Ktoś podrzucił worki ze śmieciami i kilkadziesiąt starych opon na pobocze ulicy Bieszczadzkiej. Sprawcy nie udało się ustalić, więc śmieci zostaną zabrane i zutylizowane na koszt gminy.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

O odpadach poinformował nas czytelnik. Przesłał zdjęcia i napisał, że zarówno worki z odpadami, jak i stosy starych opon leżą przy Bieszczadzkiej od dłuższego czasu. Jeden ze stosów powstałych z porzuconych opon został też podpalony, pozostały po nim stalowe obręcze.

O składowisku opon i podrzuconych śmieciach wie Straż Miejska. - Próbowaliśmy ustalić sprawcę, niestety, bez efektu. Nikt z okolicznych mieszkańców nie widział, aby ktoś podjeżdżał i wyrzucał tam opony. Wśród odpadów nie było też nic takiego jak paragon, rachunek, czy jakieś pismo, które naprowadziłoby nas na ślad sprawcy - mówi Grzegorz Sambor, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Radomiu. Sprawa wywozu śmieci przeciągała się, bowiem, jak informuje Grzegorz Sambor, opony zmieniały lokalizację: najpierw zostały podrzucone na działkę prywatnej osoby i na skraju jezdni, a potem, gdy patrol podjechał tam kolejny raz, okazało się, że leżą równo poukładane na jezdni, która jest własnością miasta.

- Rozmawialiśmy już z Miejskim Zarządem Dróg i Komunikacji i jest decyzja, że posprzątaniem odpadów i opon zajmie się Zakład Usług Komunalnych. Jak przekazał nam dyrektor Zakładu, ma się to stać jeszcze w tym tygodniu - informuje Grzegorz Sambor.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Monika Tutak-Goll poleca
Czytaj teraz
Więcej
    Komentarze
    +JTAGj48sYmaLdJsJQqerA==