, bo autobus staje na innych przystankach, a na skrzyżowaniach w Radomiu nie ma priorytetu dla komunikacji miejskiej. Autobusy utykają w tych samych korkach, co auta. Do dziś w Radomiu nie powstał żaden buspas, nie wprowadzono też taryfy czasowej, dzięki czemu podróże z przesiadką stają się dużo tańsze. To standard nie tylko w europejskich ale też wielu polskich miastach. Problemem jest też dostęp do komunikacji ze ścisłego śródmieścia. Z placu Konstytucji 3 Maja do przystanków autobusowych jest ponad pół kilometra, kiedy w literaturze określa się 300-metrowe strefy dojścia. Ponadto, z głównego placu w mieście można dojść do przystanków linii 19 na Kilińskiego. Ale nie ma przystanku w jedną stronę przy skrzyżowaniu z Focha, bo w MZDiK uważają to za zbędne. Gdyby pójść w drugą stronę w ul. Piłsudskiego, mogliśmy dojść do przystanków linii 1 i 15 na Sienkiewicza. Przystanek w jednym kierunku został właśnie znacznie przysunięty do ul. Piłsudskiego, a słupek w przeciwnym kierunku został znacznie odsunięty. Podstawowym kryterium była możliwość "odzyskania" kilku miejsc parkingowych na ul. Sienkiewicza, a nie lokalizacja przystanku atrakcyjna dla pasażerów.

Mamy w Radomiu dwa dokumenty, które zakładają konieczność stworzenia w Radomiu "korytarzy wysokiej jakości" dla transportu publicznego. W raporcie "Zintegrowany system transportu zbiorowego w Radomskim Obszarze Funkcjonalnym", przygotowanym na zamówienie Miejskiej Pracowni Urbanistycznej przez Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Komunikacji z Krakowa mowa jest albo o tramwajach, albo o buspasach połączonych z inteligentnymi systemami transportowymi i priorytetem dla komunikacji na skrzyżowaniach czy osobnymi jezdniami dla autobusów.

Z kolei w "Planie zrównoważonego rozwoju publicznego transportu zbiorowego dla miasta Radomia na lata 2013-2020" założono powstanie buspasów. W obu opracowaniach ich lokalizacje są podobne. Mowa m.in. o 1905 Roku, Jana Pawła II, Grzecznarowskiego, 25 Czerwca, Kelles-Krauza czy Chrobrego. Specjaliści z Krakowa chcą też rozwijać komunikację rowerową. Postulują, żeby drogi lub pasy rowerowe powstały przy prawie wszystkich głównych ulicach. W planie transportowym mowa jest też o kosztach. Jeśli stworzymy wspomniane korytarze wysokiej jakości i zwiększymy nakłady na komunikację publiczną, to w perspektywie kilku, kilkunastu lat wpływy z biletów znacznie wzrosną, w efekcie czego do komunikacji publicznej będziemy z kasy miasta dopłacali mniej niż przy zastosowaniu wariantu zachowawczego, czyli bez większych zmian.

Widać to na przykładzie Lublina, gdzie dzięki inwestycjom w komunikację publiczną rzędu kilkuset mln zł (z unijnym dofinansowaniem), liczba pasażerów wzrosła lawinowo z 75,6 mln pasażerów rocznie w 2009 r. do 114,7 mln w roku 2013. W ostatnich latach w Radomiu największe inwestycje w komunikację miejską to osiem przegubowych autobusów, system informacji pasażerskiej i karta miejska, działająca ciągle w niepełnej formie. To inwestycje warte ok. 25 mln zł. To 20 razy mniej, niż w tym samym okresie miasto wydało na infrastrukturę drogową, poprawiającą standard właściwie tylko kierowcom samochodów, nieznacznie rowerzystom, a właściwie we wszystkich przypadkach pogarszającą jakość poruszania się pieszym. Przy takiej polityce miasta na poprawę jakości powietrza nie ma co liczyć.

Czytaj więcej o komunikacji w Radomiu

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Paula Skalnicka poleca
Czytaj teraz
Więcej
    Komentarze
    Radom jest JEDYNYM miastem w Polsce powyżej 200 tys. mieszkańców, które nie ma ani tramwajów ani chociaż kilku km buspasów. I od tego trzeba zacząć: buspasy, a gdy pojawi się możliwość dofinansowania - tramwaje. Gdy komunikacja miejska stoi w korkach razem z samochodami to dlaczego mam się przesiąść z samochodu? A gdy jest odwrotnie efekty są natychmiastowe - w Warszawie 2 razy więcej osób jeździ komunikacją miejską niż autem (bynajmniej nie dlatego, że warszawiacy są biedniejsi od radomian)
    @edus W Warszawie komunikacja jest szybka, zapewnia możliwość przesiadek bez czekania 15 czy 20 minut i tańsza dzięki biletom czasowym i okresowym. Parę lat temu przez kilka tygodni pomieszkiwałem w Warszawie i wolałem zostawiać samochód pod blokiem i korzystać z komunikacji. BTW: samochodem po Warszawie też jeździ się znacznie lepiej niż po Radomiu.
