Pytam Roberta Fiszera, (PiS) Wiolettę Kotkowską (PO), Martę Michalską-Wilk (PO), Zbigniewa Neskę (PO), Jerzego Pacholca (PiS), Katarzynę Pastuszkę-Chrobotowicz (niezależną), Teresę Skoczek (PiS), Andrzeja Sobieraja (niezależnego), Przemysława Sońtę (PiS), Marka Szarego (PiS), Dawida Ruszczyka (PO) i Katarzynę Wróbel (PiS).
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Jakie sprawy były ważniejsze od udziału w sesji, podczas której nadawany był tytułu Honorowego Obywatelska Radomia Józefowi Grzecznarowskiemu? Przypomnijcie Państwo, proszę, czy tak samo postąpiliście, gdy tytuł nadawano Honorowemu Obywatelowi Stanisławowi Banaszkiewiczowi i Honorowemu Obywatelowi ks. Hubertowi Czumie?

Może Państwo nie pamiętacie, pozwolę sobie przypomnieć, że każda rodzina w Radomiu zawdzięcza coś Józefowi Grzecznarowskiemu. Większość – kanalizację i wodociągi, szkoły, które tak ułatwiały życie. Wielu dał coś więcej niż takie drobiazgi – mieszkanie lub pracę. Zapytajcie Państwo kilku losowo wybranych radomian.

Jeśli nie mają Państwo na to czasu, wszak trwa kampania wyborcza, opowiem, jak Grzecznarowski wpłynął na losy mojej rodziny.

Moja babcia wielokrotnie powtarzała, że mieszkanie dostała od Grzecznarowskiego, gdy ten był prezesem spółdzielni mieszkaniowej. I to osobiście! Nie, nie miała żadnych znajomości. Poszła do niego na skargę po tym, gdy w jej zakładzie pracy „zaginął” przydział na pierwsze mieszkanie, które miała dostać. Obiecał, że mieszkanie dostanie. Słowa dotrzymał.

Dzięki temu mój bardzo ciężko chory dziadek mógł ostatnie miesiące życia spędzić w komfortowych warunkach, jakie wówczas, w drugiej połowie lat 60., dawało zwykłe mieszkanie w bloku. Z łazienką z bieżącą wodą i z kuchnią z oknem.

To dzięki Grzecznarowskiemu mój tato i jego bracia nie wychowywali się w drewniaku bez łazienki.

Babcia relacjonowała, jak podczas kolejnej rozmowy z Grzecznarowskim, gdy już odbierał przydział, musiała zdecydować, czy wybrać mieszkanie na parterze, czy na czwartym piętrze. Wybrała parter.

– Dobrze wybrałaś, starość nadejdzie – powiedział Grzecznarowski. I miał rację. W tym mieszkaniu przeżyła 50 lat.

MARTA DUDZINSKA

Naukę mojej babci przerwała wojna, nie miała wykształcenia. Mimo to miała pracę w RWT, fabryce, którą do Radomia sprowadził Józef Grzecznarowski. Ta praca pozwoliła jej utrzymać trzech synów, również wtedy, gdy w wieku zaledwie 40 lat została wdową.

Brzmi to górnolotnie, ale jestem pewna, że gdyby nie ten człowiek, losy moich najbliższych potoczyłyby się inaczej. Pewnie gorzej. I wiem, że to nie jest odosobniony przypadek.

Nie przychodząc na sesję, zlekceważyliście Państwo prawie 1100 mieszkańców Radomia, którzy podpisali się pod wnioskiem o nadanie tego tytułu.

Zlekceważyliście Państwo córki Józefa Grzecznarowskiego, które doskonale wiedzą, ile ich ojciec zrobił dla miasta, i na jego uhonorowanie czekały od lat.

I co najgorsze, zlekceważyliście Państwo prezydenta miasta, człowieka, któremu Radom i radomianie tak wiele zawdzięczają.

Ach, jeszcze jedno pytanie. Czy weźmiecie Państwo diety za tę sesję?

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Nie mogli być, bo trzymali się w tym czasie koryta pazurami...
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    To jest piękne uzupełnienie merytorycznego uzasadnienia zasług miastotwórczych. No cóż, mali zwykle wielkich nie lubią...
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    INdpZZZYHq/fqfwmeRbfpvh1FctVGuWEe32mAuiM/5A=