- To postępowanie jest już w ostatniej fazie, jeszcze w sierpniu do sądu powinien zostać przesłany akt oskarżenia. A trwało tyle miesięcy, bo czekaliśmy na wydanie opinii - informuje prokurator Agnieszka Borkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu.
Do wypadku doszło 4 marca tego roku, na oznakowanym przejściu dla pieszych przez ul. Warszawską w pobliżu skrzyżowania z ul. Kopalnianą. Z relacji świadków wynika, że na przejście od strony ul. Kopalnianej w kierunku Rybnej weszła grupa nastolatków: dwóch chłopaków i cztery dziewczyny. Minęli pas zieleni, kierowca jadący pasem wewnętrznym zatrzymał się, by ich przepuścić, ale nie zrobił tego kierowca skody jadącej skrajnym pasem. Chłopcy zdążyli przejść, a w schodzące z jezdni dziewczyny uderzył samochód jadący od strony ronda. Jedna z nastolatek doznała złamania kości śródstopia, natomiast druga pokrzywdzona urazu czaszkowo-mózgowego, co zostało uznane za obrażenia realnie zagrażające życiu. Dziewczynka została przewieziona do szpitala, była w stanie ciężkim. Przeszła operacje neurologiczne.
Radny jechał za szybko i nie uważał
Kilka dni później sprawca zdarzenia, Piotr Kotwicki (zgodził się na podawanie nazwiska), radny PiS, dostał zarzuty. Aż do teraz śledczy prowadzą kolejne czynności i zbierają materiał dowodowy. Między innymi wystąpili o drugą opinię z zakresu ruchu drogowego. Ta została nadesłana do prokuratury w ostatnich dniach.

- Potwierdza ustalenia co do okoliczności zdarzenia i prędkości, z jaką jechał kierujący - mówi prokurator Borkowska.
Radny będzie przed sądem odpowiadał za umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym polegające na tym, że poruszał się z nadmierną prędkością wynoszącą nie mniej niż 85 km na godz. na odcinku, gdzie dozwolone jest 50 km na godz. Dodatkowo, dojeżdżając do oznakowanego przejścia dla pieszych, nie zachował należytej ostrożności, nie obserwował sytuacji na drodze, nie ustąpił pierwszeństwa pieszym przechodzącym przez oznakowane przejście, w wyniku czego doszło do potrącenia czterech osób.
Zdarzała się już szybka jazda
Przeprowadzone badania na obecność alkoholu lub substancji psychoaktywnych nie wykazały u kierującego obecności w organizmie podejrzanych substancji zabronionych. Grozi mu do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Piotr Kotwicki przyznał się i w prokuraturze złożył krótkie wyjaśnienia, w których przedstawił przebieg wydarzenia. Zastosowano wobec niego środek zapobiegawczy w postaci poręczenia majątkowego w wysokości 5 tys. zł.
Jak ujawniła prokuratura, Kotwicki już wcześniej był kilkukrotnie karany mandatami za naruszenie przepisów o ruchu drogowym, w tym dwukrotnie wiązało się to z zatrzymaniem prawa jazdy na okres trzech miesięcy za przekroczenie dozwolonej prędkości. W chwili wypadku kierował służbową skodą superb należącą do spółki skarbu państwa Enea Wytwarzanie.
Wszystkie komentarze
Te nowe samochody tak jakoś same się rozpędzają. Trzeba naprawdę dużego wysiłku fizycznego aby okiełznać takie bestie. Najlepiej zaprzeć się o podłogę i mocno ciągnąć lejce. W furmankach działało
8 lat to jest jak za usiłowanie morderstwa.
Dlatego, że tej partii nie obowiązuje prawo a o sprawiedliwości to nie mają pojęcia.
Dlatego, że gdyby z tej partii usuwali za takie "byle co", to by już dawno została bez członków i funkcjonariuszy.
Ale to ewidentne przewlekanie sprawy pod pretekstem "oczekiwania na opinię" źle wróży. Jakie znaczenie ma fakt, czy jechał szybko czy nie, skoro bandyta nie zatrzymał się przed przejściem dla pieszych, przed którym już stał inny samochód?! No i to śmieszne poręczenie - 5000 to może "poręczać" w sprawie o kradzież roweru, a nie o ciężkie uszkodzenie ciała mogące zakończyć się śmiercią.