    już oceniałe(a)ś
    1
    1
    @zartiepl 1. Właśnie o tym mówię, że radomska jest powolna i przez to nie jest atrakcyjna - dlatego potrzebne są buspasy, a w dalszej kolejności tramwaje (zobacz ile trwa przejazd w szczycie Górczewską/trasą Łazienkowską/Radzymińska buspasem, a ile samochodem). 2. Ja też po Warszawie jeżdżę zazwyczaj komunikacją miejską, a po Radomiu samochodem/rowerem. Jednak jeśli byłby tramwaj lub sieć buspasów - i po Radomiu bym jeździł komunikacją miejską. A gdy wzrośnie liczba pasażerów, wzrośnie też częstotliwość 3. Warszawska komunikacja miejska nie jest wcale tańsza od radomskiej 4. Chyba, żartujesz z tym, że samochodem po Warszawie jeździ się znacznie lepiej niż po Radomiu. No, może w nocy albo 10 km od centrum. Radom nie ma praktycznie korków (to co u nas jest nazywane wielkimi korkami - 25 Czerwca czy Limanowskiego, w Warszawie jest dość dobrymi warunkami).
    już oceniałe(a)ś
    2
    1
    @edus Ad.3. Przeczytaj uważnie. Napisałem, że tańsze jest korzystanie, nie bilety. Co z tego, że w Radomiu bilet kosztuje 3 zł, skoro często muszę skasować dwa, aby gdzieś dojechać? A w Warszawie za 4,40 zł mogę objechać pół miasta. Ad.4. Wiesz czym się różni korek warszawski od radomskiego (mówię o prawdziwym korku)? W Warszawie "stojąc w korku" 1 czy 1,5 godziny tak naprawdę przejeżdżam 4 - 6 km. A w Radomiu przez 0,5 godziny przejeżdżam 100 - 200 m.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Sorry ! nie mogłem dokończyć ! spełnić z marzeń z lat 70-tych to wiadukt na Młodzianowskiej, tylko dlaczego jedno jezdniowy ? PO jego oddaniu ruch będzie większy jak na Grzecznarowskiego w szczycie !!!! No więc jak zachęcić mieszkańców do korzystania z komunikacji miejskiej ??????? Tylko tramwaj ( szybki ) lub trolejbus .
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Tak sobie myślę o co tu właściwie chodzi? Prawie 40 lat temu przeprowadziłem się do sypialni Radomia tj. na osiedle " Ustronie ". Jedynymi drogami do niego prowadzącymi były ul. Młodzianowska ( z ciągle opuszczonymi szlabanami przy Czarnej ) i ul. Kwiatkowskiego z linią nr 4, która obsługiwała zarówno jednostki a, B jak i C. Pamiętacie tłok w tym autobusie w godzinach szczytu, Dla poprawy tego stanu rzeczy wybudowano ul. Grzecznarowskiego ( wraz z tunelem pod torami )a później ul. Jana Pawła II ( na początku nazywała się inaczej ). Wszystko to miało na celu poprawę komunikacji z sypialnią miejską dla dobra jej mieszkańców i ku zadowoleniu " tow. Gierka ". W tamtych latach były to sztandarowe inwestycje władz miasta i chluba z posiadania 2-ch jezdni w każdym z kierunków ruchu a duże bezkolizyjne rondo przy Kwiatkowskiego i Grzecznarowskiego opisywano w lokalnej prasie. Tylko nikt nie przewidział tego co nastąpi za 20 lat. Nikt nawet nie myślał że powstanie osiedle Prędocinek, i osiedle przy Mlodzianowskiej że Malczew , Sołtyków i Zenonów będą nowymi sypialniami. Nikt nie myślał że na nieużytkach przy Grzecznarowskiego powstanie duże Centrum Handlowe M-1. A dziś czy ktoś przewiduje co będzie za najbliższe 10 lat ? Wydaje się że MZDiK powinno trzymać rękę na pulsie i odpowiednio zaplanować komunikację dla mieszkańców doradzając władzom miasta najkorzystniejsze rozwiązania. A co jest w rzeczywistości ? Przykładowo na ul. Grzecznarowskiego i Kwiatkowskiego wymyślono że dla usprawnienia komunikacji w ramach prac