– Nie mamy telefonu komórkowego i nie zamierzamy mieć. Nie mamy komputera ani internetu. Jesteśmy starszymi osobami, chcemy po prostu spokojnie żyć – mówi pani Janina. A spokojnie ciągle się nie da. W latach 90., gdy budowano rondo kozienickie, ówczesne władze miasta wysiedliły rodzinę pani Janiny z jej dotychczasowego domu, który kolidował z budową.
– Nie dostaliśmy za to nic, na szczęście brat podarował nam działkę pod dom tuż przy budowanym rondzie. Mieszkamy tam od 1996 roku. To nic, że tak blisko ruchliwej drogi, ale na własnym. A teraz znowu to – denerwuje się pani Janina.
To to maszt, który, jak mówi, ma stanąć osiem metrów od elewacji jej domu. Maszt do obsługi internetu i telefonii komórkowej, wysoki na prawie 60 m. O planach jego budowy ona i sąsiedzi dowiedzieli się przez przypadek. Pod koniec sierpnia 2018 r. z urzędu miasta przyszło pismo zawiadamiające o wydaniu warunków zabudowy firmie Algo Poland z Radomia dla inwestycji polegającej na budowie hali magazynowej na działce położonej wzdłuż alei Wojska Polskiego i graniczącej przez płot z posesją pani Janiny. W piśmie tym, pomiędzy wieloma punktami, zaznaczono, że dla wskazanej nieruchomości wydano w 2017 r. decyzję ustalającą lokalizację inwestycji celu publicznego pod nazwą „budowa masztu dla stacji bazowej”.
– Byliśmy zszokowani. Dlaczego nikt nas wcześniej nie powiadomił, że koło naszych domów, w tak niewielkiej odległości, ma stanąć tak wysoki maszt? Nie dostaliśmy z urzędu nic, ani skrawka pisma w tej sprawie. Poszłam więc do magistratu i usłyszałam, że urząd nie miał takiego obowiązku, bo w takiej sprawie urząd zawiadamia mieszkańców w drodze obwieszczenia, które wieszane jest na tablicy ogłoszeń w urzędzie, oraz informacji opublikowanej w internecie. To niby jak mieliśmy się o tym dowiedzieć? Nie chodzę codziennie do urzędu i nie sprawdzam, co tam powiesili na tablicy. A internetu, jak już mówiłam, nie mam i sąsiedzi też raczej nie. Tu mieszkają osoby starsze. Gdyby nie budowa hali, to w ogóle byśmy nie wiedzieli nic o żadnym maszcie aż do chwili, gdy zaczęliby go stawiać – mówi pani Janina.
Jeszcze we wrześniu 2018 r. zaskarżyła wraz z sąsiadami decyzję lokalizacyjną dla masztu do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Zaznaczyła zbyt małą odległość planowanego masztu od domów stojących przy ul. Beneta, Cygańskiej, Zwolińskiego i Kozienickiej, co może spowodować „wzrost zagrożenia zachorowalnością na choroby nowotworowe”, i że w całej sprawie uwzględniono jedynie interes inwestora, pomijając interes mieszkańców. SKO decyzję uchyliło, bo dopatrzyło się braków formalnych: chodziło o to, że inwestor nie doprecyzował, jakie urządzenia telekomunikacyjne i o jakiej mocy ma zamiar zainstalować na wskazanej działce. I w związku z tym kolegium stwierdziło także, że na tym etapie postępowania nie można przesądzić o szkodliwości działania inwestycji, bo postępowanie prowadzone przez urząd dotyczyło postawienia masztu z pominięciem anten, które mają być na nim zainstalowane i które emitują promieniowanie.
