Radomski Czerwiec’76 i historię księdza Romana Kotlarza, który towarzyszył robotnikom, według zapewnień twórców zobaczymy w marcu na dużym ekranie. Zdjęcia, trwające ponad rok, zakończyły się półtora miesiąca temu. O kulisach jego powstawania opowiadali w rocznicę stanu wojennego producent oraz scenarzysta „Klechy”. Do Resursy Obywatelskiej ściągnęły tłumy, by zobaczyć ponad 20-minutowy pokaz, w którym fragmenty wyczekiwanego „Klechy” przeplatane były materiałami z planu filmowego. Film będzie opowieścią o dziennikarzu pragnącym rozwikłać tajemnicę śmierci księdza. Pomóc ma mu spotkanie z pozbawionym skrupułów i cynicznie manipulującym ludźmi wysokim funkcjonariuszem SB.

W każdym epizodzie wspaniałe nazwisko
„Klecha” zgromadził wiele sławnych nazwisk. Główne role grają: Mirosław Baka (ks. Kotlarz), Piotr Fronczewski (Mistrzo, funkcjonariusz SB).
– W tym filmie bardzo wielu znanych aktorów wzięło udział. Nikt, którym reżyser Jacek Gwizdała proponował rolę nie odmawiał, czasem tylko terminy nie pozwalały. Nazwiska, które warto przytoczyć to Danuta Stenka, Artur Żmijewski, Robert Gonera, Janusz Chabior, Maria Gładkowska czy Leszek Piskorz. W każdym epizodzie pojawia się wspaniałe nazwisko, np. Ignacy Gogolewski, który rzadko pojawia się na ekranie – opowiada producent Andrzej Stachecki. W obsadzie znaleźli się także Marcin Bosak, Tadeusz Huk czy Zdzisław Wardejn.
Muzyka też ma specjalną oprawę. W kapeli na skrzypcach wielokrotnie gra rewelacyjny muzyk jazzowy – Michał Urbaniak.
– Jacek Gwizdała szukał osób, które są właściwe dla proponowanych ról, szukał osób, które mogą być ciekawymi propozycjami dla widza i którzy pasowali do jego wizji konkretnych postaci i ról w tym filmie. Jestem przekonany, że film „Klecha” wzbudzi ogromne zainteresowanie w całej Polsce i dzięki tym nazwiskom wydarzenia Radomskiego Czerwca’76 i osób z nim związane, będą bardziej jeszcze popularyzowane i dotrą do szerokiej publiczności – wyraził nadzieję producent.
54 dni zdjęciowe, 3 tys. statystów, 8-milionowy budżet
Film był realizowany w centrum Radomia, na Sadkowie, podradomskim Augustowie, Odrzywole nad Drzewiczką, Częstochowie. Zdjęcia zakończyła scena realizowana w Pionkach pod Radomiem, w dawnej fabryce prochu, gdzie zainscenizowano szpital psychiatryczny. Ostatnią sekwencją filmu były sceny z udziałem Piotra Fronczewskiego, które klamrowo zamkną opowieść o ks. Kotlarzu.

– Film jest dla Radomia, o Radomiu i tutaj też był realizowany oprócz wyjazdu do Częstochowy, co wynikało ze scenariusza i z przebiegu akcji tego filmu – mówił w Radomiu producent Andrzej Stachecki. Jak dodaje dni zdjęciowych było za dużo, bo aż 54. – To więcej niż było wstępnie planowanych dla potrzeb tego filmu, ale ten film natrafiał na różnego rodzaju przeszkody w trakcie realizacji zdjęć. Pierwsze zdjęcia rozpoczęły się sierpniu 2017 r., gdyż wtedy film miał być realizowany i zdjęcia wtedy miały się zakończyć. Skończyliśmy dopiero 24 października tego roku – mówił producent Andrzej Stachecki. Jak wyliczał, mieli różne przeszkody, począwszy od finansów, odpowiedniej pogody, ale też technicznych, bo ciężko było zgrać wszystkie terminy aktorskie szczególnie, gdy realizacja filmu przeciągała się w czasie. – Udało się dzięki determinacji reżysera, Jacka Gwizdały. Ale jest już film, pracujemy teraz nad montażem, myślę, że będzie to ważne wydarzenie, kiedy ten film ujrzy światło dzienne – mówił producent „Klechy”.
