W planie było lepienie wielkiej nadętej kaczki, ale śnieg za słabo się lepił. Powstało więc, tak jak podczas środowego happeningu, kilkadziesiąt małych śnieżnych kaczek.
- Rząd nie traktuje nas poważnie - mówił jeden z mężczyzn, formując dziób i skrzydełka. - Uważa, że dorośli ludzie nie są w stanie wziąć odpowiedzialności za życie swoje i swojego dziecka. A dla mnie właśnie odpowiedzialnością jest decyzja o przerwaniu ciąży w momencie, kiedy wiem, że dziecko będzie cierpiało, że nie będę w stanie zapewnić mu terapii na odpowiednim poziomie, a nawet jakości życia na pewnym poziomie. Śnieżne nadęte kaczki to doskonały symbol tego rządu.
- Czytałam, że w 2020 roku urodziło się w Polsce najmniej dzieci od 16 lat - mówiła pani Anna, która przyszła na happening. - 500 plus nie działa, żadne programy mające poprawić dzietność nie działają. Z prostego powodu: ludzie się boją, że mogą zostać postawieni pod ścianą. Że kobiety będą musiały urodzić ciężko chore dziecko albo dziecko, na którego utrzymanie ich nie stać. Bo tak postanowiła Julia Przyłębska i jej koledzy. Dla wielu kobiet przez najbliższe lata najważniejsze będzie, by nie zajść w nieplanowaną ciążę.
Lepienie śnieżnych kaczek zaplanowano też na piątek. Początek o godz. 19 przed siedzibą PiS przy ul. Grzecznarowskiego 2.
Wszystkie komentarze