Przysucha niedaleko Radomia, gdzie przez osiem lat Jarosław Kaczyński zwoływał partyjne konwentykle, przed wyborami samorządowymi cała obwieszona banerami rozmaitych komitetów. "Jesteśmy zostawieni sami sobie" - biadoli kandydat PiS na radnego w ulotce wtykanej za drzwi.
Poniedziałkowa papieska sesja rady miejskiej pokazała, że radni uznają tylko jeden autorytet. Tyle że dla miasta to nie jest dobra wiadomość.
Jeśli prowadzimy merytoryczną rozmowę, a potem jest telefon z Warszawy, prawdopodobnie od posła Suskiego, który zmienia decyzję radnych, to nie zdziwmy się, że za dwa, trzy lata komunikacja publiczna w Radomiu będzie funkcjonowała jak w PRL-u.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.