„Klecha” zgromadził ośmiomilionowy budżet dzięki pomocy PISF i gminy miasta Radom.
– Decydujące dla powodzenia tego filmu było przystąpienie Resursy Obywatelskiej w imieniu miasta Radom do prac nad filmem, do współfinansowania tego filmu, bo ten akces i ta umowa odblokowała dalsze działania, jako kooproducentów, a także Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Ten film zdobył środki i możliwość realizacji i szczęśliwie doczekał się końca zdjęć – wyjaśniał producent.
W sumie w filmie wzięło udział 3 tys. osób z Radomia. – Jestem wdzięczny i bardzo chciałbym podziękować wszystkim tym osobom, które w tym filmie zechciały wziąć udział, zarówno jako epizodyści, jak i statyści z Radomia i okolic, ponieważ dzięki nim, wiele rzeczy było możliwych. Razem przeszliśmy długą drogę, to była pielgrzymka, trwała od sierpnia 2017 r. do października tego roku, grupa osób związana przede wszystkim z Sadkowem, poświęciła swój czas i energię, wiele godzin na to, żeby uczestniczyć w tym filmie – dziękował Stachecki.
Pseudonim operacyjny „Klecha”
O tytuł filmu, mający wydźwięk dość pejoratywny, zapytała prowadząca spotkanie z twórcami Renata Metzger, dyrektorka Resursy Obywatelskiej. Scenarzysta zdradził, że to właśnie pseudonim znaleziony w aktach zainspirował reżysera do nadania takiego tytułu fabularnej produkcji o ks. Kotlarzu.
– Wielokrotnie przeglądając akta w IPN-ie, i tutaj i w Warszawie, trafiłem na dokumenty operacyjne księdza, w których był określany pseudonimem operacyjnym „Klecha”. I tak to się zaczęło. Tytuł filmu do tego bezpośrednio nawiązuje, zapożyczony od władz komunistycznych, posłużył jako pretekst do rozmowy o tamtych wydarzeniach, rozmowy poprzez film – dodał Wojciech Pestka, współautor scenariusza.

Twórcy filmu poinformowali, że kooproducentem i dystrybutorem kinowym jest Telewizja Polska.
– Film „Klecha” będzie jednym z pierwszych filmów, którym telewizja publiczna się zainteresowała, chce wprowadzać go do kin wiosną przyszłego roku. Trudno teraz powiedzieć nam o konkretnym dniu premiery, bo prace nad tym dniem trwają. To jest strategiczna decyzja, nie chcielibyśmy konkurować z wielkimi amerykańskimi blockbusterami albo innymi polskimi, ważnymi filmami, więc tego dnia jeszcze nie znamy. Możemy mówić o marcu – mówił Stachecki. Wspomniał także, że TVP jest zainteresowana zrealizowaniem miniserialu na podstawie scenariusza „Klechy” i niewykorzystanych materiałów filmowych.
Przebudzenie pewnej świadomości
– Mamy nadzieję, że postać księdza Kotlarza będzie na tyle emocjonująca i na tyle przekonująca, że warto będzie pójść do kina, by to przeżyć i współuczestniczyć we fragmencie historii Polski, której wiele osób spoza Radomia nie zna. Ja jestem spoza Radomia i Czerwiec’76 pamiętam jako przebudzenie pewnej świadomości, bo byłem wtedy na pierwszym roku studiów. O księdzu Kotlarzu dowiedziałem się, czytając scenariusz tego filmu. Uważam, że postać ks. Kotlarza jest na tyle wielowymiarowa, bogata i ciekawa, że może być interesująca dla każdego, dla młodego widza również – mówił producent „Klechy” Andrzej Stachecki także w imieniu reżysera Jacka Gwizdały, który na spotkanie przybyć nie mógł.
