Fot. rep. Anna Jarecka / Agencja Wyborcza.pl
1 z 17
- Wzmianki o powiązaniach rodziny Pinno z hugenotami, Francją i Holandią, przewijały się od czasu do czasu w opowiadaniach ojca. Wspominał wtedy o jakimś tajemniczym kapitanie Brandtcie, który podobno w Indiach Holenderskich dorobił się kolosalnej fortuny. Jego żoną była niejaka panna Pinneau, z którą miał córkę Karolinę. Jej to w testamencie zapisał cały majątek - tak zaczyna opowieść o swojej rodzinie Andrzej Pinno. Ciekawym dalszego losu fortuny zdradzimy, że została ona zagarnięta przez rodzinę męża Karoliny i nigdy nie odzyskana mimo wieloletniej walki rodzinnej. To co złożyło się na kolekcję Rodziny Pinno (można ją oglądać w Muzeum Jacka Malczewskiego), było efektem długoletniej pracy i szacunku dla przeszłości i własnych korzeni wpajanych dzieciom przez Alfonsa Pinno.
Fot. rep. Anna Jarecka / Agencja Wyborcza.pl
2 z 17
Był architektem, pedagogiem, pionierem prac konserwatorskich w przedwojennym Radomiu. Urodził się w 1891 r. w Kutnie, studiował na Politechnice Warszawskiej, później w Instytucie Politechnicznym w Niżnym Nowgorodzie. Po studiach zamieszkał w Radomiu. Był m.in. dyrektorem technicznym Biura Techniczno-Budowlanego "Pion", wykładał architekturę, działał społecznie. Uczestniczył a w tworzeniu radomskiego muzeum. W czasie wojny był więziony w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau.
Fot. rep. Anna Jarecka / Agencja Wyborcza.pl
3 z 17
Po wojnie Alfons Pinno kierował Radomskim Oddziałem Centralnego Biura Projektów Architektonicznych i Budowlanych w Kielcach, a w 1947 r. został architektem powiatowym w Radomiu. Był autorem wielu projektów architektonicznych, m.in. budynku Szkoły Rolniczej na Wacynie, budynku Powiatowego Związku Samorządowego (obecnie USC), a także rozbudowy Domu Robotniczego na Placu Jagiellońskim na potrzeby teatru.
Fot. rep. Anna Jarecka / Agencja Wyborcza.pl
4 z 17
Jego pasją była historia i zabytki Radomia. Jako działacz towarzystwa krajoznawczego opiekował się pamiątkami pozostawionymi przez ks. Jana Wiśniewskiego, które z czasem dały początek radomskiemu muzeum.
Fot. rep. Anna Jarecka / Agencja Wyborcza.pl
5 z 17
Uczestniczył w organizacji i budowie cmentarza na Firleju, był miejskim radnym. Zmarł w 1976 r., a od 2003 r. przyznawana jest nagroda jego imienia dla autorów najciekawszych projektów zrealizowanych w Radomiu i okolicach.
Fot. rep. Anna Jarecka / Agencja Wyborcza.pl
6 z 17
Rodzina Pinno była spokrewniona z innymi znanymi radomskimi rodami przemysłowców i mieszczan: Karschów, Łagodzińskich. Jak wspomina Andrzej Pinno, spośród ośmiorga dzieci Teodora i Wilhelminy Karschów najbliższe stosunki wiązały dzieci Pinno z dziećmi i wnukami ich czterech córek: Stefanii Reinstein, Janiny Łagodzińskiej, Heleny Domaszowskiej i Zofii Schlösser. W majątku tej ostatniej w Opatówku, Andrzej Pinno i jego siostra Zofia spędzali wakacje, a w czasie wojny znaleźli schronienie.
Fot. rep. Anna Jarecka / Agencja Wyborcza.pl
7 z 17
W lecie jeździło się też do Krępy, leżącej koło Maciejowic w dolinie Wisły. Majątek należał do wujostwa Abakanowiczów, spokrewnionych z rodziną Karschów poprzez czwartą siostrę, Helenę, żonę Stanisława Domaszowskiego. Córka Abakanowiczów to sławna rzeźbiarka Magdalena.
Fot. rep. Anna Jarecka / Agencja Wyborcza.pl
8 z 17
Do rodziny Pinno należały m.in. kamienice w zachodniej pierzei pl. Konstytucji 3 Maja.
"Plac wybrukowany był "kocimi łbami", a przed domem stał sznur dorożek. Jedna z nich, z numerem 1, należała do dorożkarza Franciszka, którego zamawialiśmy w razie potrzeby.(...) Na co dzień nie plac był obiektem naszego - mojego i siostry - zainteresowania, ale podwórze, gdzie bawiliśmy się w chowanego z dziećmi sąsiadów i lokatorów."
Fot. rep. Anna Jarecka / Agencja Wyborcza.pl
9 z 17
"Nasze zabawy, bieganiny po klatkach schodowych i sztuki wyprawiane na trzepaki kończyły się zawsze w ten sam, przykry sposób. Głos z okna wzywał nad do przyjścia na odrabianie lekcji. W mieszkaniu czekała na nas nasza opiekunka, najpierw Lucienne, córka polskich emigrantów z Francji, która uczyła nas francuskiego, a potem panna Hildegard, Niemka, która uczyła nas niemieckiego. O ile ta pierwsza była miła, wesoła i bardzo przez nas lubiana, o tyle ta druga wprowadzała w nasze życie iście niemiecki dryl" - wspominał po latach dzieciństwo Andrzej Pinno.