remontowych tej ulicy zmniejszono rondo o co najmniej 50 % co spowodowało że wjazd na nie z 2-ch pasów ruchu ograniczono w jednym kierunku do jednego, co spowodowało w godzinach szczytu kolejki oczekujących na wjazd. Przyczyniło się też do wielu wypadków i kolizji gdyż kierowcy ( zwłaszcza przyjezdni ) myślą że rondo jest tak jak ulica 2-pasmowa. A ile czasu i paliwa się traci na dojeździe do ronda !! Ulica 25-Czerwca ( dawniej 1-go Maja ) na długości 2 km ma 5 skrzyżowań ze światłami. Aby nią przejechać do dworca to pomiędzy kelles-Krauza a Sienkiewicza nieraz trzeba aż 30 minut w szczycie. A jak pamiętam miała byś zielona fala ze sterownią w budynku ZEORKu. O trasie N-S słyszymy już od 10 lat. I co zrobiono w sprawie jej budowy ? A no nic. Może niedługo ruszą prace na odcinku przylegającym do torów od 25 Czerwca do wiaduktu przy Żeromskiego. Ale kiedy Bóg to raczy wiedzieć. Przy takim planowaniu na pewno nie nastąpi to w najbliższym czasie. PO 30 latach jedyne co się może
    już oceniałe(a)ś
    2
    1
    To pisanie o tym, że w Radomiu (i ogólnie w Polsce) jest więcej zarejestrowanych aut na ob. niż np. Berlinie to powtarzanie bredni. Wg Cepiku ok. 15000000 aut zarejestrowanych już dawno nie istnieje. Zostały w większej ilości rozebrane na części po sprzedaży na tzw. słupa. Proszę się wybrać do tego mitycznego Berlina czy innego zachodniego miasta, zobaczyć natężenie ruchu i przestać pieprzyć farmazony. Czy mamy problem korków w mieście, zbyt dużego natężenia ruchu? No chyba nie bardzo. Problem wyssany z palca Dybalskiego i Ludwińskiej.
    @hutchence 1. Wg Cepiku "już dawno nie istnieje" 6,7% zarejestrowanych aut - nawet jeśli to uwzględnimy to i tak w Radomiu jest sporo więcej samochodów/osobę niż w Berlinie. 2. Berlin to 20 razy większe miasto, więc nie dziw się, że mają duże natężenie ruchu. Jednak procentowo dużo więcej mieszkańców wybiera komunikację miejską niż u nas. 3. Nie mamy wielkiego problemu z korkami, ale mamy wielki problem z zanieczyszczeniem powietrza - i zimą i latem, a badania NIK potwierdzają, że głównym źródłem zanieczyszczeń w większych miastach jest właśnie ruch samochodowy. Normy są nieustannie przekraczane powodując znaczny wzrost zachorowań na raka płuc i inne choroby układu oddechowego.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @edus Nie, nie jest sporo więcej. Proszę o dokładne dane. Być może jest tak, że w Radomiu to ko. 500 aut na 1000 miesz. a w Berlinie 400. Niby więcej ale jak uwzględnimy gęstość zaludnienia (Radom 1900 os./km2, Berlin 3800 os./km2) to już wygląda to już zupełnie inaczej. I to z korzyścią dla Radomia. Inne miasta np. Bruxela - 5200 os./km2,, Amsterdam 3500, a Kopenhaga (mekka rowerzystów) 5800. I teraz wyobraźmy sobie, że w Radomiu jest nie 200 tys., a 400 tys. mieszkańców albo prawie 600 tys. jak w Kopenhadze. Dwa, trzy razy tyle ludzi codziennie dojeżdżających do pracy, szkół, robiących zakupy itd. To również przy uwzględnieniu nawet mniejszej ilości aut zarejestrowanych w miastach zachodnich także zdecydowanie większa ilość aut na drogach.
    już oceniałe(a)ś
    0
    1
    @hutchence I znowu minus za napisanie prawdy. Jeżeli fakty nie zgadzają się z naszą wizją tym gorzej dla faktów.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    zacznijcie od rozwiązania problemu 40minutowych korków na 25Czerwca ok godz 15.30-16.30.