Scenariusz do filmu współtworzył Wojciech Pestka, poeta, prozaik, tłumacz i autor powieści „Powiedzcie swoim”, opowiadającej o radomskim proteście w 1976 r. i męczeńskiej śmierci ks. Romana Kotlarza z rąk funkcjonariuszy SB. Jak opowiadał na spotkaniu, pracując zarówno nad książką, jak i scenariuszem chciał przybliżyć prawdę o tamtych wydarzeniach.
– Z Radomiem jestem związany od wielu lat. Ta relacja, którą władza chciała narzucić tym wydarzeniom, że to była warcholska rozróba oraz, że to elementy kryminalne brały w niej udział, nie odpowiada prawdzie. Po wielu, wielu latach wróciłem do tych wydarzeń pisząc książkę „Powiedzcie swoim”, w której chciałem zbliżyć się do tej prawdy o wydarzeniach radomskich, prawdy obiektywnej, nie propagandy komunistycznej, która wrosła mocno w umysły uczestników i kolejnych pokoleń radomian. Nawet mnie trudno było po latach, zbierając materiały do książki, rozmawiać o tych wydarzeniach, bo większość ludzi nie chciała o tym mówić. Część nawet czuła wstyd, bo zgodnie z tą narracją komunistyczną, uważała, że były to wydarzenia niegodne ludzi pracy i robotników – mówił Wojciech Pestka.
Nowe dowody w sprawie śmierci ks. Kotlarza
Końcówka nagrań „Klechy” zbiegła się nieoczekiwanie z procesem beatyfikacyjnym księdza Romana Kotlarza. – Nie było to planowane, dlatego, że jeszcze kilka miesięcy temu w ogóle nie przyszedł nam do głowy termin wszczęcia tego procesu. Sprawa dojrzewała przez wiele lat, szczególnie zaangażowany w rozpoznanie problemów związanych ze śmiercią i męczeństwem księdza Kotlarza, by tę sprawę nagłośnić i naświetlić ludziom, był biskup Edward Materski – mówił w Resursie ks. Edward Poniewierski, kanclerz Kurii Biskupiej.
Jak dodał, postać księdza wciąż jest żywa. – To przesłanie „byłem z tymi ludźmi, w każdej sytuacji” rozświetla nam tajemnicę serca tego księdza – mówił ks. kanclerz Kurii Biskupiej.
Jak mówił, cała procedura ruszyła, ponieważ znalazły się nowe dowody w sprawie śmierci. – Proces rozpoczął się 1 grudnia, ponieważ dotarto do nowych dowodów związanych z męczeństwem księdza Kotlarza. Do dokumentów głównie odnalezionych w IPN-ie. One w dużej mierze pozwolą nam wykazać, że mamy do czynienia z męczeństwem, z motywu za wiarę. Ten motyw jeśli uda nam się ukazać i udowodnić to ufam, że pozwoli w miarę szybko doczekać się beatyfikacji – wyjaśniał ks. Edward Poniewierski. Uspokajał jednak, że takie procesy trwają lata, jednak już rozpoczęły się przesłuchania świadków. – Mamy listę już ok. 70 świadków. Wielu ludzi z tych, którzy mogliby świadczyć w takich bardzo ważnych dla nas problemach, już nie żyje. Został trybunał, który ma charakter trybunału sądowego. Są to zeznania osób pod przysięgą, przygotowany jest zestaw ogólny pytań, a tych jest około setki. Pytania mogą być uszczegółowiane w zależności od tego, co dana postać miała do powiedzenia, co ten świadek mógłby przekazać – dodał ks. kanclerz.
Premiera „Klechy”, w reżyserii Jacka Gwizdały, w marcu 2019 r. Autorami scenariusza są: Wojciech Pestka, Jacek Gwizdała i Janusz Petelski. Za zdjęcia odpowiada Robert Lis. Film zmontują: Marek Król i Marta Kunach. Za produkcję odpowiadają: V-FILM, Telewizja Polska S.A., Kuria Diecezji Radomskiej, Filmoteka Narodowa – Instytut Audiowizualny, Ośrodek Kultury i Sztuki Resursa Obywatelska, Europejska Fundacja Edukacji Filmowej, Centrum Technologii Audiowizualnych, Contra Studio.
Wszystkie komentarze