Urząd, zgodnie z zaleceniem SKO, przeprowadził ponowne postępowanie o wydanie decyzji lokalizacyjnej, w oparciu o dostarczone przez inwestora informacje uzupełniające. Teraz mieszkańcy pilnowali sprawy i dowiedzieli się, że inwestor w nowym postępowaniu zmienił lokalizację masztu: przesunął go ze środka działki w róg, tuż przy domu pani Janiny. Urząd nową decyzję lokalizacyjną wydał 15 lutego tego roku. Można w niej przeczytać, że na maszcie o wysokości 57,95 m. zawisną dwie anteny radiolinowe z mocą nadajnika na wyjściu 18 dBm i 19 dBm. Tę decyzje mieszkańcy także zaskarżyli do SKO. Czekają na rozstrzygnięcie, ale spodziewają się, że tym razem nie będzie dla nich korzystne.
– Pozostaje nam już tylko sąd. Byliśmy u władz miasta, prosząc o pomoc. Złożyliśmy protest podpisany przez 50 sąsiadów. I nic. Usłyszeliśmy, że możemy korzystać z przysługującej nam drogi prawnej – mówi pani Janina.
Jest zupełnie załamana. Jej dom w najwyższym punkcie ma wysokość około ośmiu metrów. Od strony południowej, czyli tej, gdzie stanie maszt, ma okna. Do tej pory wychodziły na drzewa, teraz będzie oglądać z bliska kratownicę, z której ma się składać wieża.
– O zdrowotnych sprawach już nawet nie mówię. Będą nas bezkarnie grillować. W Polsce się mówi, że to nieszkodliwe, ale też nie bada się tego problemu. A spadnie też wartość naszych działek z takim sąsiedztwem. Czy ktoś o tym pomyślał? – denerwuje się pani Janina.
Zapytaliśmy urząd miejski o sprawę powiadamiania właścicieli działek bezpośrednio sąsiadujących z tą, na której planowana jest budowa masztu. Magistrat wyjaśnił, że jeżeli chodzi o wydanie decyzji lokalizacyjnej inwestycji celu publicznego, a taką jest budowa urządzeń telekomunikacyjnych, które mają służyć większej grupie odbiorców, mimo że są stawiane przez prywatnego inwestora i na prywatnej działce, to okoliczni mieszkańcy i sąsiedzi są zawiadamiani w drodze obwieszczenia umieszczonego na tablicy ogłoszeń w urzędzie miejskim oraz w Biuletynie Informacji Publicznej w internecie. Decyzję na piśmie otrzymuje jedynie inwestor i właściciel nieruchomości, na której planowana jest inwestycja. Taka forma zawiadamiania jest zgodna z zapisami ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym – wyjaśniają urzędnicy. Mieszkańcy, którzy nie śledzą więc nowych dokumentów pojawiających się na stronie BIP, mają marne szanse, aby z wyprzedzeniem dowiedzieć się o tego typu budowli planowanej w ich okolicy.
Jeśli chodzi o zarzut szkodliwości promieniowania planowanych urządzeń podnoszony przez mieszkańców, urząd wyjaśnia, że inwestor do dokumentacji dołączył analizę środowiskową, „z której wynika brak konieczności dokonania oceny, czy rozpatrywany obiekt infrastruktury technicznej jest zaliczany do przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko. Na podstawie przeprowadzonych obliczeń w analizie stwierdzono, że obszary, w których wartość gęstości mocy pola elektromagnetycznego przekroczy 0,1 W/m kw., znajdują się w miejscach niedostępnych dla ludności oraz środowiska i nie zachodzi konieczność określania stref ograniczonego użytkowania na terenach sąsiadujących z obiektem” – czytamy w informacji przysłanej z urzędu.
