Walne miało się odbyć w sobotę, 8 czerwca w sali gimnastycznej szkoły przy ul. Osiedlowej. Że może być gorąco, nie tylko ze względu na temperaturę, wskazywały ogłoszenia, jakie kilka dni wcześniej pojawiły się na klatkach schodowych bloków Ustronia. Wynikało z nich, że lokatorzy podpisują pełnomocnictwa do reprezentowania ich na walnym in blanco. Spółdzielnia przestrzegała lokatorów, by mieli świadomość, że takim pełnomocnictwem posłuży się osoba nie mieszkająca nawet na Ustroniu, która może działać na „szkodę członków spółdzielni poprzez podejmowanie w państwa imieniu niewłaściwych decyzji dotyczących dalszego funkcjonowania spółdzielni”.
Pełnomocnictwa zostały wprowadzane ustawą w 2017 r. Jak mówi szef rady nadzorczej SM Ustronie Ireneusz Owczarek, rząd skarał spółdzielców tym rozwiązaniem. Skorzystano z tej formy już w ub. roku podczas zebrania na Ustroniu, ale były to pojedyncze przypadki. – Bo wtedy nie było wyborów, a teraz miały się odbyć wybory do rady nadzorczej. I z takimi pełnomocnictwami zarejestrowały się aż 423 osoby, podczas gdy członków spółdzielni było tylko 317 – mówi Owczarek. Około 200 osób stało jeszcze w kolejce.
Owczarek działa w spółdzielni od 18 lat. Jak podkreśla, zwykle na walne przychodzi 200-250 osób, na wyborcze trochę więcej, do 450. – My byliśmy przygotowani na 600 osób, wynajęliśmy największą salę na Ustroniu. Spłatała nam też figla pogoda, bo było strasznie duszno, choć mieliśmy nawiewy – opowiada.
Z jego relacji wynika, że przy tak wysokiej frekwencji procedury rejestracji delegatów znacznie się wydłużyły. – Trzy razy przekładałem godzinę otwarcia walnego, ale gdy zobaczyłem, że liczba osób na sali była większa niż liczba krzeseł, po konsultacji z prawnikiem ogłosiłem, że przekładamy zgromadzenie na inny termin. Ze względu na bezpieczeństwo dla życia i zdrowia – relacjonuje Owczarek.
Jego zdaniem ludzie z pełnomocnictwami stanowili zorganizowana grupę. – Według mnie przyszli, żeby zrobić w spółdzielni rewoltę. Chcieli powtórzyć to, co się stało w roku 2006, a my po tych rządach w spółdzielni przez 10 lat dochodziliśmy do sytuacji, jaką mamy teraz. A mamy bardzo dobre wyniki finansowe. Ta grupa od początku była agresywna, kiedy jedna z pań rejestrująca osoby wchodzące na salę poprosiła o ciszę usłyszała, że i tak od poniedziałku nie będzie pracowała w spółdzielni. Skandowali w kierunku zarządu „Czas już odejść”, a po zebraniu otoczyli mównicę i poczułem się zagrożony, dlatego wezwałem policję – podkreśla Owczarek. I dodaje, że na walnym pojawili się radni Prawa i Sprawiedliwości – Dariusz Wójcik, Piotr Kotwicki, którego ojciec był prezesem Ustronia, Tomasz Gogacz, Robert Fiszer, a także były radny i prawnik SM Ustronie Karol Sońta.
Znów chcecie obalić władze spółdzielni jak w 2006 roku? – pytamy Wójcika.
– Ja nie mam nic wspólnego z żadnym przewrotem, poszedłem zagłosować na kandydata do rady nadzorczej Roberta Chrobotowicza [radny PO – red.], ale to zebranie to była katastrofa. Dwie godziny w kolejce w upale. Nie przygotowano odpowiedniej sali, nie było karetki. Wpuszcza się ludzi do samego końca, a potem zamyka się zebranie bez uzgodnienia z tymi ludźmi – słyszymy.
Także Gogacz uważa, że był bałagan organizacyjny przy „nadspodziewanej frekwencji”, a zebranie zostało zerwane bezprawnie. – Miało się rozpocząć o godz. 10, a jeszcze o 12 rejestrowano osoby. Było bardzo gorąco, wiele jeszcze zostało w kolejce, więc część uczestników uważała, że trzeba jeszcze poczekać, a zarząd spółdzielni chciał, żeby zebranie rozpoczęło się już. W końcu je zerwano, odcięto nagłośnienie i wezwano policję – opisuje.
Według Gogacza były trzy grupy delegatów – jedna za obecnym zarządem, druga za byłym radnym PO Andrzejem Łuczyckiem i tzw. Inicjatywa Sąsiedzka, jak mówi radny: „grupa młodych ludzi, którzy chcieli zaistnieć, takie pospolite ruszenie”.
– Zarząd spółdzielni się chyba przestraszył, bo grupa pełnomocników była dość duża. A to było wykorzystanie tego, żeby zaktywizować ludzi, by brali czynnie udział, by brali sprawy w swoje ręce – uważa Gogacz.
Owczarek: – To nie była żadna próba sił, nie było jeszcze głosowań, jedno dotyczyło tylko przedłużenia o kolejne 45 minut rejestracji.
Jego zdaniem formalnie walne się nie zaczęło. We wtorek ma być wyznaczony drugi termin. Władze spółdzielni rozważają, czy nie wynająć na walne hali MOSiR.
Wszystkie komentarze
No i takie chamskie metody na stworzenie większości na walnym? Przecież to normalny przewał. Czterystu z pełnomocnictwami? Kto udziela takich pełnomocnictw? Może by policja i sąd zbadały ich autentyczność?