    @aduerin Nie ma takich korków w Radomiu. Jak się stoi 5 min. to wszystko. I to tylko w szczycie. Poza tym można w każde miejsce pojechać na kilka sposobów omijając 25 czerwca.
    już oceniałe(a)ś
    0
    1
    @hutchence Bardzo dziękuję za minusa. Ale chciałbym poznać osobę, która stała w korku na 25 czerwca 40 min. 40 min to prawie godz. lekcyjna. Naprawdę ktoś stał tyle w korku na 25 czerwca? Tyle to można było stracić kiedyś wjeżdżając do Warszawy. Tylko, że na odcinku paru dobrych kilometrów.
    już oceniałe(a)ś
    0
    1
    @hutchence Na przykład ja. Raz spróbowałem pojechać o tej porze Kelles-Krauza - 25. Czerwca - Słowackiego, więcej tego błędu nie popełniam.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @zartiepl I zajęło Ci to 40 min? Nie pier... dobra? Nigdy nie jechałem dłużej z XV lecia na Janiszpol niż 15-20 min. I to uwzględniając zator na rondzie Fatimskim. A tutaj ktoś pisał o staniu w korku przez 40 min. tylko na 25 czerwca. Jedyny raz przejazd zajął mi godz. I to było w piątek popołudniem gdy wracałem z Warszawy. Postanowiłem przejechać (kierunek Janiszpol) przez rondo warszawskie, Żółkiewskiego i dalej Wojska Polskiego. Następnym razem (jeździłem wtedy regularnie z Warszawy) przejechałem koło szpitala na Józefowie i dalej przez centrum. Cały trip od józefowa do domu przez centrum 25 min.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @hutchence 40 min w poniedziałek parę dni przed Bożym Narodzeniem. mozesz wierzyc albo nie, twój problem.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @aduerin Nie wierzę. Inna sprawa, ze okres świąteczny to bardzo szczególny czas. Ruch jest zdecydowanie ponad normę nawet jeśli o godz. szczytu komunikacyjnego. Więc podawanie tak skrajnego przykładu jakby by to była codzienność jest cholernie mocnym nadużyciem.
    już oceniałe(a)ś
    0
    1
    @hutchence 40 minut zajęło mi skręcenie w prawo z Kelles-Krauza w 25. Czerwca, dojechanie do skrzyżowania ze Słowackiego i skręcenie na nim w lewo. Ale oczywiście ty wiesz lepiej :-/
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    "Drugi, ważniejszy, to czas podróży. Przy czym należy porównywać nie tylko czas jazdy samochodem czy autobusem, ale czas liczony "od drzwi do drzwi", czyli od wyjścia z domu do wejścia do pracy czy szkoły." Nawet nie zliczę od ilu lat piszę o tym w każdym komentarzu na temat komunikacji miejskiej. Jeżeli żona musi wyjść z domu na Południu ok. 6:45, żeby zdążyć na godz. 8:00 do pracy na Gołębiowie to o czym my mówimy ?!?!?!
    już oceniałe(a)ś
    2
    1
    Na poprawę jakości powietrza mają wpływ również stare autobusy i palenie byle czym w piecu. Nowoczesne samochody wyposażone w filtry cząstek stałych zanieczyszczają znacznie mniej niż zdezelowane autobusy. Najważniejszym jest stworzenie takiej siatki połączeń by można było szybko dotrzeć z jednej części miasta na drugą.
    już oceniałe(a)ś
    3
    3
    Ktoś tutaj chce leczyć kompleksy. Radom nie jest tak dużą metropolią by wciskać tutaj buspasy, tramwaje i może jeszcze metro. Komunikacja miejska była dobra w okresie gdy istniały duże zakłady pracy a autko było dla przeciętnego Polaka luksusem. Dlaczego teraz chce się na siłę wepchnąć ludzi do autobusów. Każdy wybiera co dla niego jest lepsze. Ja wolą pojechać własnym samochodem słuchając muzyczki niż czekać na to, że przyjedzie jakiś nie zawsze pachnący ładnie w środku autobus. Dla zdrowie też chodzę pieszo. Radom nie jest duży i czasem łatwiej jest nadłożyć trochę drogi lub jak się zna tzw objazdy w miarę szybko przejechać z miejsca na miejsce. Zobaczcie też kto jeździ teraz komunikacją miejską. Są to głównie emeryci, ludzie dojeżdżający PKP z pod radomskich miejscowości, nieliczna młodzież, której rodzicom nie chce się ich podwozić pod szkołę. Nie ma już takiego tłoku jak kiedyś a wciskanie ludzi na siłę w autobusy bo spółka kiepsko zarabia i są korki nie jest wytłumaczeniem pomysłu. Zrobienie po latach drogi N-S rozładuje korki w okolicach 25-Czerwca i Żeromskiego i spowoduje jeszcze większe zainteresowanie przejazdem własnym samochodem niż poszukiwanie połączeń komunikacją zbiorową. To jest moim zdaniem właściwy kierunek działania w celu ułatwienia życia mieszkańcom Radomia.
    już oceniałe(a)ś
    1
    4
    VUBGKrK4l+o7RN4dYTMnsgU52icmIOrlIiwbx9ZRKbQ=