Jak przekazał Sąd Okręgowy w Radomiu, jeszcze przed rozpoczęciem procesu 25-letni Dawid Ś. wysłał do pokrzywdzonej rodziny list z przeprosinami. Także na rozprawie wyraził żal. Jego proces rozpoczął się przed Sądem Rejonowym w Lipsku. Mężczyźnie grozi od pół roku do ośmiu lat więzienia.
Rozpędzona mazda wjechała z impetem w rodzinę. Ojciec i córka nie żyją
Do tego tragicznego wypadku doszło 4 lutego ubiegłego roku w Woli Soleckiej Drugiej koło Lipska. Rozpędzony samochód wjechał w prawidłowo idących poboczem pieszych: 52-letniego mężczyznę, jego 45-letnią żonę - nauczycieli miejscowej szkoły i 15-letnią córkę. Rodzina wyszła na wieczorny spacer.
Uderzyła w nich osobowa mazda, za kierownicą której siedział 24-letni mieszkaniec powiatu lipskiego, student - Dawid Ś. Jak informowała policja, jadąc prostym odcinkiem drogi, zjechał on na przeciwległy pas i wjechał w pieszych. Stało się to w terenie zabudowanym i dobrze oświetlonym, dodatkowo potrącony mężczyzna miał na sobie kamizelkę odblaskową.

Siła uderzenia była ogromna. 52-letni mężczyzna został odrzucony na kilkanaście metrów, jego żona i córka wpadły na metalowe ogrodzenie posesji.
Potrącony mężczyzna zmarł na miejscu. Pozostałe dwie osoby zostały przetransportowane do szpitali - nastolatkę śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego zabrał do Radomia. Niestety, nie udało się jej uratować. Trzy dni później zmarła w szpitalu. Trzecia piesza - jak określiła na potrzeby śledztwa prokuratura - doznała licznych obrażeń, które skutkowały ciężką i długotrwałą chorobą.
Sprawca wypadku jechał za szybko, nie obserwował drogi
Kierowca mazdy po wypadku został zatrzymany. Badanie wykazało, że w chwili zdarzenia był trzeźwy. Śledczy ustali, że w miejscu, w którym staranował rodzinę, obowiązywała prędkość do 40 km na godz. On tymczasem jechał dwa razy szybciej (między 76 a 80 km na godz.).
Prokuratura nie miała wątpliwości, że kierowca nie zachował szczególnej ostrożności i niewłaściwie obserwował prostą w tym miejscu drogę. Co zastanawiające, śledczy zwrócili uwagę, że student nie podjął żadnych manewrów obronnych, które pozwoliłyby mu uniknąć potrącenia pieszych. W czasie śledztwa przyznał się do spowodowania wypadku, ale też zeznał, że nie pamięta, jak do zdarzenia doszło.
Nie został aresztowany, zastosowano wobec niego poręczenie majątkowe w wysokości 20 tys. zł, dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju.
Redagowała Edyta Różańska
Wszystkie komentarze
Dla mnie niezrozumiałe jest to, że za kółkiem ludzie zapominają, że prowadzą pojazd, który może potencjalnie zabić. Pewnie wynika to z tego, że jeszcze nie mieli wypadku, jak i również z poczucia bezpieczeństwa w środku samochodu.
Kara, jaka potencjalnie może spotkać sprawcę jest załamującą krzywdząca dla rodziny u bliskich ofiar. Moim zdaniem jeśli ktoś przekracza prędkość to godzi się z tym, że może potencjalnie kogoś zabić, dlatego wprowadzenie kategorii "zabójstwa drogowego" byłoby w tym przypadku jak najbardziej zasadne i sprawiedliwe.
Czy wolne sądy znów będą łagodne dla drogowych morderców?