W dokumentację wpisywali raporty z kontroli kierowców, w rzeczywistości nie opuścili nawet radiowozu. Sąd zdecydował o warunkowym umorzeniu postępowania, a szefowie pozostawili funkcjonariuszy w pracy w policji
Sąd będzie musiał rozstrzygnąć, czy można ukraść samochód, nie posiadając do niego kluczyka. Ten bowiem policjantka w czasie kradzieży miała przy sobie, na szpitalnej sali, w której leżała po operacji.
Sfałszowali dokumentację, wpisując, że przeprowadzili kontrolę trzeźwości kierowców, podczas gdy siedzieli w radiowozie. Prokurator wysłał do sądu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania.
Komendant Miejski Policji w Radomiu odwołał ze stanowiska kierownika z tutejszego wydziału ruchu drogowego, który w stanie upojenia alkoholowego został we wtorek zatrzymany w Kowali-Stępocinie.
Wszyscy zastanawiali się, jaka kara spotka policjanta w tak oczywistej sprawie, której towarzyszyły nadzwyczajne okoliczności. Oczekujący surowych konsekwencji będą rozczarowani.
Były policjant drogówki Komendy Miejskiej Policji w Radomiu miał zasiąść na ławie oskarżonych Sądu Rejonowego w Radomiu, ale do sądu nie przyszedł. Proces mimo to się zaczął.
Co zrobić z kierowcą, który lekceważy decyzje sądu i po raz kolejny po alkoholu i bez prawa jazdy wsiada za kierownicę? Policjanci, prokuratorzy i sędziowie są zgodni: konieczna jest zmiana prawa.
Policjanci z kozienickiego Wydziału Ruchu Drogowego zatrzymali kierowcę, który nie pierwszy już raz pędził w terenie zabudowanym.
Przełożeni policjanta wszczęli już procedurę związaną z wydaleniem go ze służby. Oprócz konsekwencji dyscyplinarnych czekają go jeszcze konsekwencje karne. A jeszcze dwa miesiące temu uszłoby mu to prawie na sucho.
Miał stać na straży porządku, a sam złamał prawo. Wsiadł po alkoholu za kierownicę auta, doprowadził do zderzenia z innym pojazdem, po czym uciekł. A po przedstawieniu mu zarzutów uciekł na emeryturę.
Prokuratura odmówiła ścigania szefa drogówki z Radomia, teraz on złożył do sądu prywatny akt oskarżenia. I chce doprowadzić do skazania byłego podwładnego, który przekonywał o nieprawidłowościach w policji.
Jednych policjantów miał faworyzować, innych traktować źle. Nakazał zawiadamiać skarbówkę w sprawie właścicieli drogich samochodów, ręcznie kierować działaniami policjantów na miejscu wypadków. Śledczy z Zamościa sprawdzali, czy naczelnik radomskiej drogówki złamał prawo
Do niespotykanej sytuacji doszło w Piastowie koło Radomia. Kobieta wjechała skuterem w samolot. Koszty naprawy zniszczonego kadłuba maszyny oszacowano na 150 tys. zł
Zaparkowali na pasie awaryjnym trasy S7, a potem, nie zważając na pędzące samochody, szli wzdłuż drogi. Powód okazał się banalny.
Do nietypowej sytuacji doszło w środę na ulicy Kozienickiej w Radomiu. Przestraszony koń biegał po ulicy, nic sobie nie robiąc z przejeżdżających obok samochodów. Konia zatrzymał policjant radomskiej drogówki, który akurat jechał na służbę.
Policjanci radomskiej drogówki zatrzymali do kontroli kierującego. Ten, gdy usłyszał, jaki mandat dostanie, bardzo się zdziwił. Nie ominęła go jednak kara, zwłaszcza że na przekroczeniu dozwolonej prędkości został przyłapany po raz kolejny.
23-letni kierujący bmw nie zatrzymał się do kontroli. Policjanci z radomskiej drogówki podjęli pościg. Okazało się, że kierujący nie miał uprawnień do kierowania, dlatego próbował uciec.
Funkcjonariusz, wobec którego wszczęto procedurę zmierzającą do wydalenia ze służby, chciał uciec przed konsekwencjami, składając wniosek o przejście na emeryturę. Nie do końca się udało.