Fot. rep. Anna Jarecka / Agencja Wyborcza.pl
10 z 17
Szczęśliwy świat Andrzeja Pinno prysł, gdy podczas okupacji hitlerowskiej w ciągu 48 godz. trzeba było opuścić pałac przy Placu Konstytucji 3 Maja. Wyrzucona na bruk rodzina starała się ocalić ile się da z gromadzonych latami mebli i cennych przedmiotów. "Cały dobytek wystawiony na podwórze stał tam bez ładu i składu. Podczas gdy rodzice starali się znaleźć nań miejsce wśród znajomych, na strychach, w piwnicach i szopach, babcia pilnowała wszystkiego siedząc pod parasolem i patrząc, jak przedmioty, które zawierają w sobie tyle wspomnień niszczeją na deszczu" - wspominał Andrzej Pinno.
Fot. rep. Anna Jarecka / Agencja Wyborcza.pl
11 z 17
Całą wojnę rodzina spędziła w małym, zarobaczonym mieszkaniu przy ul. 1 Maja pod numerem 38, w oficynie na drugim piętrze wśród najpotrzebniejszych sprzętów. Bez fortepianu, obrazów i książek. Jedyny obraz, który wisiał na ścianie, księżycowy pejzaż znanego czeskiego malarza Adolfa Chwali, zabrali Niemcy po aresztowaniu Alfonsa Pinno.
Fot. rep. Anna Jarecka / Agencja Wyborcza.pl
12 z 17
Wreszcie przyszło wyzwolenie, ale po nim "nastał inny świat i inny jego porządek" - pisał Andrzej Pinno w książce opowiadającej o rodzinie i Radomiu. Z obozu koncentracyjnego powrócił jego ojciec. Rodzinie z trudem udało się odzyskać parę pokoi starego mieszkania przy Placu Konstytucji 3 Maja i część przedmiotów. "Pamiętam, z jakim zaciekawieniem odkurzałem i odświeżałem te z obrazów, które ocalały, a które przetrwały wojnę na strychu u państwa Kindtów. Zaczęło się nowe życie, tak różne od tamtego sprzed wojny. Wkrótce wyjechaliśmy z siostrą na studia do Warszawy, a Radom przeniósł się do naszych wspomnień"
Fot. rep. Anna Jarecka / Agencja Wyborcza.pl
13 z 17
Andrzej Pinno ukończył architekturę, studiował też w Stanach Zjednoczonych, gdzie w końcu zamieszkał, pracował jako wykładowca akademicki. Został cenionym architektem, uczył też tego zawodu innych. Po 1989 r. zainteresował się bardziej Polską, postanowił także coś zrobić dla Radomia, rodzinnego miasta. W 1999 r. odnowił zabytkową rzeźbę Chrystusa Zmartwychwstałego z grobowca Karschów. Teraz można ją oglądać w kościele ewangelickim.
Fot. rep. Anna Jarecka / Agencja Wyborcza.pl
14 z 17
Pod koniec życia przekazał Muzeum Jacka Malczewskiego w Radomiu kolekcję dzieł sztuki i pamiątek rodzinnych gromadzonych od pokoleń. To meble, bibeloty, obrazy, biżuteria, porcelana, srebra stołowe, kryształowe żyrandole, a także piękne firany, pościel, ubrania, a nawet fartuszki dla służby. Ciekawe są nawet kufry podróżne, na których widać resztki starych nalepek z nazwami hoteli.
Fot. rep. Anna Jarecka / Agencja Wyborcza.pl
15 z 17
- Gdy jeździliśmy po świecie i zwiedzaliśmy muzea, mąż zawsze ubolewał, że mają tam takie ciekawe, duże zbiory, a w Radomiu tak, niestety, nie jest. Ocalałe pamiątki rodzinne poddał w wielu wypadkach kosztownej renowacji, dokupił jeszcze wiele przedmiotów i wszystko to oddał do Muzeum im. Malczewskiego. Kiedy bywaliśmy w muzeum i widzieliśmy tylu ludzi przychodzących to oglądać, te wycieczki szkolne z dzieciakami przylepionymi wprost z ciekawości do gablotek, to bardzo, bardzo się cieszył i mówił, że starczy mu to za wszystkie podziękowania - opowiadała żona Andrzeja Pinno - Barbara.
Fot. rep. Anna Jarecka / Agencja Wyborcza.pl
16 z 17
Pamiątki - obrazy, meble, szkło, bibeloty - przekazywał do Radomia od 2000 r. Dzięki temu możliwe było otwarcie w muzeum stałej ekspozycji ukazującej bogate mieszczańskie wnętrza z XIX w. "Kolekcja rodziny Pinno" to największy tego typu zbiór w muzeum. Zwiedzając wystawę, można się przekonać, jak dawniej wyglądało życie w Radomiu, dowiedzieć się czegoś o ludziach tworzących jego historię.
Fot. rep. Anna Jarecka / Agencja Wyborcza.pl
17 z 17
Andrzej Pinno pytany o powrót do Radomia mówił: - Chciałbym bardzo, ale mam syna w Stanach, rodzinę i dlatego tak trudno się zdecydować. Powrót byłby jednocześnie rozstaniem z nimi. Niestety, prof. Pinno nie zdążył już wrócić do Radomia. Zmarł, 1 lipca 2006 r. w Arlington w Teksasie. Pochowany jest na cmentarzu ewangelicko-augsburskim w Warszawie.
Światło gaśnie, koniec projekcji. Ale już zapraszamy na kolejny odcinek Fotoplastykonu, za tydzień. Do zobaczenia.
Korzystałam z książki Andrzeja Pinno "Rodzina" i "Encyklopedii Radomia?" Jerzego Sekulskiego. Pokazane fotografie pochodzą ze zbiorów Muzeum Jacka Malczewskiego w Radomiu.
Wszystkie komentarze