Firma Algo zajmuje się dostarczaniem internetu do odbiorców, co wiąże się z budową sieci teleinformatycznej, budową masztów i stacji bazowych. Prezesem Algo jest żona byłego senatora i byłego radnego mazowieckiego Zbigniewa Gołąbka, we władzach spółki są też ich dwaj synowie. Poprosiliśmy ich o komentarz do sprawy budowy masztu i protestu mieszkańców. Uzyskaliśmy wypowiedzi Pawła i Łukasza Gołąbków. Jednak po tym, gdy wysłaliśmy je do autoryzacji, otrzymaliśmy w odpowiedzi e-mail, w którym Łukasz Gołąbek stwierdza, że w związku z tym, iż urządzenia i instalacje, o których mówiliśmy, są objęte klauzulą „zastrzeżone”, o czym wcześniej nie wiedział, firma nie może ustosunkować się do planów inwestycyjnych. Powołał się przy tym na art. 5 ustawy o ochronie informacji niejawnych. Sprawdziliśmy. Przepis ten mówi, że informacjom niejawnym nadaje się klauzulę „zastrzeżone”, jeżeli nie nadano im wyższej klauzuli tajności, a ich nieuprawnione ujawnienie może mieć szkodliwy wpływ na wykonywanie przez organy władzy publicznej lub inne jednostki organizacyjne zadań w zakresie obrony narodowej, polityki zagranicznej, bezpieczeństwa publicznego, przestrzegania praw i wolności obywateli, wymiaru sprawiedliwości albo interesów ekonomicznych Rzeczypospolitej Polskiej.
W e-mailu spółka Algo poinformowała nas, że nie życzy sobie, aby publikować wcześniejsze wypowiedzi. A pytaliśmy m.in., dlaczego firma zmieniła lokalizację masztu i zdecydowała się umieścić go zaledwie kilkanaście metrów od ściany najbliższego domu mieszkalnego. Pytaliśmy też o to, czy możliwe jest ugodowe załatwienie sprawy z protestującymi sąsiadami. Teraz firma zezwoliła jedynie napisać, że inwestor odmawia komentarza.
Wszystkie komentarze
Chciałbyś mieć taki maszt za płotem?
A prążki boczne?
A pole bliskie?
Promieniowanie wzbudzone w konstrukcji masztu?
Maszt, a właściwie jego elementy są znacznie dłuższe od długości fali, (3 GHz to długość fali 10 cm) zatem w maszcie powstanie fala stojąca z zerem na ziemi......a reszta? diabli wiedzą.... A jak się jakiś rezonans trafi......
Za płotem nie - na swojej działce bardzo bym chciał, bo bym miał internet za darmo od własciciela masztu oraz kilka tysięcy złotych miesięcznie z tytułu postawienia masztu na mojej działce :)
Wypowiadasz mądre słowa żeby sprawiać wrażenie fachowca, ale jak przyjrzeć się bliżej to się zwyczajnie ośmieszasz. Zupełnie jak energoterapeuci i uzdrawiacze kosmiczną energią.
"W obrębie strefy bliskiej anteny gromadzona jest energia i w związku z tym nie jest ona promieniowana na zewnątrz. Granicę strefy reaktancyjnej wyznacza iloraz długości fali i 2π." Wspominałeś, że długość fali to 10 cm.
Powtarzam, że wiązki są kształtowane tak, żeby nie promieniować ani w dół ani w górę bo to marnowanie energii nadajnika, a w miejscu gdzie wiązka dochodzi do poziomu ziemi natężenie pola jest już całkowicie bezpieczne i zgodne z normami.
Pod masztem raczej nie nie będziesz mieć "pola", internetu z tego by nie bylo. Z sąsiedniego :-)
Tak się kończy polityka straszenia ludzi i ciągłego najeżdżania jednych na drugich. Nikt z tych prostych ludzi nikomu już nie ufa. A w szczególności jakimś projektantom czy urzędnikom. Toż oni tylko dybią na ich zdrowie i majątek. Tylko po to są.
Kolega słyszał o wiązkach bocznych anten???
A o polu bliskim anteny? Tam promieniowanie jest trudne do wyliczenia.....
A samochód pani Janina ma? nie?? to może by tak drogi polikwidować?