Według biegłego to pieszy, idąc w ciemnej kurtce i bez odblasków skrajem jezdni, przyczynił się do wypadku, w którym został poszkodowany.
Jechał za szybko, wypadł z zakrętu, uderzył w jadący z przeciwka samochód. Na szczęście kierująca nim kobieta nie odniosła obrażeń. Jak się okazało, kolizję spowodował policjant wydziału ruchu drogowego komendy miejskiej w Radomiu.
Prokuratura zakończyła postępowanie w sprawie niedopełnienia obowiązków przez policjantów I komisariatu policji w Radomiu, którzy prowadzili czynności przy kolizji żony szefa z miejskim autobusem
Uciekał przed policją, bo nie miał uprawnień do kierowania. Uderzył w podporę wiaduktu. Został ranny on i jego pasażerowie. Kłopoty ma też jego ojciec, którego wezwał na pomoc.
Zarzut czynnej napaści na policjanta, ucieczki przed kontrolą drogową oraz kierowania po pijanemu dostał 34-latek, którego w niedzielę ścigała policja na ekspresowej S7 w okolicach Grójca. Grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności.
Policjanci drogówki wchodzący w skład mazowieckiej grupy Speed zatrzymali 81-latka, który w Pruszynie w obszarze zabudowanym jechał z prędkością 106 km na godz. Dostał wysoki mandat i stracił prawo jazdy na trzy miesiące.
22-letniemu kierującemu tak się spieszyło, że mimo kamery zamontowanej w pojeździe mazowieckiej Inspekcji Transportu Drogowego zmienił pas ruchu i wyprzedził auta na przejściu dla pieszych.
37-letnia kobieta w ciągu czterech lat została złapana przez policjantów aż 16 razy na kierowaniu bez uprawnień. Podczas kontroli prędkości w Radomiu wpadła po raz kolejny.
Funkcjonariuszka z Komendy Miejskiej Policji w Radomiu miała zawiadomić o przestępstwie, do którego nie doszło, i składać w tej sprawie fałszywe zeznania. Tłem sprawy jest pożar samochodu, który do niej należał.
Z powodu przekroczenia prędkości powyżej 50 km na godz. w obszarze zabudowanym kierujący stracili prawo jazdy na 3 miesiące. Oprócz tego dostali wysokie mandaty i kilkanaście punktów karnych.
Policjanci na kościelnym parkingu zatrzymali 85-letniego nietrzeźwego kierowcę. Mężczyzna popijał alkohol, czekając w aucie, aż żona skończy się modlić i będą mogli razem wrócić do domu
Żona wicekomendanta komisariatu I w Radomiu podczas wyjeżdżania z zatoki postojowej uderzyła w bok miejskiego autobusu. Policjanci próbowali winą za kolizję obarczyć kierowcę autobusu, a gdy ten nie zgodził się na przyjęcie mandatu, sprawa trafiła do sądu.
Pieszy szedł poboczem jezdni. Został uderzony przez samochód prowadzony przez nadkom. Piotra Banaszkiewicza, gdy ten wyprzedzał inne auto.
Funkcjonariusz, który w piśmie do przełożonych opisał patologie w pracy wydziału ruchu drogowego Komendy Miejskiej w Radomiu, ma się tłumaczyć komendantowi z artykułów prasowych na ten temat.
Ręczne sterowanie, upokarzanie, omijanie w awansach i nagrodach, nakazywanie łamania przepisów dla dobra statystyk - twierdzą radomscy policjanci. Śledczy sprawdzają, co działo się w wydziale ruchu drogowego pod kierownictwem komisarza Mirosława Kusztala.
Przełożeni mieli przez telefon instruować funkcjonariuszy, czym mają się zakończyć interwencje na drodze, a do systemu wprowadzano nieprawdziwe dane o zatrzymanych prawach jazdy. To tylko niektóre z nieprawidłowości zgłoszonych przez policjantów. Sprawą zajmuje się już prokuratura
Mazowieccy policjanci otrzymali trzy oznakowane radiowozy bmw. Auta potrafią się rozpędzić do "setki" zaledwie w 7 sekund.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.